Piątkowa GROmada #56

BLOG
1355V
Piątkowa GROmada #56
REALista | 20.10.2017, 20:19
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Graliśmy w Detroit: Become Human!

Zanim przejdziemy do samej treści bloga trochę prywaty:

Dziękuje wszystkim z PPE, którzy zdecydowali się z nami spotkać po Warsaw Games Week tak w piątek jak i w sobotę. Te after party uczyniły te targi magicznymi, bez was nie miałby sensu. Zabawa w tak doborowym towarzystwie zawsze na propsie i jedno jest pewne: nie jest to pierwsza nasza impreza i na pewno nie ostatnia, oby jak najszybciej do następnej. Jeszcze raz wielkie dzięki.


No, a dziś do GROmady powraca Daaku, aby opowiedzieć nam o pewnej grze na handhledy. No, a ja zaliczyłem questa: wróć z targów Warsaw Games Week żywy i chociaż przyznam, że było to ciężkie zadanie, to w chwili próby wytrwałem i ograłem tam kilka fajnych gier, a zdecydowanie najlepszą z nich postanowiłem zaprezentować w tekście. Będzie killer! Jestem tego pewien!


REALista

Detroit: Become Human (PS4)

Na targach Warsaw Games Week miałem możliwość zagrania w wersje demonstracyjną nowej gry od Quantic Dream i mimo, że było naprawdę króciutkie to wszystkim osobom będącymi ze mną na targach skończyło się ono na różne sposoby. Czyżby powstała pierwsza gra filmowa, w której wybory naprawdę będą miały znaczenie? Tego nie wiem, bo nawet nie mam pojęcia czy kawałek kodu, który testowałem będzie dostępny w grze czy został przygotowany specjalnie na tą okazje. Fabuła dema prezentowała się następująco: wjeżdżamy windą na piętro jakiegoś mieszkania, gdy wchodzimy do niego widzimy sporo uzbrojonych anty-terrorystów, którzy informują się przez radio, że negocjator właśnie przybył. Nasze pierwsze zadanie to znalezienie dowódcy całej akcji, gdy idziemy przed siebie wybiega do nas jakaś kobieta, która prosi nas o ocalenie swojego dziecka, a gdy zauważa, że jesteśmy androidem nie jest zbytnio zachwycona. Spotykamy się z dowódcą, który traktuje nas jak powietrze. Po chwili rozmowy ze swoim podwładnym w końcu łaskawie zwraca się do nas informując, że każdy ma swoją robotę, a twoją jest przekonanie androida, któremu coś się powaliło do zwolnienia zakładnika, a resztę mamy zostawić jemu. Jako, że nie chciało mi się za bardzo bawić w łażenie po pokoju (co było błędem, bo mogłem zebrać wiele istotnych informacji) od razu ruszyłem na spotkanie z robotem, który stał na gzymsie budynku trzymając w rękach małą dziewczynkę.

Zaczynamy negocjacje podczas, których pojawiają się najróżniejsze kwestie, które możemy wypowiadać. Jako, że sami jesteśmy robotem co chwilę dostajemy informacje jaka jest szansa powodzenia naszej misji. Ogólnie jest to rozmowa dwóch androidów podczas, której my musimy udawać przyjaciela tego drugiego, żeby zakładnik został zwolniony. Android jest zdesperowany twierdzi, że po raz pierwszy coś zależy od niego, że uważał się za członka rodziny, a okazało się, że jest tylko rzeczą, a ja przekonywałem go, że jest bezpieczny, że jest wśród przyjaciół, że nikt mu nic nie zrobi, a jego stan spowodowany jest tylko błędem systemu, który zostanie usunięty jeśli się podda, gdy kazał mi odwołać helikopter policyjny zrobiłem to, ale jako, że nie przeszukałem całego pokoju niewiele wiedziałem o samym sprawcy i skończyło się tak, że mając 50% szans na powodzenie w negocjacjach android rzucił się z budynku razem z dziewczyną, ale dzięki mojej błyskawicznej reakcji udało mi się wyrwać mu dziewczynę z rąk, rzucić ją na podłogę i w efekcie samemu spaść razem z napastnikiem w przepaść, ale dziewczyna została uratowana. Lecąc w dół mój android zobaczył tylko przed oczami napis „misja udana”.

Miałem też okazje obserwować grę Muminka, który dokładnie przeszukał pokój przed negocjacjami i zauważyłem, że podczas rozmowy z napastnikiem miał znacznie więcej opcji dialogowych, którymi mógł się posługiwać przez co rozmowa była znacznie ciekawsza i dowiadywaliśmy się znacznie więcej na temat tego, dlaczego domniemany przestępca zdecydował się na taki ruch. W każdym bądź razie gra Mumina skończyła się w momencie, gdy szansa na powodzenie wynosiła 99%. Wtedy android po zapewnieniu, że jest bezpieczny i nic mu się nie stanie, zwolnił zakładniczkę, a następnie został poczęstowany kilkoma pociskami z broni snajperskiej.

Hienamas natomiast opowiadał mi, że u niego wszyscy łącznie z dziewczyną spadli w przepaść, a u drPaina android zażądał odwołania snajperów z dachu (ciekawe co by się stało w momencie, gdyby zwolnił zakładniczkę?). Samo to pokazuje, że niby jedna naprawdę krótka scena, a mnogość opcji wyboru można uznać za naprawdę zadowalającą. Po demie można spodziewać się, że gra będzie opowiadała o androidach, które mają uczucia tak samo jak ludzie, ale z jakiegoś powodu są nieszanowane i traktowane raczej w tematach rzeczy lub też taniej siły roboczej (co widać na poniższym screenie) niż istot rozumiejących i czujących.

Zapowiada się naprawdę ciekawa historia i jeśli Quantic Dream przyłoży się do niej i w każdej scenie zaoferuje tyle możliwości wyboru ile dali w demie to może to być najlepsza gra filmowa jak powstała.

W każdym bądź razie ja bardzo lubię tego typu gry i jedyne co mogę stwierdzić po ograniu wersji demonstracyjnej to: biere na premierę.

 

Daaku

7th Dragon III: Code VFD [3DS, SEGA 2015]

7th Dragon 2020 był świetnym dungeon crawlerem, który na PSP rywalizował swego czasu z DSowską serią Etrian Odyssey o tron najlepszego przedstawiciela gatunku. Choć systemowo dość podobne, seria Segi górowała nad konkurentem wyraźnie lepszą oprawą A/V, bardziej wyeksponowaną fabułą i oryginalnym settingiem. Bo jednak rozgrywające się w czasach współczesnych postapo, gdzie za zagładą ludzkości stoi nagła inwazja setek skrzydlatych smoków nie jest czymś, o czym w grach RPG słyszeliście już wcześniej, prawda? Gra rozpoczynała się z przytupem - jako jeden z wielu obiecujących rekrutów stawiasz się na spotkanie kwalifikacyjne do organizacji paramilitarnej Murakumo, ale pomiędzy "Ile chce Pan zarabiać?" a "Moja największa wada? Nie słucham zbyt uważnie" tokijskie niebo zostaje usłane potężnymi cielskami łuskowych bestii. Szybko dobierasz więc pasujących Ci członków trzyosobowej drużyny, by następnie przebić się przez górne piętra wypełnionej potworami i czerwonym kwieciem Tokyo Tower i zakończyć wycieczkę na dachu budynku, gdzie już czeka na Ciebie właściwy pan przestworzy...

Zastanawiacie się pewnie, po co marnuję Wasz czas wspominkami o pierwszej odsłonie serii, skoro wyraźnie mam zamiar opisać trzecią? Już tłumaczę - Code VFD rozpoczyna się w zasadzie w ten sam sposób. "W zasadzie", ponieważ wszystko jest tak naprawdę rozgrywaną w wirtualnej rzeczywistości programu "7th Encount" sesją treningową. Za projektem stoi tym razem firma developerska Nodens, która szuka w ten sposób potencjalnych pracowników przed zbliżającą się niechybnie trzecią inwazją smoków. Dwie poprzednie, mające miejsce 80 lat temu, zostały przez ludzkość skutecznie odparte - tym razem nie będzie już tak różowo, ponieważ pochód otwierać będzie najpotężniejszy z siedmiu Wysokich Smoków, tytułowy VFD. W kruchym sojuszu z siłami ISDF będziemy musieli pozyskać próbki sześciu pozostałych smoków i skompletować na ich bazie tzw. Smocze Kroniki, bo tylko dogłębne poznanie wroga pomoże nam w pokonaniu finalnego zagrożenia.

Pytanie tylko, skąd wziąć te próbki, skoro np. dwie z tych sześciu bestii gryzą piach już od czasów pierwszych dwóch inwazji? Deus Ex Machina! Nodens posiada na stanie w pełni bezpieczną, powtarzalną i pozbawioną wad technologię podróży w czasie! Dzięki temu nasz wesoły Oddział 13 niejako z marszu cofa się w przeszłość, ale nie nie nie, nie w lata 20. XXI w., trzymajmy się chronologii! Pierwsze kroki postawimy bowiem 12.000 lat p.n.e., na terytorium borykającej się właśnie z Trzecim Smokiem Nyalą Atlantydy. To na niej powalczymy z mniejszymi smoczymi płotkami, zbierzemy próbki Dz potrzebne do budowy nowych wydziałów wieżowca Nodens oraz - oczywiście - podszkolimy naszą drużynę przed nieuniknionym starciem. A musicie wiedzieć, że stworzenie zbalansowanej, trójosobowej ekipy może być nie lada wyzwaniem. Na początku dostępne są do wyboru zaledwie cztery klasy postaci, wybór mamy więc z wiadomych przyczyn ułatwiony, ale w trakcie gry odblokujemy cztery następne, równie ciekawe, konieczne będą więc pewne kompromisy. Mój początkowy skład wyglądał więc tak:

Daaku

Klasa: Samurai

VA (Voice Actor): Akira Ishida (Gaara - Naruto, Byakuya Togami - Danganronpa)

Ten wojownik w szkolnym mundurze stawia na balans - nie jest ani za szybki, ani za silny, brak mu jednak słabych punktów. Podczas walki atakuje na różne sposoby w zależności od tego, czy jego ostrze jest odkryte (Unsheathed) czy schowane (Sheathed). Oczywiście zakładając, że walczy kataną - ja stawiam na podwójne ostrza i skilla Cyclone Blade rozdającego aż 14 cięć po całym froncie. 

Koma

Klasa: Agent

VA: Kazuya Nakai (Roronoa Zoro - One Piece, Borma - Ghost in the Shell Arise)

W poprzednich odsłonach klasa ta nazywała się "Hacker" i to właśnie robi - hakuje stojących nam na drodze wrogów, aby potem napuszczać ich na siebie, kraść ich manę albo obniżając wszystkie statystyki. Jak na tutejszego łotrzyka przystało, potrafi się także kryć, aby rzadziej trafiać na celownik, a także zapewnić najwyższy priorytet członkom drużyny oraz niwelować zasadzki.

Pandora

Klasa: Duelist

VA: Aya Suzaki (Kaede Kayano - Assassination Classroom, Mankanshoku Mako - Kill la Kill)

Wzorując się na graczach karcianek typu Yu-Gi-Oh!, jej wachlarz umiejętności zależny jest od kart, jakie trzyma w ręce. W oparciu o trzy żywioły, potrafi ona atakować pojedyncze cele i całe grupy, stawiać złośliwe pułapki oraz wzmacniać efekty umiejętności w zależności od liczby zużytych kart jednego typu.

W rezerwie:

Banzai

Klasa: Godhand

Ten lokaj (lub pokojówka, w zależności od avatara) rozdaje potężne ciosy pięściami, pozostawiając wrogów z coraz większym naciskiem (G), który wyzwala potem za jednym zamachem niszczycielskimi technikami. Przede wszystkim robi jednak za tanka, przyjmując na siebie ciosy, a także lecząc i wskrzeszając współtowarzyszy.

Link

Klasa: Rune Knight

Nazwałem go tak, bo to wykapany Link z Breath of the Wild.  Nawet umiejętności ma podobne, choć jego elementarne miecze nie pękają po kilku ciosach ;) Potrafi on nakładać wzmocnienia żywiołów na całą drużynę, wysysać życie i manę z wybranych celów oraz podnosić obronę magiczną - zdecydowanie bardziej "rune" niż "knight"

Aurora

Klasa: Fortuner

Kolejna filigranowa czarodziejka, skupiająca się jednak raczej na powodowaniu zmian statusu oraz sukcesywnym uzupełnianiu życia i many. W porównaniu do Duelista zdecydowanie bardziej nastawiona na działania zaczepne.

Jeżeli prześledziliście nieco wnikliwiej skład obu drużyn to wyjdzie Wam, że pierwsza trójka stawia przede wszystkim na atak, a druga - na obronę. Bez paniki jednak - do głównego oddziału trafi Rune Knight zamiast czarodziejki, wymaga on jednak gruntownego treningu, zwłaszcza w temacie rozwoju umiejętności. Jak już stanie się on wystarczająco samodzielny, aby wpuścić go w pierwszy szereg bez strachu o nagły zgon, to skład taki planuję utrzymać przez dłuższy czas... przynajmniej do chwili odblokowania pozostałych klas, ponieważ w kreatorze są miejsca na jeszcze cztery inne avatary. I tak naprawdę dopiero mając na podorędziu wszystkie zawody oraz umiejętności (bo wyższe "tiery" też trzeba własnymi siłami udostępnić) przyjdzie czas na wnikliwe badanie synergii drużyny, bo im dalej w las, tym i Wysokie Smoki stanowić będą coraz większe niebezpieczeństwo. Ale na tym przecież polega ten gatunek gier, prawda?...

P.S. Do Piątkowych Cycków się to nie kwalifikuje, ale jako że tym razem nie mogę niczego wrzucić do komentarzy, to macie ode mnie fajnego artworka:

P.P.S. Będąc w temacie, polecam Wam film "Władcy Ognia" (oryg. Reign of Fire) z 2002 r., z Christianem Balem w roli głównej. Brak mu kolorowej, metropolitańskiej otoczki 7th Dragona III, ale równie celnie unaoczni Wam, że ze smokami nie ma żartów...

Oceń bloga:
34

Komentarze (134)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper