Wonder Woman - czyli o tym, dlaczego już nie pójdę na żaden film DC do kina

BLOG
2058V
Wonder Woman - czyli o tym, dlaczego już nie pójdę na żaden film DC do kina
REALista | 12.06.2017, 16:07
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Wonder Woman jest filmem tak złym, tak absurdalnym i tak koszmarnie nudnym, że nie spodziewałem się, że coś takiego da się stworzyć i kazać sobie płacić za oglądanie tego.
Ja wiem, że to film o superbohaterach i absurdy pojawić się muszą, ale też trzeba wiedzieć jak nie przesadzić.
Wpis zawiera spoilery na temat fabuły. Wchodzisz na własne ryzyko.

Byłem wczoraj na Wonder Woman w kinie. Ogólnie rzecz biorąc nie spodziewałem się niczego dobrego, bo obecnie wszystkie filmy od DC okazywały się w większości długie i nudne. Żaden z nich nie potrafił się nawet zbliżyć do jakości prezentowanej przez większość filmów Marvela (nie pisze, że wszystkie, bo im też zdarzały się wpadki), ale Wonder Woman bije wszystkie poprzednie filmy DC na głowę. Tutaj kolejny raz ostrzegam, że dalsza część wpisu to już same spoilery, dlatego osobom, które chcą iść do kina na tę parodie zalecam nieczytanie dalej, albo przeczytanie i przeznaczenie pieniędzy na coś innego.

No więc film zaczyna się tak jak w przypadku innych filmów DC: długim, nudnym i przegadanym wstępem, bo autorzy muszą ci wytłumaczyć kto kim jest i dlaczego. Jest nudno i to bardzo. Do tego wprowadzenie trwa ponad godzinę podczas, której można usnąć. No, ale wreszcie to się kończy i tytułowa Wonder Woman, której prawdziwe imię to Diana trafia na front Drugiej Wojny Światowej. Tu zaczyna się prawdziwa katastrofa. Wonder Woman w pojedynkę wybiega z okopu na ziemi niczyjej we Francji, półnaga uzbrojona tylko w miecz i tarcze. Twarda z niej panna nie ma co. Leci sama broni się tarczą przed strzałami wszystkich Niemców będących w tym momencie w okopie, ci oczywiście przerażeni prawie gołą laską szturmującą ich okop walą w nią z CKM'ów i nawet z moździerza. Jest ich cała armia czyli około dziesięciu (a w filmie tłumaczyli, że obydwie armie nie ruszyły się ani o milimetr przez rok. Sorry, ale w osiedlowych bójkach dresów bierze udział więcej osób). Oczywiście żołnierze niesieni sukcesem Diany biegną tuż za nią i zdobywają niemiecki okop. Jasnym jest, że nikt nie ginie. Myślałem, że tu już jest na tyle przesadzone, że grubiej być nie może. Nawet nie wiedziałem, że można tak się mylić.

Wonder Woman wychodzi z okupu. Komediodramat nabiera tempa.

Teraz trzeba wyzwolić miasto z pod okupacji niemieckiej. Wonder Woman nie jest sama, ma do pomocy angielskiego szpiega, indianina, turka i szkota (brakuje tylko murzyna, ale i tak pewnie zginął by pierwszy). W czasie ataku na miasto Wonder Woman pokazuje ruchy, które są tak cholernie nienaturalne i sztywne, że podejrzewam, że robiono je w paincie. Słabo to wygląda. I w tym momencie przychodzi najbardziej komiczny moment w filmie: szkot, który jest strzelcem wyborowym bierze na cel niemieckiego snajpera ukrytego w dzwonnicy i mimo, że widzi go przez lunetę to z jakiegoś powodu mu odwala i nie może strzelić. Wtedy kumple Diany wbiegają zza osłony (nikt nie zostaje trafiony) podnoszą drzwi od wozu pancernego (którego Wonder Woman wcześniej gołymi rękami rozwaliła), ona odbija się od nich i wskakuje do dzwonnicy z efektem takim jakby pierdolnęła tam bomba i dzwonnica się wali. Wtedy już nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać na głos. Miałem gdzieś to, że inni ludzie w kinie wezmą mnie za debila. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że pół sali kinowej się śmieje, a drugi pół patrzy po sobie zażenowane tym co właśnie zobaczyło na ekranie. Komedia, najgorsze jest to, że nie zamierzona przez autora scenariusza. Oszczędzę wam dalszego opowiadania o wątku miłosnym i przejdę do końca. Obrazu nędzy i rozpaczy dopełnia moment, w którym Ares będący głównym złym i to przez niego trwa wojna, ginie i po jego śmierci Niemcy na ruinach fabryki produkującej gaz bojowy zaczynają się obściskiwać z przeciwnikami i wojna się kończy. Jest to drugi film, z którego chciałem wyjść z kina podczas jego oglądania, a powstrzymał mnie kumpel, który po wszystkim stwierdził, że tak gównianego filmu o superbohaterach jeszcze nie widział. Chyba tylko uroda głównej aktorki trzymała go w fotelu.

Koniec! Miarka się przebrała! Miałem w tym roku plany iść jeszcze na Ligę Sprawiedliwych, ale po prostu tego nie zrobię. Nie mam zamiaru po raz kolejny spędzić dwóch godzin w kinie zastanawiając się jak długo jeszcze do końca.

Jak superbohaterowie to tylko Marvel.

Jeśli po przeczytaniu tego wpisu dalej chcesz iść do kina to znaczy, że jesteś masochistą, jeśli do tego planujesz kogoś zabrać ze sobą to ze skłonnościami sadystycznymi. Lepiej wydać te pieniądze na alkohol, bo w momencie, w którym będziesz go pił będziesz się czuł sto razy lepiej niż ja na tym filmie, a następnego dnia będziesz się czuł tak jak ja po obejrzeniu tej produkcji. 

Oceń bloga:
6

Nadal chcesz to oglądać?

Tak
419%
Nie
419%
Nie wiem
419%
Pokaż wyniki Głosów: 419

Komentarze (101)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper