Piątkowa GROmada #111

BLOG
1812V
Piątkowa GROmada #111
REALista | 16.11.2018, 00:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dziś GROmada gości dobrze znanego smoka.

I tak oto doczekaliśmy tego wspaniałego momentu. Najpierw pewien jamraj zaliczył doskonały powrót i pokazał jak wielka siła drzemie w martwych markach i mimo, że już od długiego czasu nie ma nowych części serii to gracze mimo wszystko pamiętają. Ja też pamiętałem i szczerze mówiąc nie wiedziałem, że gdy wyjdzie nowa stara część Crasha to rozejdzie się na pniu, a Janusze Biznesu zaczną wystawiać na swoich aukcjach kopie gry za pięć stów. Czy premiera Spyro też wjechała z buta i czy o nim też nie zapomniano? Oceńcie sami. Ja w każdym bądź razie jestem cholernie szczęśliwy, że kolejna gra, którą za dzieciaka męczyłem zaliczyła powrót i to naprawdę świetny powrót i mimo, że to zawsze do jamraja pałałem większym sentymentem tak Spyro też był przeze mnie uwielbiany i teraz po dwudziestu latach od wydania pierwszej części gry spotykamy się znowu. Panie i panowie przed wami Spyro Reignited Trilogy. Jak im wyszło odświeżenie trzech klasycznych części? W tej GROmadzie znajdziecie odpowiedź na to pytanie, gdyż akurat jestem w trakcie ogrywania odświeżonej trylogii, a LadyDiesel poświęciła się i chwyciła za bary z klasyczną pierwszą częścią gry od, której wszystko się zaczęło.

Niezmiernie cieszę się z jednej rzeczy - Acti dało normalnego Spyro, a nie tego mutanta ze Skylandersów.

Ten po lewej to właśnie mutant ze Skylandersów. Zbrodnia przeciwko ludzkości...


Główną grafikę zaprojektował Reinvented.


LadyDiesel

08.11.2018 r. 11:06 – dzwoni telefon, aż wyszłam z klasy, żeby odebrać. „Lady, jest sprawa, trzeba ograć kawałek Spyro – tą wersję z ’98 i skrobnąć o tym kilka linijek. Gra wyszła też na PS3 i wiem, że możesz ten sprzęt od kogoś pożyczyć. Jesteś w stanie się poświęcić?”. I tak to się zaczęło… Dwa dni później obok mojej ukochanej PS4 stanął dumnie czarny chlebak, a mąż tylko pokręcił głową i rzucił: „Czyli jednak się pogłębia… A myślałem, że gorzej już nie będzie”. On jeszcze nie wie, że już robię miejsce na PS5 :)

Kurczę, nie było aż tak źle. Nawet muszę przyznać, że jak na początku stary pad z poprzedniej generacji zdawał się być nieco drewniany, tak po godzinie grania muszę przyznać, że jest całkiem ergonomiczny. Może to też kwestia tego, że szybko się przyzwyczajam i oswajam ze zmianami. Zabawa z PS3 ogólnie mnie ominęła i przed nastaniem obecnej generacji bawiłam się moją starą, dobrą PS2. Chyba ten pożyczony sprzęt zostanie ze mną na dłużej i ogram wreszcie serię Dead Space, o której czytałam tyle pozytywnych komentarzy.

A jakie są moje pierwsze wrażenia z gry? Graficznie dosyć ciężko… W końcu gra wyszła na PSX, a ja po ograniu GoW, Horizona czy Odyssey stwierdziłam, że już nic nie będzie takie samo. Ale w końcu to gra z 1998 roku i wtedy pewnie robiła furorę. Co do samej rozgrywki, to mimo kanciastych tekstur, przykuła uwagę mojego dziecka, które przeważnie prosi o to, żeby wyłączyć konsolę, bo nie podoba mu się jak mama „usypia” przeciwników. Skaczący i ziejący ogniem smok naprawdę mu się spodobał. Stan analogów moich padów jest dla mnie bardzo ważny i raczej nie oddaję ich w łapki niewyżytego trzylatka z AD/HD, ale w końcu miałam w domu nie swój sprzęt, więc młody mógł sobie chwilę polatać, a po wszystkim nawet poprosił o maskotkę fioletowego bohatera. Od razu przypomniały mi się lata dzieciństwa i radochę jaką niosły za sobą gry pokroju ”Książę i Tchórz”, ”Croc”, ”Faraon” czy ”Pizza Syndicate”. To były czasy! Jedna osoba sterująca, przynajmniej cztery doradzające i żadnych podpowiedzi z Internetu. Nieraz nad jakąś zagadką głowiliśmy się sporo czasu – metoda prób i błędów była czasochłonna, ale zawsze skuteczna.

Wracając do tematu głównego bohatera dzisiejszej GROmady (chociaż i tak wszyscy wiedzą, że największą gwiazdą bloga jest REAL)... Rozgrywkę zaczynamy od zadania polegającego na uwolnieniu zaklętych w kryształy smoków. Biegamy po zielonej trawce, zbieramy zielone i czerwone kryształki (czasem wypadnie jakiś niebieski), unicestwiamy wrogów, którzy nieraz zgrzytają zębami na nasz widok, a naszemu przyjacielowi podczas wszystkich tych zmagań towarzyszy ważka – z tego czego się dowiedziałam od Delbina (jednego z uwolnionych smoków) – zwie się Sparx i pełni rolę naszego bodyguarda. W kolejnych miejscówkach „usypiamy” (jakby to określiło moje dziecię) nieco innych wrogów – mamy do czynienia z ogromnymi baranami, bykami, słodkimi diabełkami, osiłkami rzucającymi beczkami, szalonymi kurczakami, elfami-budzikami, magami pokroju Gandalfa szarego czy też uciekającymi z jajkami w rękach niebieskimi ludzikami. Ci ostatni chyba nie są tacy niebezpieczni, ale skoro zwiewają to sami są sobie winni… I tak przechodzimy wszystkie mapki po kolei uwalniając kolejne smoki, one zaś sprzedają nam różne wskazówki i cenne informacje dotyczące sterowania i dalszej rozgrywki.  W sumie – jaki Spyro jest, każdy wie. Nie wiem tylko czemu mnie ta przyjemność ominęła w młodości?! Póki co, uwolniłam już 72 smoki, ale do czasu publikacji bloga pewnie skończę pierwszą część i zabiorę się za kolejne dwie, tak na przystawkę przed Reignited Trilogy.

Bardzo przyjemny tytuł, każdy szanujący się gracz powinien chociaż chwilę w to pograć. Ja nadrobiłam zaległości i już zaczynam czuć do siebie szacunek ;)

Napisałabym chętnie, że gra nada się świetnie dla młodszej publiczności, ale już raz dostałam reprymendę od prowadzącego tą GROmadę „To nie jest gra dla dzieci!!!(może trochę przesadziłem z reakcją - dop. Real). Cóż… mojemu dziecku podpasowało i szczerze powiem, że nie mogę się już doczekać momentu, w którym REAL wbije platyny we wszystkich trzech częściach nowych przygód Spyro i płytka będzie mogła trafić w moje ręce. Odpoczywając od tych wszystkich mocarnych tytułów jak RDR, Spider-man czy Odyssey – chętnie zasiądę (koniecznie w rodzinnym gronie) do cudownie kolorowej platformówki jaką jest Spyro Reignited Trilogy. Dzięki za uwagę, życzę udanego weekendu i zapraszam do przeczytania tekstu kolegi, który opisze swoje wrażenia z najnowszej odsłony przygód fioletowego smoka.

REALista

Na początku zaskoczenie: po włożeniu płytki do czytnika dociąga się 19, 690 GB danych i po zainstalowaniu całości gra waży 67 GB. Destiny 2 ze wszystkimi dodatkami obecnie zajmuje 71 GB…

Pierwsza część zawsze wydawała mi się jakaś taka smutna, można rzecz depresyjna i powiem szczerze jako dzieciak zwyczajnie jej nie lubiłem i w tym temacie nic się nie zmieniło. Mimo, że obecnie wydaje się trochę bardziej kolorowa i żywa to i tak mi się nie podoba. Przybliżę tło fabularne: wszystkie dorosłe smoki zostały zamienione w kryształowe posągi przez złego czarownika o imieniu Gnieznośny Gnork, został tylko Spyro, który nie dość, że jest bardzo młodym smokiem to na dodatek nie umie latać. Naszym zadaniem jest odnalezienie wszystkich posągów, aby uwolnić uwięzione w nich smoki i na koniec pokonać czarownika. Pograłem trochę i zostawiam na… kiedy indziej.

Dwójka to moim zdaniem najlepsza z części. Fabuła nawet jest (trochę) bardziej dopracowana niż w pierwszej części: w świecie Spyro obecnie jest smutno, pada deszcz i ogólnie lipa. Za pomocą portalu postanawia przenieść się na Wybrzeże Smoków gdzie znajduje się park rozrywki zaprojektowany specjalnie dla nich. Po wbiegnięciu w portal jednak nie przenosimy się do parku, a do świata, w którym rządzi zły czarownik Ripto, a osoby, które sprowadziły tu Spyro są przez niego uciskane i za pomocą wymyślnej maszynerii po prostu podłączyli się pod portal prowadzący na Wybrzeże, mając nadzieje, że uda im się sprowadzić dorosłego smoka, która pokona czarownika, gdy widzą, że zamiast dorosłego osobnika sprawdzili Spyro stwierdzają, że są zgubieni, ale jeszcze nie wiedzą, że to właśnie on jest tym, który pomoże im rozprawić się z czarownikiem raz na zawsze. Orby, diamenty, przeciwnicy, to wszystko wygląda tak wspaniale! Sam model Spyro jest bajeczny i jego przyjaciele też zostali dopracowani w najmniejszych szczegółach i przeszli kompletny lifting. Zianie ogniem, atak z szarży czy też nowe umiejętności, które kupujemy za diamenty, to wszystko wygląda bezbłędnie i doskonale. Na początku sterowanie wydaje się trochę chaotyczne, albo Spyro jest taki nadpobudliwy, ale po kilkunastu minutach można się bez problemu do niego przyzwyczaić (polecam granie na krzyżaku). Przyjdzie nam się zmierzyć z trzema potężnymi bossami (dwóch ochroniarzy Ripto, a potem on sam we własnej osobie w walce, która podzielona jest na kilka faz). Same mapy, które przyjedzie nam przemierzyć wyglądają po prostu cudnie. Jest dokładnie tak samo wciągające jak za czasów premiery oryginału. Twórcom udało się nie zabić ducha klasycznej trylogii, ale w sumie nie wątpiłem, że się da, bo już Crash pokazał, że można. To jest to! Jest to jedyna część Spyro, którą swego czasu zrobiłem na sto procent (wszystkie orby i diamenty) dzięki czemu zostałem nagrodzony możliwością ciągłego korzystania z super ognia oraz ukończyłem wszystkie skill pointy co dało mi dostęp do epilogu i nie spocznę póki i tu nie zdobędę setki.

No i wreszcie trzecia część. Jest to dla mnie biała plama na mapie trylogii z jednego prostego powodu: moja kopia zapasowa była w jakiś głupi sposób zabezpieczona i zwyczajnie podczas grania w pierwszym świecie potrafił znikać postęp, a po jego przejściu i próby przeniesienia się do drugiego gra się zacinała i już nic nie dało się zrobić, a ja chciałem tylko, żeby oryginalna płytka się nie porysowała (taaaa…). W każdym bądź razie w części trzeciej okazuje się, że jaja z niewyklutymi smokami zostały skradzione i jak zwykle jedyną nadzieją smoków jest Spyro (ja uważam, że tak naprawdę tym dorosłym się nie chce) i wysyłają biednego nielota, aby odzyskał jajka. Swoją droga Spyro jest chyba inwalidą, ponieważ, gdy odzyskujemy jajka wykluwają się z nich małe smoki i takie świeżo wyklute potrafią latać, a Spyro mimo, że jest znacznie starszy nie potrafi… coś tu jest nie tak. Spyro 3 jest pierwszą częścią, która poza samym smokiem pozwala nam na kierowanie też innymi postaciami jak Kangurzyca Sheila, która dysponuje mocarnym uderzeniem obiema nogami, sierżantem Byrdem, który jest jakimś bliżej niezidentyfikowanym ptakiem (potrafi latać), który nie będzie cackał się z przeciwnikami tylko strzela do nich z dwóch wyrzutni rakiet zamontowanych na ramionach, yeti z maczugą Bentley, małpa z pistoletem laserowym o nazwie Agent 9 oraz Sparx czyli ważka, która jest ze Spyro od początku serii i zawsze służyła tylko jak wskaźnik energii smoka (zmieniał kolory, złoty oznaczał zdrowie na maxa, a brak Sparxa, że następny cios nas położy). Każda z tych postaci posiada mapy przeznaczone tylko dla niej i każda ma unikalne umiejętności, z których trzeba w nich korzystać, aby móc je ukończyć. Są też sekretne levele z gepardem Hunterem, którego poznaliśmy w drugiej części. W trójce też postaram się wbić setkę i może wtedy zdecyduje się, żeby jedynkę też ukończyć na sto procent.

Wszystkie trzy części posiadają polski dubbing, który brzmi całkiem nieźle. Mimo, że wiem, że wielu osobom się to nie podoba to ja jednak uważam, że szczególnie dobrze dobrali głos dla głównego bohatera.

Powrócił Crash i zamiótł. Powrócił Spyro i zrobił to samo. Co teraz? Sir Danielu Fortesque czekamy. Nie możesz być przecież gorszy, a ostatni trailer, w którym można było zobaczyć fragmenty gameplayu nastraja bardzo pozytywnie. Szkoda tylko, że remake’owi zostanie poddana tylko pierwsza część, ponieważ dwójką też była świetną grą.

Oceń bloga:
43

Komentarze (134)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper