Piątkowa GROmada #103

BLOG
1066V
Piątkowa GROmada #103
REALista | 21.09.2018, 00:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dziś miało być o nowym Spyro, ale nie będzie...

O smoku nie będzie, bo przenieśli premierę na listopad, ale kij z tym. Czekałem dwadzieścia lat, poczekam jeszcze dwa miechy, a dzisiejszy temat jest równie ciekawy, bo razem z LadyDiesel zabieramy się ze grę tak świeżą, że jeszcze paruje. Na warsztat bierzemy Destiny 2: Porzuceni oraz zajmujemy się tematem około growym czyli tym co obecnie dzieję się z lootboxami i o ile sytuacja wydaje się coraz lepsza dla graczy tak dla wydawców już tak kolorowo nie jest. Dajcie znać w komentach jakie jest wasze zdanie na temat osławionych płatnych skrzyń. Mój tekst zaznaczam niebieskim kolorem. Zapinamy pasy i startujemy. 


LadyDiesel

Witam, cześć, dzień dobry. Kolejna Gromada i kolejne gry, które mamy aktualnie z Realem na tapecie. W sumie to on miał opisać Spidermana, ale drPain* go wyprzedził, a ja nowy dodatek do Destiny 2, ale Rozbo zrobił to wcześniej bardzo profesjonalnie i chyba wyczerpał temat, więc stwierdziłam, że z tej cytryny już raczej soku nie wycisnę. Ale spróbuję – mam silne ręce. Obiecuję, że będzie krótko, zwięźle i na temat. Co do samego Spidermana, Real ograł na premierę, bardzo szybko wbił platynkę i gra aktualnie „siedzi” w napędzie mojej konsoli i póki co podnoszenie lighta w D2 jest dla mnie teraz nieco ważniejsze niż bujanie się po mieście w obcisłym kombinezonie. Tzn. grę odpaliłam na 30min i już zdążyłam sobie o niej jakieś zdanie wyrobić, tym samym łamiąc Realowi serce ;) Co do oceny nowego exclusiva od Sony, muszę się zgodzić z Painem – jest całkiem dobrze, ale gra mnie jakoś szczególnie nie porwała. Po tym krótkim czasie obcowania z tym tytułem muszę stwierdzić, że dubbing mógłby być lepszy i mowa tu na razie tylko o głosie głównego bohatera i jakiegoś jednego tęższego bossa. Jeśli chodzi o mechanikę walki też zdaje się być nudnawa – kwadrat, kwadrat, trójkąt, kwadrat, kwadrat, trójkąt. Soreczka, czasem R1 do splatania siecią i L1 i R1 do rzutu przedmiotem, ale i tak jest nudnawo. Mam nadzieję, że z czasem będzie możliwa też inna śmiercionośna kompilacja przycisków (nie będzie…). Do tego już czuję, że dialogi głównego bohatera i jego poczucie humoru raczej furory u mnie nie zrobią. Ale graficznie jest dobrze. Ogram na pewno, ale GoW to to nie jest. Gra mnie raczej nie zatrzyma przy konsoli do 3 nad ranem, jak to miał w zwyczaju robić Kratos (aktualizacja informacji: po dwóch dniach odkładam jednak na regał przepiękne czerwone pudełeczko z pająkiem na okładce. Ogram tytuł, ale pewnie w terminie późniejszym. Miłości od pierwszego wejrzenia nie było i ogólnie chemii między nami już pewnie nie będzie. Chyba jestem szalona… nie ogrywam na premierę takiego exa… Błagam, nie bijcie za takie bluźnierstwa. Zapewne większość z Was wystawiłaby tej grze ocenę 8-9/10… Może coś między nami nie pykło, bo Marvel nigdy na mnie jakoś erogennie nie działał (wybacz badzejo). Jak wszystkie dzieci latały po podwórkach z pelerynami udając Spidermana, Supermana czy Batmana, ja nie mogąc wpasować się w rolę Czarnej Wdowy z powodów anatomicznych, biegałam w wędką za rodzeństwem. Dlaczego akurat z wędką? Wychowałam się na Happy Tree Friends. Polecam. Czasem robiłam też za Scorpio z Mortal Kombat i siostra bała się do mnie odwrócić plecami. To były cudowne lata. Przynajmniej dla mnie. Siostra jednak to inaczej wspomina, nawet nie wiem dlaczego…).

Destiny… Temat, który poruszałam na PPE już kilka razy i prawie wszystko o tej grze zostało napisane. Jakie jest Destiny, każdy wie. Jedni to kochają, inni nienawidzą. Jednych wciągnęła pierwsza część i jako wierni fani, zakupili część kolejną na premierę. Inni się przed tym bronili rękami i nogami, a jednak w końcu dali się naciągnąć Bungi po raz kolejny. Sama sobie obiecałam, że nie oddam już ani tak wielu godzin ani takiej sumy pieniędzy za pełną wersję gry, a jednak… ;) Wychodzi na to, że mam bardzo silną słabą wolę. Znam i takich, którzy dostali podstawkę w Plusie i odinstalowali ją w krótszym czasie niż zajęło ściągnięcie jej na dysk i w sumie wcale się nie dziwię. Sama miałam taką sytuację z grą Warframe. Ogrom informacji i brak znajomych do kooperacji sprawił, że dałam sobie z nią spokój.

Po ograniu podstawki czułam lekki niedosyt. Bungie poleciało w kulki z fanami serii po raz drugi i wyszło na to, że dałam się znów naciągnąć. To chyba ta reklama z Caydem zrobiła swoje. Kolejny dodatek tytułu nie ratował, a raczej pociągnął go w dół. Ozyrys i ten cały Nieskończony Las… Teksty „Dojdź do Nieskończonego Lasu”, „Przejdź przez Nieskończony Las”, „Wróć do Nieskończonego Lasu” pod koniec fabuły drażniły mnie podobnie jak słowo „chłopcze” w GoW. Nazwa „Nieskończony Las” padła chyba z tysiąc razy podczas ogrywania fabuły, a zajęło mi to około trzech godzin. Warmind był jeszcze lepszy – całe bite dwie godzinki, ale mowa tu oczywiście o samym wątku fabularnym. Jeśli chodzi o czysty grind – tu już było nieco lepiej - kilka nowych aktywności i fajne miejscówki sprawiły, że znów czułam nieodpartą chęć robienia wszystkich kamieni milowych po wtorkowym resecie. Kilkanaście dni temu Bungie zaoferowało nam nowy dodatek poprzedzony całkiem nieźle zrobionym trailerem na, którym można było zobaczyć mojego ulubionego bohatera Cayde’a. Kurczę, jak ja bardzo czekałam na zwiastun mojego kochanego Destiny na E3 – nigdy nie zapomnę tego dziwnego uczucia, kiedy dotarło do mnie, że opiekun Hunterów może zostać uśmiercony… BUNGIE WHY?! Dlaczego nie padło na Ikorę? Albo na Zavalę?! Z nimi nie czuję tej więzi, oni zawsze dają jakieś śmieci za wykonanie zadania, a do tego są drętwi jak cholera. Nawet przez chwilę miałam nadzieję, że Cayde wróci już nie jako numer 6, a np. 7….

Wszyscy pisali o jakimś wielkim zaskoczeniu po ograniu Forsaken, ale u mnie tego zaskoczenia nie było. Chyba, że chodziło im o wątek Mary, który na mnie większego wrażenia nie zrobił. Była taka postać w pierwszej części, owszem, ale nie zdążyłyśmy się zaprzyjaźnić… Dziewczyna była na tyle „wystrzałowa”, że nie chciała się ze mną bujać po orbicie. Póki co zostało mi się tylko cieszyć z obecności nowych bohaterów takich jak majestatyczny Pająk w Splątanym Brzegu, który daje dość ciekawe zlecenia (tak Cichy Kle – o Tobie mowa – jeszcze cie znajdę i dojadę!), Petra ze Śniącego Miasta czasem rzuci jakimś wyzwaniem, do tego Włóczęga namawia do uczestnictwa w meczykach Gambitu – jest dobrze. Jest dobrze i jest co robić, a to jest najważniejsze. W ciągu tygodnia można zdobyć wiele potężnych engramów za, które wypada zacny loot, a co za tym idzie szybciej podnieść poziom swojego światła. Nowy tryb PvP i PvE wciąga jak bagno, ale lepiej go opisze Real, bo widzę, że potrafi nieraz do 4 rano ciorać w Gambita i tłuc Pradawnych bez opamiętania. Ja tylko dopiszę, że po kilku nieudanych meczach w Gambicie i haśle, które udało mi się kilka razy rzucić „Znowu straciłam okruszki!” moje trzyletnie dziecko przyniosło mi z kuchni cały bochenek chleba. Kochane maleństwo. Cała mama :D

Właśnie jak LadyDiesel wspomniała mamy do czynienia z nowym trybem PvP/PvE o nazwie Gambit, w którym należy zebrać 75 okruchów wypadających z mobów. Jest to taki korespondencyjny pojedynek z drugą drużyną, której wyniki widzimy na ekranie. Co jakiś czas możemy też wpaść do gry przeciwnej ekipy przez teleporter, aby utrudnić im zbieranie okruchów poprzez zabijanie graczy, którzy mają ich najwięcej (max można mieć przy sobie 15, żeby zbierać następne trzeba je odłożyć do banku [Matko moja – ja jak ze 3 uzbieram to lecę do banku na złamanie karku i po drodze się modlę, żeby mnie nie ubili]). Widzimy jaką ilość okruchów mają przy sobie przeciwnicy i gdzie są należy tylko do nich dotrzeć i zabić ich zanim oni zabiją nas. W momencie, gdy uda nam się zebrać 75 okruchów przybywa potężny przeciwnik o nazwie Pradawny ze swoją ekipą mobów, a naszym zadaniem jest go zabić, co gwarantuje nam zwycięstwo. Wtedy tempo gry zostaje podkręcone, teleporter otwiera się co chwile, a zabijanie graczy z przeciwnej drużyny sprawia, że ich Pradawny odzyskuje pasek energii, do tego wraz z upływem czasu zadajemy coraz większe obrażenia głównemu bossowi. Mecz ma trzy rundy, należy wygrać dwie z nich. Tak w skrócie wyglądają zasady nowego trybu i muszę przyznać, że wkręciłem się w niego niesamowicie. Jest on dla mnie tym czym kiedyś był Iron Banner i czuje, że na niejednym przekręceniu licznika się nie skończy (niedługo to ja się przekręcę grając wspólnie do 2 nad ranem, śpiąc po 4-5h dziennie). Już nie raz widziałem jak błyskawicznie można odwrócić losy bitwy, a kilka razy sam byłem sprawcą uratowania rundy (Real wskoczył na golasa przez teleport do drużyny przeciwnej - nigdy nie widziałam takiej konsternacji zawodników. Nawet Pradawny przestał na chwilę strzelać, popatrzył na wielkość swojej giwery i zaczął się zastanawiać czy w ogóle ma szansę. Tak, Real miał większą). Zdarzało mi się podczas gry mieć więcej zabójstw wrogich strażników niż na Tyglu. Do tego na Gambicie bardzo często wypada „wyśmienity engram”, którym jest tym samym co potężny ekwipunek, dlatego jest to świetna możliwość podwyższenia sobie lighta. Polecam każdemu spróbować nowego trybu. Wkręta gwarantowana.

Taaaaa… wkręta gwarantowana, ale w żadnej innej grze nie rzucałam tylu niecenzuralnych słów, szczególnie przy gubieniu z trudem zdobytych okruchów. A wracając do tematu tych całych okruszków, to sytuacja wygląda następująco: zabijasz, zbierasz okruchy, jest grubo, obczajasz zdobyty z mobków drop, a tam co? Całe 3 okruszki :) Strasznego mają laga te małe, białe skurczybyki… Lecisz do banku, żeby je wrzucić, a tam co?! Duży bloker i dwa małe. Trzy prezenty od rywali. Jak miło :) I zanim się te potworki ubije, często samemu traci się życie i wszystkie zebrane okruszki psu w %#@&. Mimo kilku niedogodności, które tak naprawdę tylko motywują do dalszej gry i doskonalenia skilla – jest świetnie. Na razie jest może ciężko, bo z lightem na poziomie 530 wykonując czynności na poziomie 540-550 światła, czasem zdarza się zginąć (a kto umarł ten nie żyje). Na szczęście możliwości do zdobycia potężnych engramów jest wiele, czyli w tym tygodniu teoretycznie troszkę upgrade’uję swojego Warlocka i wreszcie ruszę na Studnię.

Wszystkim GROmadierom życzymy udanego weekendu, pad z Wami!

*Kurcze, czy tylko mi się ten nick kojarzy ze sznurami i dybami? Chodzi mi oczywiście o poziom trudności z Wiedźmina – krew, pot i łzy ;)

REALista

Lootboxy zaczynają pożerać coraz większą liczbę produkcji. Czym one są? To płatne skrzynki, z których można wylosować coś co się graczowi spodoba. Problem w tym, że te najbardziej pożądane rzeczy bardzo trudno trafić, a te, których nikt nie chce upychane są tam na tony. Oczywiście można zdobywać tę skrzynki poprzez normalną grę, ale najczęściej trwa to bardzo długo i wtedy wydawca puszcza do ciebie oczko i oferuje ci dużą ilość skrzyń w zamian za twoje pieniądze. Kupujesz losujesz i tak nie wygrywasz to czego chcesz, ale przynajmniej dostałeś je szybko i bezproblemowo tak samo szybko jak producent dostał twoją kasę, a to, że nie otrzymałeś tego czego chcesz zapewne sprawi, że twój hajs znowu trafi do rąk twórcy tej gry. Przypomina to coś? Oczywiście, że tak: jest to hazard w czystej postaci i nawet w grach takich jak FIFA, w której wydawało mi się niemożliwe wprowadzenie skrzynek udało im się je wrzucić poprzez specjalny tryb gry o nazwie FUT, w którym budujesz swój własny zespół gwiazd z piłkarzy ze skrzynek i zyski z tego trybu są tak wielkie, że EA nie wyobraża sobie teraz wydawania gry bez niego, a jakoś nikt się tym procederem za bardzo nie interesował przez co byli coraz śmielsi w zarażaniu swoich produkcji tym rakiem i w końcu przegięli, gdy wyszedł Battlefront 2, w którym wyraźnie postawiono na pay2win, a zbiegło się to z wydaniem Śródziemia: Cień Wojny, którego twórcy stwierdzili, że przetrą nowe szlaki w dymaniu graczy i dorzucą lootboxy do gry single player. Obie te gry były produkcjami za pełną cenę. Wtedy miarka się przebrała i wreszcie ktoś w rządzie stwierdził, że trzeba się przyjrzeć temu procederowi i wygląda na to, że niedługo płatne skrzynki całkowicie znikną z gier, gdyż kilka krajów już całkowicie zabroniło ich wprowadzania w grach co jest bardzo dobrą rzeczą, ponieważ to co się działo już powoli zakrawało na paranoje. Wszędzie były skrzynki, a niektóre produkcje multiplayer, które wcześniej nie miały skrzynek doczekało się odpowiednich patchów, które skrzynki wprowadziły (Rainbow Six: Siege, Rocket League). Na szczęście wygląda na to, że niedługo pojawia się patche, które te zmiany będą musiały wycofać (nawet już są, wspomniane Śródziemie wycofało skrzynki ze swojej gry).

Co ja sądzę o skrzynkach? Uważam, że wprowadzanie ich w grach ma sens, ale tylko w przypadku, gdy mamy do czynienia z grą free2play. Wiadomo, że nikt za darmo pracować nie będzie, a w tym momencie dostaje się grę za darmo, a to czy za nią zapłacisz jest tylko i wyłącznie twoją sprawą, dlatego uważam, że w przypadku takich gier wszystkie chwyty dozwolone. Niech sobie wprowadzają płatne skrzynie i nawet robią z tego grę pay2win, nikt nie każe ci w to grać, a i tak się za to nie zapłaciło także wolna droga i tu dochodzimy do kwestii produkcji AAA za pełną cenę. W przypadku takich gier jestem całkowicie przeciwny procederowi wprowadzania lootboxów, niezależnie czy dają tylko przedmioty kosmetyczne czy rzeczy ułatwiające grę. Wprowadzenie tego w grach za, które już raz się zapłaciło nie powinno mieć miejsca. Poza tym jest to hazardem w czystej postaci i dzieci, które często nie mają jeszcze wyrobionych odpowiednich mechanizmów obronnych mogą w ten sposób wpaść w szpony hazardu. Internet jest pełen opowieści o dzieciakach, którzy podebrali rodzicom kartę i kupili kilka skrzyneczek do trybu FUT w Fifie, bo chcieli wylosować Messiego czy Cristiano Ronaldo, a niestety wypadł Grzesio Rasiak i to 40 razy z rzędu, ale dzieciaki wierzyły, że da się wylosować swoich ulubionych piłkarzy, przecież grali już w FUT i widzieli tyle zespołów z nimi czyli komuś się udało, a więc czemu jemu miało by się nie udać i powoli czyścili ze środków kartę swoich niczego nieświadomych rodziców.

Rzeczy tak kosmetyczne jak i ułatwiające rozgrywkę w produkcjach typu AAA za pełną cenę powinny odblokowywać się samoistnie wraz z progresem w grze, a nie wypadać z jakiś debilnych skrzyń za, które trzeba dodatkowo zapłacić. Takie jest moje zdanie, dlatego po raz pierwszy w życiu cieszę się, że rząd chce czegoś zakazać w grach. Jest to jak najbardziej prawidłowa droga i mam nadzieję, że będą przywalali takie kary za próbę obejścia tego, że zwyczajnie nie będzie się to opłacać, dlatego działajcie i wytnijcie tego raka póki jeszcze nie jest za późno.

Oceń bloga:
35

Komentarze (174)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper