Z cyklu: Co się stało z tamtymi seriami? Sega GT

BLOG
1846V
Z cyklu: Co się stało z tamtymi seriami? Sega GT
veteranus | 26.06.2014, 20:26
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Ostatnio nieco przystopowałem z moim cyklem. Był to efekt nawału rozmaitych zajęć i spraw, które zabrały mnóstwo czasu i pochłonęły wiele energii. Niemniej, wracam z kolejnym tytułem, który – mimo że dobry – przepadł w mrokach dziejów, nie będąc w stanie nawiązać równorzędnej rywalizacji z tuzami, a raczej tuzem od Polyphony Digital.

Zasadniczo to Vulcan Raven zasugerował mi, bym „zajął się” Segą GT. Uczynił tą uwagę przy okazji opisywania innego, bardziej rozpoznawalnego racera od Segi, czyli Sega Rally. Długo nad tym myślałem i ostatecznie uznałem, że i SGT trzeba poświęcić jeden wpis. Seria niedługa, bo liczy raptem dwie odsłony (plus wersja Online), ale warta uwagi. Piszę to m.in. dlatego, że sam jestem fanem Segi.

 

Sega GT.  WoW Entertainment. Dreamcast 2000, PC 2001.

Niejednokrotnie powtarzałem, że DC był królem racerów. Wyścigów rozmaitego sortu było na konsoli ze zwiniętym makaronem co niemiara, by wymienić szutrowe szaleństwa w Sega Rally 2, kapitalną i superrealistyczną symulację F-355, graficzny wymiatacz MSR, czy niesłusznie niedoceniane, ale kapitalne i dynamiczne Le-Mans. To było na przełomie lat 2000 i 2001. Sytuacja DC była coraz mniej ciekawa, niemniej Sega szukając nowych klientów zwróciła uwagę na bijące rekordy popularności Gran Turismo na platformie swego największego rywala i zleciła swemu studiu przygotowanie konkurencyjnej produkcji na DC. I choć Sega GT nigdy nie pokonała GT, okazała się nad wyraz udanym racerem. Racerem na pewno bardziej zasługującym na miano The Real Driving Simulation niż chełpiący się tym produkt od Polyphony. Cóż oferowała nam owa produkcja?

Samochodów na pewno mniej niż GT2, do tego zdecydowana większość to fury z Kraju Kwitnącej Wiśni, co mnie osobiście nie przeszkadzało, gdyż mam słabość do japońskich aut. Najważniejszym trybem jest Championship, czyli kupowanie nowych fur, tuning, wygrywanie wyścigów… Poza tym single, time, gra na dwóch czy mini gierki na VMU. Wyścigi odbywają się na wielu porządnie wykonanych trasach, na różnych nawierzchniach i jako gra aspirująca do miana realistycznej, da się to odczuć. Podobnie jak i samo kierowanie autami. O ile prowadzenie słabych autek nie przysparza większych trudności, o tyle okiełznanie 500 – konnego potwora to już prawdziwe wyzwanie. Autem strasznie rzucało i odnieść można było wrażenie, jakby chciało wyrwać się spod kontroli gracza. Nie wszystkim się to podobało. Oprawa graficzna stała na wysokim poziomie, choć do F-355 czy MSR trochę brakowało. Auta prezentowały się okazale, cieszyły detalami, choć niektórzy narzekali na szyby, sprawiające wrażenie matowych folii. Trasy ze zmiennymi porami dnia również wyglądały fajnie i aż przyjemnie było po nich pośmigać.

W sumie Sega GT była bardzo udanym tytułem, kolejnym porządnym racerem na ostatniej konsoli Segi. Średnia ocen oscylowała wokół mocnej ósemki. Całkiem zasłużenie. Dreamcast miał swoje Gran Turismo. Może nie tak rozbudowane, ale równie porządne i na pewno bardziej realistyczne.

 

Sega GT 2002/Online. Wow Entertainment 2002, 2003 Xbox.

Jako daleki krewny Dreamcasta, którego Sega sama wysłała na wcześniejszą emeryturę, Xbox niejako przejął po DC schedę jako króla wyścigówek maści wszelakiej. W pierwszym okresie żywota Xboxa, Sega mocno go wspierała, dając mu m.in. kontynuację Segi GT z dopiskiem 2002. Zmiany, jakie WoW wprowadziło od tego momentu są całkiem spore. Pojawiło się wiele nowych fur, nowe trasy… Wiadomo, standard.  Jednakże okazuje się, że gra oferuje całkiem sporo zabawy dzięki trybom rozgrywki: Time Attack czy Quick Battle, ale najważniejsze to „obowiązkowa” kariera, w której chyba już nic innego nie można wymyśleć poza wygrywaniem wyścigów, kupowaniem za zdobytą forsę fur czy ich ulepszaniem, odblokowywaniem kolejnych licencji… Jest jeszcze tryb Chronicle, stanowiący swoisty wehikuł czasu pozwalający na ściganie się modelami „w stylu retro”. Jednym z największych plusów Sega GT 2002 jest model jazdy: autami steruje się niezwykle intuicyjnie. Model nie jest wymagający jak w poprzedniej części, ale i developerzy nie poszli na łatwiznę, czyniąc z Sega GT 2002 arcade’owej ścigałki. To po prostu idealne zmieszanie obydwu stylów. Jest tak jak powinno być. Nie jest źle, choć pod względem grafiki, Sega GT 2002 mocno odbiega od konkurencji: Trasy, choć zróżnicowane, są jednak ubogie w detale, auta nie mogą równać się z tymi, które śmigały w GT3, choć Xbox to konsola mocniejsza od PS2. Oko cieszą co najwyżej efekty świetlne. Nie za dobrze. Mimo wszystko, przyjemna produkcja, choć nie tak rozbudowana i czasochłonna, jak Gran Turismo 3.

W 2003 roku Sega wypuściła Sega GT Online, także na Xboxa. Był to w zasadzie dodatek z ponad 40 nowymi furami, nowymi trasami i kilkoma innymi dodatkami wydłużającymi grę.

Gran Turismo 6, Forza 5, niebawem Forza Horizon 2, Driveclub, o The Crew czy Project C.A.R.S. nie wspominając, skutecznie „zabetonowały” wespół z kolejnymi odcinkami NFS poletko racerów. Przyznajmy szczerze, lepsze od Sega GT produkcje nie dawały rady w konfrontacji z obecnymi tuzami. Jeśli do tego dołożymy nie za ciekawą sytuację Segi, która zapomniawszy o swoich najlepszych tytułach, jak Virtua Fighter, skupiła się na Sonicu, wszystko wiadomo: nowej odsłony Sega GT dłuuuuuuugo nie będzie.

Oceń bloga:
28

Komentarze (35)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper