W co gracie w weekend? #211

BLOG
1010V
W co gracie w weekend? #211
squaresofter | 21.07.2017, 08:39
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W ten weekend najważniejszym wydarzeniem dla mnie jest zlot graczy w Lublinie, ale postaram się też włączyć jakieś gry. Moim dzisiejszym gościem jest Perez, który specjalnie dla nas napisał o Football Managerze i o pewnym zapomnianym skarbie, natomiast ja ogrywam dalej: Hatsune Miku Future Tone, NieR Automatę, dodatek do Wiedźmina 3 - Krew i Wino oraz The Legend of Heroes: Trails of Cold Steel.
[Wpis zawiera spoilery.]

Czasu na granie coraz mniej, a jak już uda się go wygospodarować, to wracam, choćby na kilkadziesiąt minut, do Football Managera. Wiem, jestem monotematyczny w tym temacie, ale co poradzić, że „nie dorobiłem się” innej serii, która potrafiłaby mnie przytrzymać przy ekranie rok w rok na te kilkadziesiąt, a czasami i kilkaset godzin. To już 17 lat i zastanawiam się, czy też macie taką swoją ukochaną serię, która towarzyszy Wam od lat...

Obecnie pochłaniają mnie zmagania w Huraganie Hrubieszów, który postanowiłem wprowadzić na salony z A klasy. Wiem, że Was, fanów FM-a, niewielu na PPE, ale Ci co są, zapewne też niejednokrotnie próbowali zbudować potęgę z jakiegoś prowincjonalnego klubu. Mnie idzie to na razie całkiem OK, bo przez 3 kolejne sezony udało się wspiąć najpierw do okręgówki, potem do IV ligi, aby wylądować w III. Tutaj 4. sezon zakończyłem na 6. miejscu, no i wystartowałem już z kolejnym z nadziejami na walkę o awans, bo przecież o to chodzi, aby wygrywać, awansować, zdobywać kolejne trofea.

Gdzieś między sesjami w FM-a odpaliłem NioH. Nasłuchałem się od kumpla, że poziomem trudności dorównuje Bloodborne, od którego, mimo kilkunastu godzin, się odbiłem. No ale co tu kryć, nie mam wystarczającego zacięcia, aby zmagać się z tymi samymi etapami po kilkadziesiąt razy. Rozumiem, że takie gry, jak Dark Souls, wspomniany BB czy teraz masa indyków z hardkorowym poziomem trudności mają swoich fanów. Ja do nich raczej nie należę – gry traktuję jako rozrywkę, a ta raczej powinna dostarczać frajdy, a nie frustracji. I pewnie trzymałbym się tej dewizy, gdyby nie... FM. Wyobraźcie sobie, że przed startem aktualnego sezonu, w którym mam za sobą 5 kolejek, spędziłem bez mała ze 4 godziny na przygotowaniach przedsezonowych: poszukiwania trenerów, sparingi, no i oczywiście wzmocnienia składu, co w III lidze przy klubie z zerowym budżetem jest rzeczą niesamowicie czasochłonną (przekopywanie się przez setki profili zawodników, porównywanie atrybutów). Po tych 5 kolejkach mam gorszy bilans niż w poprzednim sezonie i już wiem, że to będzie bardzo ciężka przeprawa. Oczywiście rozegram go, mając świadomość, że te kolejne kilka godzin nie da mi awansu, ale odpuścić nie mogę, bo to wpłynie na zespół, atmosferę, zarząd. Wyobraźcie sobie sytuację, że macie jakiś etap w jakiejś grze, wiecie, że poświęcicie na niego, niech będzie, 3 godziny, a po wszystkim będziecie i tak w punkcie wyjścia :). No, co najwyżej podskoczy Wam skill. Dziwnie się gra z taką świadomością. 

Niemniej na pewno sezon dogram, a może, bo w końcu jeszcze sporo przede mną, wcale nie będzie tak źle i uda się powalczyć o awans. To chyba jest w tym najlepsze, że tak naprawdę wiele może się zmienić i wtedy kolejne wygrane i potknięcia rywali potrafią świetnie nakręcić i włączyć syndrom „jeszcze jednego meczu” (ostatnio spowodowało to u mnie wyłączenie kompa o 3 rano).

FM jednak na chwilę w odstawkę pójdzie, bo nie dość, że przegrałem z wkurzającym rywalem (zawsze ma na mnie sposób), to dorwałem... Diablo III: Reaper of Souls na PS4. Gdy kończę pisać ten tekst, właśnie siadam do pierwszej sesji. Ostatnio z Diablo miałem do czynienia z dobrych 15 lat temu przy okazji Diablo II. Ciekaw jestem, czy po tylu latach uda się znowu wkręcić w ten klimat.  

PS W ten weekend za wiele nie pogram, bo jestem w terenie, ale gdyby FM dalej mnie wkurzał, Diablo nie podeszło, no to takie coś żona znalazła na strychu u rodziców :D. Na razie czyszczę, ale jak tylko ogarnę jakikolwiek kartridż do sprawdzenia, czy to działa, to różnie może być (jakby kolejnego sobotniego Hyde Parku nie było, to wiecie dlaczego ;)). 

Perez


Hatsune Miku: Project DIVA Future Tone (PS4, Crypton Future Media + Sega, 2017r.)

Jakoś parę dni temu rozmawiałem z koleżanką o jej ulubionych piosenkach z Future Tone. Byłem mocno ciekawy kobiecego punktu widzenia dotyczącego utworów z tej japońskiej gry rytmicznej. Koleżanka lubi piosenki o mrocznym klimacie. Sam tez wrzucałem mroczniejsze piosenki Miku i jej znajomych do poprzednich w co gracie, ale jeśli o mnie chodzi, to najbardziej lubię piosenki z wokaloidami, z których tryska entuzjazm. Wziąwszy pod uwagę zbliżający się zlot userów ppe w Lublinie chcę się nastroić pozytywnie do świata.

Hand in Hand to piosenka o prostym przesłaniu. W życiu nie warto tracić czasu na łzy, ani zagłębiać się na niepotrzebnych próbach zrozumienia słów i myśli, których i tak nie widać. Wystarczy złapać się ze ręce i pójść w jakieś ukochane miejsce, spotkać się ludźmi, których kochamy i porobić to, co kochamy robić.

Może nie uda mi się spotkać z każdym z Was w moim rodzinnym mieście w ten weekend, ale na mnie zawsze możecie liczyć, jeśli chcecie podzielić się wrażeniami z ogrywanych gier lub podyskutować o nich z innymi graczami. Nie zawsze potrafię wyrazić dokładnie to, jakie odczucia budzi we mnie ogrywana gra. Często też szukam dziury w całym i piętnuję ich wady, ale nie robię tego w złej wierze. Faktem pozostaje, że uwielbiam o nich pisać i czytać co mają do powiedzenia na ich temat inni a w sytuacji gdy pozostajemy z różnymi punktami widzenia na temat jakiegoś tytułu, to nie warto kłócić się w nieskończoność o to, kto ma rację. 

Nie zaprzeczam, że lubię kłócić się podczas dyskusji o grach i często nie mam racji w sporach, które toczę, ale robię to, bo gry są moją pasją, podobnie jak muzyka, która łagodzi obyczaje.  


NieR: Automata (PS4, Platinum Games, 2017r.)

W Automacie mierzyłem się niedawno z kolejnym olbrzymim Goliatem, który wybuchł, robiąc w ziemi olbrzymi krater. Po pokonaniu trzech wężowatych wrogów i zejściu na samo dno pozostałości po wybuchu znalazłem się w ciemnej jaskini pod ziemią, która doprowadziła mnie do placówki badawczej obcej rasy. Niestety poza dwoma postaciami nikogo tam nie zastałem. 

Podczas naszej gwałtownej wymiany zdań dowiedziałem się od nich, że kosmici zostali unicestwieni przez maszyny takie jak główna bohaterka. Niezła odpłata dla stwórców wszystkich androidów i maszyn. 

Po tym wydarzeniach 2B została wezwana przez szefową YoRHy do Bunkra w celu złożenia raportu ze swoich poczynań. Dowiedziała się też o celu swojej kolejnej misji. Miała się udać do Wioski Pascala, aby go wybadać odnośnie jego dziwnego zachowania. 

Pascal jest pacyfistą i jak niejeden filozof wybrał życie polegające na kontemplacji. Zupełnie mnie to nie dziwi, wziąwszy pod uwagę fakt, że jego imię odnosi się do nazwiska francuskiego myśliciela, który stwierdził kiedyś, że człowiek jest trzciną na wietrze, ale trzciną myślącą. 

Pascalowi zrobiło się żal, że wojny, w których brał udział przysparzały mu i jego przyjaciołom jedynie wielu cierpień. Martwiło go też to, że stał się nieczuły na śmierć swoich kompanów. Myślę, że to właśnie wtedy w jego mechanicznej głowie zrodziła się myśl założenia wioski filozofów, o której szerzej pisałem tydzień temu na przykładzie Jean Paula. 

Od mojego rozmówcy dowiedziałem się, że nie tylko on jest maszyną funkcjonującą poza systemem YoRHy. Również maszyna, którą unicestwiłem w wesołym miasteczku taka była.

Następnie zlecono mi udanie się do Leśnego Królestwa. Zanim jednak wdarłem się tam siłą, zostałem zaatakowany przez maszyny, które walczą w obronie króla. Z pokonaniem ich pierwszej fali nie miałem kłopotu. Zdziwiło mnie natomiast to, że po unieszkodliwieniu jednej z nich wypadła głowa Emila z pierwszego NieRa. Nie mam pojęcia jaka jest jego rola w tej historii, dlatego pognałem za nim, starając się dowiedzieć czegoś więcej o miejscu, które aktualnie zwiedzam.

W międzyczasie dostałem też możliwość korzystania z nowej funkcji punktów dostępów. Mogę się teraz teleportować pomiędzy nimi, co zdecydowanie skróci czas przemieszczania się pomiędzy poszczególnymi terenami w grze. 

Zanim jednak wezmę się na poważniej poszukiwaniami Emila zajmę się jakimiś misjami pobocznymi. Jedna z nich polega na wytropieniu i schwytaniu buntowników YoRHy i na sprawdzeniu smaku ryby.

Gram w Automatę już 23 godziny i zupełnie nie śpieszy mi się do jej jak najszybszego ukończenia. Historia coraz bardziej mnie wciąga i powoli zaczyna zmierzać do punktu, w którym dowiem się więcej o tym kim jest 2B i czym jest tak naprawdę organizacja, dla której pracuje.

Muzyka wciąż nie pozwala mi zapomnieć o tym tytule. Ostatnio do ucha wpadł mi kawałek zupełnie nie pasujący do klimatu dwóch NieRów. Zazwyczaj melodie, których słucha gracz w tych grach mają wokal i są raczej uspokajające, natomiast podkład muzyczny z walki z kolejnym bossem w tej japońskiej produkcji to czyste elektroniczne brzmienie, które od razu mnie do siebie przekonało. Możecie też sprawdzić bardziej spokojne melodie z kolejnych pozycji na playliście (2-4), które są o wiele bardziej charakterystyczne dla gier pana Taro.


Wiedźmin 3: Dziki Gon - Krew i Wino (PS4, CD Projekt RED, 2016r.)

Uncharted 4 wciągnął mnie w ostatnich dniach do takiego stopnia, że strasznie zaniedbałem grę w dodatek do Wiedźmina 3, ale teraz po kapitalnym zwieńczeniu losów Nathana Drake'a na pewno znajdę trochę więcej czasu na dalsze przygody Białego Wilka. 

W dalszym ciągu skupiam się na kompletowaniu wiedźmińskich rynsztunków. Po wykonaniu arcymistrzowskiego rynsztunku należącego do cechu kota łącznie ze stalowym i srebrnym mieczem do kompletu jestem goły i wesoły. Przepuściłem na taki jeden zestaw ponad 30000 koron, więc pozostałe rynsztunki jedynie skompletuje, bo nie stać mnie na ich wykonanie u rzemieślnika. 

To smutne, że nie nacieszyłem się zbyt długo rynsztunkiem cechu żmii, który wylądował już na dnie kufra razem z innymi zdobytymi przeze mnie unikatami, które trzymam chyba tylko dla samego ich trzymania.

Do tej pory posprawdzałem pytajniki na mapie w niewielkiej części Toussaint, dlatego też obiecuję mocniej do nich przysiąść. Jeszcze daleka droga mnie czeka przed wyczyszczeniem mapy ze znaków zapytania. Nie przejmuję się jednak żadnymi trudnościami, bo po zniszczeniu jednej hanzy bandytów nie boję się nikogo. Każdy kto wejdzie w drogę Geraltowi gorzko tego pożałuje, nieważne czy potwór, rozbójnik czy inny gracz gwinta.

Karcianka, w którą gra niejedna postać w świecie Dzikiego Gonu doczekała się nowych podkładów muzycznych w dodatku Krew i Wino. Cieszy mnie fakt, że kompozytorzy postawili na różnorodność, więc podczas kolejnych partii gry karcianej nie słuchamy wciąż jednej i tej samej melodii jak miało to miejsce w podstawce. W ogrywanym przeze mnie dodatku gra co chwila zmienia muzykę na jedną z jej pięciu odmian. Nie bawiłem się w szykanie każdej z nich osobno. Zamiast tego proponuję Wam przesłuchanie wszystkich naraz. Trwa to jedenaście minut, ale na nudę raczej nie mamy co narzekać, gdyż jedne melodie są spokojniejsze a inne żwawsze.


The Legend of Heroes: Trails of Cold Steel (PS3, Nihon Falcom, 2013r.) 

Kiedyś popełniłem wielki błąd w życiu. Założyłem konto na ppe i zostałem blogerem piszącym o grach wideo a powinienem zapisać się do renomowanej szkoły wojskowej. Spójrzcie tylko na obrazek wyżej a w mig zrozumiecie co mnie ominęło. W przyszłym życiu nie popełnię więcej takiego kardynalnego błędu a skoro tu jestem, to skorzystam z okazji i napiszę o swoich dalszych postępach w The Legend of Heroes: Trails of Cold Steel.

Jrpg Falcomu tak mnie wciągnął, że zrobiłem już wszystkie zadania zlecone Reanowi Schwarzerowi i jego grupie podczas pierwszego dnia ich pobytu w Celdic. Przyniesienie przedmiotów pewnemu księdzu w kościele to była pestka.

Dopiera naprawa jednej z latarń na szlaku idącym od rynku do posiadłości, do której nie chciano mnie wpuścić stanowiła zastrzyk adrenaliny, którego potrzebowałem, bo gdy tylko zbliżyłem się do niej, to zostałem zaatakowany przez potwory. Alisa, Laura i Elliot postanowili mnie osłaniać a ja w tym czasie wprowadziłem kod dostępu do latarni, który umożliwił mi wymianę jej zepsutego komponentu na działający. Dlaczego naprawa zepsutego urządzenia była tak istotna dla lokalnej społeczności? Każda latarnia generuje światło odstraszające potwory, co zapewnia mieszkańcom pewną dozę bezpieczeństwa.

Podobała mi się ta misja, bo niestety potwór, którego miałem skrócić o głowę nie stanowił zbyt wielkiego wyzwania dla Laury i jej potężnego ataku specjalnego. Czuć moc jej wielkiego miecza. Zupełnie inaczej niż ciosy miecza Clouda z FFVII, który niby nosił na plecach broń prawie większą od siebie a wcale nie dało się tego odczuć w walce, zadając nim obrażenia identyczne jak jego kompani.

Sam system rozwoju postaci i walki też bardzo mi odpowiadają. Zabawa w odblokowywanie nowych gniazd w ARCUSach, co umożliwia używanie nowych kwarców z przeróżnymi zaklęciami magicznymi, zdobywanie kolejnych mistrzowskich kwarców, które same w sobie posiadają zdolności (jednorazowe ożywienie, zwiększenie ataku lub czarów leczniczych itd.), modyfikowanie broni, pogoń za nowymi elementami ekwipunku dla naszych postaci i receptami kucharskimi, które możemy sprawdzać w praktyce z innymi członkami naszej drużyny oraz zakupy w sklepie nowych przedmiotów takich jak książki skutecznie przyciągają mnie do kolejnych sesji z tym japońskim tytułem.  

Niby udałem się na nic nieznaczące zajęcia w terenie a instruktorka Sara ostro waliła w gaz, ale jak przyszło co do czego, to człowiek ma wrażenie, że ona potrafi czytać w myślach swoich uczniów. 

Cały ten wyjazd, choć jeszcze się nie zakończył, to już stanowi cenną lekcję. Rean i inni na własnej skórze zobaczyli napięcia jakie panują pomiędzy handlarzami na Wielkim Rynku i starali się zrozumieć przyczyny takiego stanu rzeczy. Młodzi uczniowie Akademii Wojskowej Thors poruszyli nawet kwestię powodów, jakie stały za ich obecnością w szkole. Wiadomo, że każdy z nich ma inne, więc z tym większą ciekawością obserwowałem rozmowę Laury z protagonistą dotyczącą jego odstąpienia od dalszego rozwoju Szkoły Ośmiu Liści i Jednego Ostrza i coś czuję, że młody Schwarzer wkrótce nauczy się jakiejś niszczycielskiej techniki, żeby Laura nie czuła się samotnie z jej Promienistym Tańcem Miecza.    


Na dziś wystarczy. Jutro odbywa się zlot w Lublinie, więc i tak pewnie za dużo nie pogram w ten weekend. Zróbcie to za mnie a ja wziosę toast za Wasze zdrowie. Do przeczytania następnym razem.

Oceń bloga:
35

Komentarze (91)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper