W co gracie w weekend? #197

BLOG
1529V
W co gracie w weekend? #197
squaresofter | 13.04.2017, 00:08
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Mam pomysł. Nie róbmy w ten weekend w co gracie. Wy sobie tu posiedzicie i pogadacie o gierkach dla dzieci a ja pojadę na randkę do Radomia. Co Wy na to? Tak myślałem, że się nie zgodzicie. No cóż, w takim układzie pozwoliłem sobie zaprosić gościa do dzisiejszego odcinka. Nasza portalowa ekspertka ds. Persony, Kaszydo, napisała specjalnie dla Was o Personie 5. Ja gram dalej w Wiedźmina 3, Future Tone, Digital Devil Sagę oraz Okarynę Czasu.
[Wpis zawiera spoilery.]

Moje bytowanie od premiery Persony 5 przypomina zachowanie żywego trupa, tyle, że ja nie łaknę pożywienia a kolejnej odsłony Persony. Postanowiłem jednak wziąć najpierw solidne megatenowe korepetycje, aby przygotować się należycie do naszego kolejnego spotkania. Kiedy ono nastąpi? Jeszcze nie wiem. W każdym bądź razie przeczytałem recenzję tej gry na ppe.pl i spytałem się Kaszydo czy nie zechciałaby napisać w kilku słowach o grze, na którą czekała latami, w którą może już bezproblemowo grać.

Ku mojemu wielkiemu zadowoleniu przystała na moją prośbę. Zanim jednak dotrzymała swojej obietnicy, chciałem zbadać jej wiedzę w dziedzinie Persony. Po przeczytaniu jej trzyczęściowej analizy zrozumiałem, że nie mogę się z nią równać w tej kwestii.

Persona - Psychologia i mitologia cz.1

Persona - Psychologia i mitologia cz.2

Persona - Psychologia i mitologia cz.3

Poznanie tych trzech tekstów pozwoliło mi zrozumieć kilka rzeczy, o których wcześniej nie wiedziałem. Mam tu na myśli w szczególności psychoanalizę Freuda i wiedzę psychologiczną Junga, które są w jakimś stopniu filarem tej japońskiej serii gier rpg. 

Moja droga do Persony 5 nie będzie ani krótka, ani łatwa, ale nie martwcie się, Wy nie musicie iść moim śladem. Poniżej macie wrażenia Kaszydo z najnowszej odsłony tego szkolnego cyklu.


Shin Megami Tensei: Persona 5 (PS4, Atlus, 2017r.)

No niestety nie udało mi się spełnić mojego postanowienia i nie przeszłam wszystkich gier z serii Persona jeszcze raz przed premierą piątki :’(  Może jak skończę z P5 to do nich wrócę. A na razie…

8 lat. Tyle czasu trzeba było czekać na nową Personę w głównej serii. Czy było warto? Gra zaczyna się w hitchkokowskim stylu. Mamy pościg, obławę wszystko to buduję napięcie. Potem tempo zwalnia. Powoli zostajemy wprowadzeni w kolejne elementy gry. Może i trwa to trochę długo, ale biorąc pod uwagę ile rzeczy jest tu do zrobienia całkiem zrozumiałe. Zaczyna się podobnie jak w 3 i 4 części. Główny bohater ma spędzić najbliższy rok w nowym miejscu i nowej szkole. Tyle tylko, że tym razem nie jest już tak różowo. Od początku spotykamy się z nieufnością i wrogością ze strony otoczenia. Idąc szkolnym korytarzem słyszymy plotki, uczniowie obgadują biednego bohatera za jego plecami. Przypomniałam sobie dlaczego nie lubiłam szkoły :-P . Nawet w naszym tymczasowym opiekunie ciężko znaleźć oparcie. Drastyczna zmiana po dosyć optymistycznej P4. Postacie, które na razie spotkałam wydają się interesujące, ale za mało jeszcze o nich wiem, bym mogła wydać ostateczny osąd.  Ale przewija mi się taka myśl. Przed premierą krążyła taka fanowska teoria, że członkowie Phantom Thieves cierpią na różne zaburzenia psychiczne: nerwice, depresja, zaburzenia odżywiania… zaczynam chyba rozumieć skąd taki pomysł. Ale to tylko takie gdybanie.

Pierwsze co rzuca się w oczy to rozmiar. Może nie jest to otwarty świat, ale i tak czuje się, że to metropolia. Na ulicach przewija się mnóstwo ludzi, słyszymy ich rozmowy, czasem błahe a czasem dotyczące obecnych wydarzeń. Na początku kilka razy się zgubiłam  ^_^’ 

Gameplay łączy ze sobą wiele elementów z poprzednich części i dodaje parę nowych. Codzienne życie, chodzenie do szkoły, praca to elementy z P3 i P4. Nie ma tu za dużo zmian. Zmieniła się natomiast eksploracja lochów albo raczej Pałaców (właśnie sobie uświadomiłam, że to prawdopodobnie nawiązanie do pałacu myśli… lepiej późno niż wcale). Po pierwsze wprowadzono elementy skradanki. Zmienia to sposób eksploracji, czasem wrogów da się ominąć, czasem walki nie da się uniknąć, trzeba dwa razy się zastanowić czy te parę dodatkowych punktów doświadczenia jest warte utraty punktów SP. A SP jest tu warte na wagę złota. Dzięki nim można rzucać zaklęcia a niestety nie znajdziemy  tutaj jak w poprzednich częściach kogoś kto nas uleczy. Walka również uległa zmianie. Wróciło parę zaklęć z P1 i P2. Powróciła też broń palna. No i najważniejsze negocjacje. Na szczęście nie są tak denerwujące jak w trzech pierwszych grach (chociaż najbardziej denerwujące były w P2IS i EP) a wykorzystano system z innych gier Shin Megami Tensei np. Nocturne. Jeśli użyjemy słabości wroga i go powalimy możemy wybrać jedną z trzech opcji: item, pieniądze, lub moc, czyli nowa persona. Przy tym ostatnim cień zada nam dwa pytania jeśli spodobają mu się nasze odpowiedzi to zyskujemy nową personę.

Na razie nie znalazłam większych wad w rozgrywce. Gram na normalu, więc i tak nie jest zbyt trudno, ale łatwo też nie jest. Bardzo szybko się przekonałam jak ważne jest oszczędzanie SP. Jedyne co mnie trochę denerwuje to menu. Wygląda super… dopóki nie trzeba z niego korzystać. Może ja mam tylko taki problem, ale te wszystkie wzorki, spiralki, różne czcionki straszenie mnie rozpraszają i często po chwili nawet nie wiem czego już szukam.

Muzyka jest przyjemna dla ucha. Wciąż czekam na jakiś wyjątkowy kawałek. W każdej części miałam jakiś swój ulubiony motyw, ale tutaj jeszcze takiego nie znalazłam. Na razie najbardziej lubię muzykę w sklepie z bronią, ale mam nadzieję, że w kolejnych pałacach znajdę coś ciekawszego.

O i jeszcze dubbing. Po raz pierwszy mamy możliwość zagrania z oryginalnym VA. Chociaż na chwilę odpaliłam grę po angielsku i głosy naprawdę są dobre, ale mam trzy ważne powody by grać po japońsku:

Jeden

Dwa

I trzy

Zabawne jak bardzo na to jak odbieramy dany głos wpływa sposób wysławiania się i charakter postaci. Głos głównego bohatera rozpoznałam już na pierwszym trailerze. Jest pewne podobieństwo między Lelouchem z Code Geass a MC. Z pozostałymi miałam większy problem, ale w końcu sobie przypomniałam.

Na koniec pomyślałam, że podzielę się paroma radami odnośne gry:

1. Persona 5 to gra na dwa przejścia

Teoretycznie można  osiągnąć maxa we wszystkich statystykach i relacjach z naszymi sojusznikami. Widziałam jeden poradnik jak to osiągnąć. Niestety oznacza to, że trzeba ściśle trzymać się rozkładu dnia a to psuje to radość z całej gry. Poza tym niektóre trofea są dostępne dopiero na drugim przejściu

2. W pierwszej kolejności Social Stats

Radzę w pierwszej kolejności skupić się na Social Stats. Niektóre z nich odblokowują dalsze relacje, opcje dialogowe lub umiejętności. Przechodzą też na NG+ ,więc jeśli przy pierwszym przejściu uda nam się całkiem je rozwinąć nie będziemy dalej się nimi przejmować.

3. Nie zapominajmy jednak o Confidants.

Confidants czyli nowe Social Linki odblokowują wiele umiejętności przydanych w czasie gry i nowe silniejsze Persony dla członków drużyny. Dlatego dobrze jest nie zaniedbywać swojego głównego składu. Z innych polecam jeszcze Sun (rank 2), Moon (MAX), Temperance (MAX), Star (MAX), Death (rank 7), Strength (MAX), Fortune (rank 7), Hierophant (MAX)

4. Persony i arkana

Jeśli planujecie z kimś spędzić czas upewnijcie się, że macie ze sobą personę z arkanów tej postaci. Dzięki temu zdobędziecie więcej punktów w czasie rozmowy. Są jednak wyjątki. Niektórzy sojusznicy (np. Magician, Fool) awansują w trakcie fabuły. Strength wymaga żebyśmy stworzyli konkretną Personę. Arkana Sun i Moon również nie wymagają person.

5. Zawsze miej jakąś książkę

Czasami uda się usiąść w metrze. Możemy wtedy poczytać książkę a parę z nich znajdziemy w bibliotece.

6. Posprzątaj pokój

Najlepiej zrobić to jak najwcześniej kiedy nie mamy jeszcze zbyt wiele możliwości spędzenia czasu.

7. Kup nawóz do kwiatka

W kwiaciarni można kupić nawóz, który możemy użyć na roślinkę w pokoju. Daje nam to punkty kindness a nie zabiera dodatkowego czasu

8. Słuchaj plotek

Dobrze jest przejść się po szkole oraz mieście i posłuchać co ludzie mają do powiedzenia. Najczęściej  komentują obecne wydarzenia, ale czasami możemy dowiedzieć się o specjalnych przedmiotach.

9. Oszczędzaj SP

Już o tym mówiłam, ale to naprawdę ważne. Na początku mamy bardzo ograniczony dostęp do przedmiotów które je odnowią. Polecam co poniedziałek sprawdzać automaty z napojami. Odnawiają one niewiele punktów ale są tanie.

10. Zawsze znajdź sobie zajęcie

Jeśli nie musisz iść spać to zrób coś, cokolwiek. Poczytaj książkę, idź do pracy, spotkaj się z kimś, zrób parę wytrychów, zrób kawę.

No i to tyle. Jak na razie jestem bardzo zadowolona. Persona 5 łączy wszystko to co lubiłam w poprzednich częściach, ulepsza inne i dodaje zupełnie nowe rozwiązania. Polecam każdemu fanowi jrpg.

Kaszydo


[Squaresofter płacze w kącie.]

Ej no, teraz jeszcze bardziej chce mi się grać w ten tytuł. No nic, muszę się zadowolić tym co mam obecnie do dyspozycji.


Wiedźmin 3: Dziki Gon (PS4, CD Projekt RED, 2015r.)

Kilka dni temu jeden z tutejszych użytkowników drwił ze mnie, że z moim tempem gry nigdy nie skończę Wiedźmina 3. Jak będzie naprawdę pokaże czas. Lubię być w sytuacji, w której nikt we mnie nie wierzy, bo to najlepszy moment, żeby coś sobie udowodnić.

Wiele się wydarzyło od naszego ostatniego spotkania. 

Rozmówiłem się z córką Barona, która nie chciała słyszeć o powrocie do swojego ojca-potwora.

Wiedziałem jednak, że Krwawy Baron naprawdę kochał swoją żonę a jak facet kocha, to nie uderzy swojej kobiety bez powodu. Okazało się, że gdy on walczył na wojnie Anna zdradzała go przez trzy lata z jakimś przyjacielem z jej dzieciństwa. Baron nieźle się o to wściekł. Zatłukł na śmierć kochanka żony i wtedy coś w niej pękło. Zaczęła na niego wrzeszczeć a gdy krzyki już nie wystarczały, sięgnęła po sztylet, którym próbowała go zadźgać jak psa. 

Zhańbiony mąż musiał uciec się do przemocy. Inaczej nigdy by jej nie uspokoił. Był to czas, gdy zaprzyjaźnił się z wódką, więc dobrze się to wszystko nie mogło skończyć. O ucieczce jego żony i córki pisałem już w jednym z poprzednich odcinków, więc pominę ten fragment. 

Po poznaniu przyczyn powstania tej patologii rodzinnej powiedziałem Baronowi, że i on, i jego żona w równym stopniu winni są zaistniałemu ambarasowi. Jestem jednak zabójcą potworów do wynajęcia, więc udałem się ze swoim zleceniodawcą w celu uratowania jego partnerki życiowej. 

Wiedźmy nasłały na nas biesa, ale jakimś cudem udało mi się go pokonać, dzięki pomocy Barona i jego córki, która dołączyła do Kultu Wiecznego Ognia.

Doszło tam do sprzeczki rodzinnej między ojcem a jego córką. Oboje chcieli uratować Annę, ale żadne nie chciało dostąpić od swoich racji nawet na centymetr. Kazałem załatwić tą sprawę jak najszybciej, bo zaraz mogły wrócić wiedźmy. Gdy odziany na czerwono brodacz spytał: Skąd wiem, że jeszcze nie wróciły? Odpowiedziałem mu: Bo jeszcze żyjemy.

Żal było patrzeć na obłąkaną kobietę, która uciekając od swojego męża wpadła w sidła szaleństwa zastawione na nią przez Panie Lasu. Baron przysiągł swojej córce rzucić picie i uratować swoją żonę-uciekinierkę, korzystając z usług znachora.

Tym sposobem załatwiłem definitywnie kwestię Krwawego Barona, który opowiedział mi o tym, że Ciri rzuciła mu konne wyzwanie, w którym przeszkodził ogromny potwór. Zwykły zakład dostarczył niezapomnianych wrażeń. Młoda wiedźminka z wielką chęcią zostałaby na dłużej u swego dobroczyńcy, ale musiała ruszyć w dalszą drogę, żeby nie narazić go na niebezpieczeństwo ze strony Dzikiego Gonu, który ją ściga.

Świetna była też misja zlecona mi przez Guślarza. Gdy tylko usłyszałem słowa napisane przez Mickiewicza wypowiadane przez guśli orszak moje serce urosło jak nigdy.

Kiedyś podczas gry w Fallouta 3 wielkie wrażenie wywarły na mnie dwa zadania. Jedno polegało na odnalezieniu deklaracji niepodległości Stanów Zjednoczonych. W drugim zadaniu miałem odnaleźć głowę posągu Abrahama Lincolna, a że w tle całej sprawy było też niewolnictwo, z którym przez całe życie walczył jeden z najwybitniejszych prezydentów USA, to nie mogłem nie lubić gry, która niby jest o mutantach popromiennych a tak naprawdę stanowiła pochwałę narodu amerykańskiego, jego historii i kultury.

Gdy zobaczyłem obrzęd Dziadów miałem łzy w oczach. Gram od ponad dwudziestu pięciu lat w gry wideo i jeszcze nigdy nie czułem tak wielkiej dumy narodowej, jaką czuję podczas gry w Wiedźminie.3. Łatwo jest sprowadzić graczy do poziomu bezmózgów bez kultury a grania w gry do rozrywki dla plebsu intelektualnego, ale CD Projekt RED dotarł ze swoją grą tam, gdzie nie dotarł nawet Adrian Chmielarz. Dotarł do naszych serc, bo to właśnie tam istniała Polska, gdy rozsławiali ją Mickiewicz, Słowacki i Szopen.

Choć jeszcze długa podróż przede mną do zakończenia opowieści Białego Wilka i Ciri, to w tym momencie Wiedźmin 3 staje się w moich oczach najważniejszym pretendentem do miana gry ósmej generacji.

Nasz słowiański rpg ma w sobie to coś. Przez kilkadziesiąt godzin narzekałem na Gwinta. Umniejszałem jego wartość, żeby tylko ukryć fakt, że nie potrafię w niego grać, ale nawet to się ostatnio zmieniło. Gdy wygrywasz mecz dzięki wielkiemu szczęści i za pomocą dwóch najsłabszych kart to jest ten moment, gdy już nic Cię nie powstrzyma przed kolejnymi wygranymi (pozycja nr 1 na plyliście).

Wtedy zdobycie blisko stu pięćdziesięciu punktów w rundzie tej karcianki jest możliwe, o czym możecie przekonać na filmiku z poniższej playlisty (pozycja nr 2).

W Gwincie doszedłem już do takiej wprawy, że praktycznie nie przegrywam, jeśli trafi mi się dobra karta. Moja kolejna wizyta w Novigradzie będzie tym razem czymś więcej niż kolejną wycieczką krajoznawczą. Zamierzam odświeżyć znajomość z Triss i ograć w karty kogo się tylko da.  


Hatsune Miku: Project DIVA Future Tone (PS4, Crypton Future Media + Sega, 2016r.)

Skoro tydzień temu we w co gracie gościnny występ zaliczył Len Kagamine, to tym razem wystąpi jego siostra, Rin. Kokoro (czyli serce po japońsku) nie jest jakimś muzycznym arcydziełem, ale można przyjrzeć się w teledysku do tego utworu blond-włosej dziewczynie z kokardą praktycznie z każdej strony, więc jakoś niespecjalnie mi to przeszkadza.

Słowa tej piosenki opowiadają o samotnym naukowcu, który stworzył robota. Niby jest on niezwykły pod każdym względem, ale czegoś mu brakuje. Tym czymś jest serce, które sprawia, ze płaczemy, drżymy lub tkwimy w niepewności. Jest to nawiązanie do vocaloidów, które nie są prawdziwe a i tak przeżyją każdego z nas. Nasze życie jest ograniczone czasowo. Natomiast gdy jesteś bytem wirtualnym jesteś nieśmiertelny. Ten problem poruszał kiedyś Ghost in the Shell. Dziś śpiewają o tym wirtualne gwiazdy muzyki, które są tym, czym chcą, aby byli ich fani, bo to właśnie oni nadają im osobowość.

Jeśli to zbyt ciężki temat, to możecie przesłuchać też pozostałych piosenek, które wrzucam do w co gracie już od kilku miesięcy. Nie martwcie się. Mam ich jeszcze sporo w zanadrzu, ale zostawię je sobie na inną okazje.     


Shin Megami Tensei: Digital Devil Saga (PS2, Atlus, 2006r.)

Ubiegły weekend spędziłem na powtórnym przeszukiwaniu miesjcówek, w których wcześniej byłem, aby pootwierać wszystkie żółte bariery, które uda mi się odnaleźć. Było to żmudne i monotonne zajęcie, dlatego z wielką radością udałem się później do Opuszczonego Statku, w którym chcemy złapać w pułapkę naszych przeciwników. 

Jako wabik ma posłużyć Sera, a ściślej rzecz ujmując Argilla, która się za nią przebrała. Podzieliliśmy się na dwa oddziały, więc byłem zmuszony uczyć kolegów z zespołu mantr skupiających się na magii leczniczej, bo gdy nie mogę korzystać z usług mojej etatowej lekarki, to łatwo nie jest.

Żeby zasadzka się udała musiałem najpierw zejść na najniższe piętro statku. Zaczynając od tamtego miejsca muszę podłożyć bombę na każdym piętrze. Wtedy wszystko powinno być w porządku, choć ta gra nie byłaby sobą, gdyby członkowie Embrionu nie trafili na jakieś niesprzyjające okoliczności. Coś czuję, że tak czy siak ten statek pójdzie z dymem, więc nie nastawiam się na zdobycie w nim kilkuset tysięcy macci, wymaganej do rozwinięcia moich mantr.


The Legend of Zelda: Ocarina of Time (N64, Nintendo EAD, 1998r.)

Nie próżnuję też w Okarynie Czasu. 

Nauczyłem się już melodii, która robi dzień z nocy i pomaga w walce z mumiami, których nienawidzę.

Próbowałem nawet złapać wszystkie kury w wiosce Impy, ale jak zobaczyłem, że brakuje mi jakichś rzeczy w ekwipunku do wykonania tej prośby, to udałem się do wioski gorończyków w celu zdobycia ich rubinu.

Okazało się, że gościł tam również Ganondorf, więc tamtejszy sołtys imieniem Darunia spławił nieproszonego gościa. Oberwało się także i mnie, ale gdy poznałem jego sekret od jednego z tubylców i zagrałem mu melodię, której nauczyła mnie moja przyjaciółka Saria, to zaczął tańczyć jak oszalały. Uspokoiło go to na tyle, aby wyjawić mi w czym tkwi jego opryskliwe podejście do gości. Ktoś zabarykadował olbrzymim głazem przejście do Jaskini Dodongonów, a że gorończycy mają niezwykle wysublimowane przyzwyczajenia żywieniowe i jedzą głazy tylko z tamtego miejsca, to wszyscy zaczęli głodować. To nie przelewki, gdy patrzysz na jakieś marne kamienie, nie mogąc napchać brzucha tymi, które akurat uwielbiasz.

Poszedłem do tej jaskini. Pełno tam było bombowych kwiatów, które ułatwiły mi zwiedzenie tego lochu. Wiadomo, że gdy nie masz pomysłu na rozwiązanie problemu, to nie szukaj jakichś kluczy tak jak w serii Resident Evil. Weź bombę i wysadź wszystko wokół!

Po zdobyciu mieszka na bomby wykonanego ze skóry z podbrzusza dodongonów mogłem w końcu stanąć naprzeciw króla tej niebezpiecznej rasy i po iście bombowej konfrontacji zostałem poproszony o udanie się na Górę Śmierci. Zamieszkują ją podobno Wielka Wróżka, a ja, choć niewiele potrafię powiedzieć (stąd wziął się pomysł na opisywanie moich przygód na blogach), to wolę zdecydowanie kobiecy powab od gorońskiego gangbangu, którego ofiarą omal się nie stałem. Gorończycy są bardzo przyjacielscy, gdy zdobędziesz już ich zaufanie, ale to była przesada. Będę baczniej obserwował tyły, gdy zawitam jeszcze kiedyś do ich osady.  

Mam nadzieję, że się podobało. Na koniec chciałem podzielić się z Wami muzyką z Sonica 3D Flickies' Island, który uchodzi za jedną z najgorszych odsłon gier o jeżu naddźwiękowym. Ma marne 58% na GameRankings a i tak ukończyłem ten platformer z bananem na twarzy i wciąż nie mogę przestać słuchać tych kawałków.

Uważam, ze to jedna z najbardziej niedocenionych gier z Soniciem. Ze składanki z grami z Segi Mega Drive z jeżem w roli głównej został mi już tylko Sonic & Knuckles. Po tym żegnam się z maskotką Segi...chyba raz na zawsze. Trochę mi smutno z tego powodu.

Chciałem świętować w maju czterolecie w co gracie w weekend, ale teraz już wiem, ze Sonic jest ważniejszy. Jeśli i Wy chcecie pożegnać godnie jedną z najważniejszych postaci świata gier to zapraszam do Lublina na początku maja.

">Zlot użytkowników ppe.pl - Lublin, 6 maja 2017r.

Na razie sondujemy kto chce przyjechać na spotkanie z innymi pasjonatami gier z portalu. Więcej informacji podam za jakieś dwa tygodnie. 


Cześć.

Oceń bloga:
50

Komentarze (154)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper