Anime corner #11

BLOG
504V
Anime corner #11
squaresofter | 19.03.2017, 11:54
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Po tygodniowej przerwie od Anime cornera wracam z niedzielnym cyklem przeznaczonym dla fanów anime. Zeszłotygodniową przerwę wykorzystałem na dokończenie świetnego Kill la Kill. Dziś w programie Ajin oraz Captain Tsubasa i Hyouka. 
[Wpis zawiera spoilery.]

Ajin (2016r.)

O Ajinie dowiedziałem się dzięki rozmowom Pandory z innymi czytelnikami anime cornera. To seria czerpiąca garściami z Parasyte, tyle że tam wszystkie aspekty fabularne są znacznie lepiej wyjaśnione.

W Ajinie jesteśmy od razu wrzuceni w wir wydarzeń i musimy trochę do niego przysiąść, żeby dowiedzieć się czegokolwiek o bohaterach.

Głównym bohaterem opowieści o niewidzialnej czarnej materii jest Kei Nagai, zwykły uczeń, który zostaje przejechany przez ciężarówkę.

Nie ginie jednak w wypadku. Nie może umrzeć, gdyż jest tytułowym ajinem, jednym z pół-ludzi lub jednym z wojowników boga, jak są też nazywani osobnicy tej tajemniczej rasy.

Skąd się ona wzięła? Co robi na Ziemi? Nie poznałem odpowiedzi na te pytania podczas oglądania pierwszej serii składającej się z trzynastu odcinków. Zamiast tego byłem męczony ciągłymi skomleniami Keia, że on wcale tego nie chciał, dlaczego on itd. Jego siostra ma go za zwykłego śmiecia, bo robi tylko to, co wydaje mu się najbardziej korzystne. Nie wykazuje empatii oraz troski o życie ludzkie. To samolub, dla którego liczy się tylko spokój a do tego straszna beksa.

Wielką frajdę sprawiło mi oglądanie jak znęcają się nad nim lekarze. Dobrze, że drugim motorem napędowym tej opowieści jest stary dziadek Sato. Ten psychopata wypowiada wojnę całej ludzkości za to jak byli traktowani przedstawiciele jego rasy, którzy muszą się ukrywać, bo gdy tylko jakiś zostaje wykryty, to wyznaczana jest ogromna nagroda za jego głowę a komórka zajmująca się sprawami ajinów stara się pochwycić kogoś takiego w celu przeprowadzania na nim nieludzkich eksperymentów.

Sato ujawnia niewygodną prawdę publicznie, ale rząd oczywiście wszystkiemu zaprzecza i robi wszystko, żeby zatuszować swój udział w przemyśle ajinowym.

Nie powiem, dziadek z czapką robi naprawdę dobre akcje a ta związana z firmą farmaceutyczną uwikłaną w nielegalne badania ajinów to majstersztyk. Tylko co z tego?

Rola Izumi Shimomury w całej historii tylko na tym cierpi. Wystrzałowa ajinka w garniturze, którą zdobi pieprzyk na twarzy to idealny materiał na waifu a przez tych dwóch oszołomów jest jedynie postacią trzecioplanową z ograniczonym czasem antenowym. 

Gdyby autorzy wyrzucili te wszystkie akty terroru i efektowne sceny walki a zamiast tego uraczyli mnie jedną sceną pod prysznicem z nagą Izumi to Ajin zyskałby w moich oczach i może na chwilę zapomniałbym o kiepskiej kresce i bardzo słabej animacji niektórych scen. Zastosowanie grafiki w 3d sprawia, że bohaterowie oraz wykreowany świat nie są zbyt szczegółowi a poruszanie się postaci często sprawia wrażenie ślamazarnego i nienaturalnego.

Ok, wystarczy o Ajinie. Proponuję posłuchać kapitalnego motywu przewodniego całej serii i obejrzeć pierwszy opening tego anime, jeśli to Was ciekawi.


Captain Tsubasa (1983r.)

Kolejne Mistrzostwa Japonii już tuż tuż. 

Tsubasa przeżywał ciężkie chwile walcząc w prefekturze Shizouoka o prawo startu w mistrzostwach z drużyną Nankatsu.

Problemy sprawiał mu młodzik Nitta, który wraz z byłym kolegą Tsubasy, Urabe, starali się utrzeć mu nosa.

Nitta zdobył z Nankatsu mistrzostwo kraju z drużyną juniorów, podczas gdy jego starszy kolega reprezentował swój klub jako uczeń szkoły średniej, jednak koniec końców nawet jego Jastrzębi Strzał zdał się na nic wobec strzałów Tsubasy z pierwszej piłki i świetnej gry zespołowej jego drużyny.

Mecz był nawet ciekawy, ale prawdziwe emocje zaczęły się dopiero, gdy doszło do pojedynku między Misugim a Kojiro w meczu, który miał wyłonić drużynę reprezentującą okręg Tokio. 

Misugi nie grał w piłkę przez dwa lata po przejściu operacji serca. Lekarz pozwolił mu jednak wrócić na boisko, zaznaczając, że może grać maksymalnie pół godziny. W szkole średniej mecz piłkarskie trwają godzinę. Trener Toho, w którym gra Kojiro, Takeshi i Wakashimazu dobrze o tym wiedział. Plan był prosty. Przetrzebić szyki obronne Musashi i wypracować solidną przewagę bramkową, zanim na boisku pojawi się Jun. 

Po dwudziestu minutach spotkania było już 3:0 dla Toho. Misugi miał grać dopiero od drugiej połowy, ale musiał zaryzykować. Wszedł na boisku i obraz spotkania obrał zupełnie inny przebieg. Kojiro był łapany na pułapki offsideowe a kapitan Musashi nękał bramkarza Toho broniącego bramki ciosami karate. Jego wysiłki przyniosły rezultat w postaci dwóch celnych trafień, jednak na trzecie zabrakło już niestety czasu.

Misugi musiał zejść z boiska, gdyż osiągnął swój limit. Jeszcze raz okazało się, że gdyby nie jego słabe serce, to dwóch największych wymiataczy Kapitana Tsubasy nie miałaby czego przy nim szukać, gdyż góruje on nad Tsubasą i Kojiro praktycznie w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła z wyjątkiem jednego...wytrzymałości organizmu.

Po meczu dawny trener Kojiro zarzucił mu zbyt miękką grę. Nazwał go tygrysem zamkniętym w klatce. Urażony tymi słowami piłkarz postanowił opuścić drużynę Toho, aby potrenować na plaży pod okiem swojego dawnego opiekuna. 

W międzyczasie Misaki, który wyjechał grać w piłkę do Francji spotkał się w RFN z Wakabayashim. Dawni przyjaciele z boiska porozmawiali ze sobą po dłuższej przerwie. 

Genialny bramkarz napisał o tym w liście do Tsubasy, kończąc, że musi zdobyć trzecie mistrzostwo z Nankatsu oraz o tym, że muszą jeszcze kiedyś ze sobą zagrać, najlepiej w drużynie narodowej.


Hyouka (2012r.)

Epizod dotyczący filmu szkolnego przerósł moje najśmielsze wyobrażenia i stanowi najciekawszą sprawę, jakiej podjęli się członkowie klubu literatury klasycznej. 

Jak nigdy wcześniej było widać, że Hotaro niewiele sam może zdziałać bez trójki swoich przyjaciół. Wreszcie się okazało jaki z niego Sherlock Holmes, no i wyszło na jaw, że Hyouka jest tak naprawdę hołdem złożonym dla najbardziej znanego detektywa, który nigdy nie istniał w rzeczywistości, bo jest tylko fikcją literacką.

To całe dedukowanie Hotaro, Eru, Satoshiego i Mayaki w celu rozwiązywania kolejnych zagadek to ten sam sposób dociekania prawdy, którym kierował się Anglik.

Mi to pasuje, tym bardziej, że obejrzany przeze mnie niedawno epizod pokazał to, o czym wiemy od dawna, że racjonalne dociekanie prawdy ma swoje ograniczenia. 

Podobno najlepsze w Hyuoce dopiero przede mną, więc nie mogę się już doczekać.

Gdyby wszystkie sprawy w tym licealnym anime były jak ta, to dałbym mu po jego obejrzeniu najwyższą notę bez żadnych ale

Zrywałem boki ze śmiechu, gdy ciekawska Chitanda upiła się likierem z cukierków. To zdecydowanie jedna z najlepszych scen Hyouki.


To tyle na dziś. Do następnego razu animofile. 

Oceń bloga:
12

Komentarze (9)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper