Anime corner #9

BLOG
598V
Anime corner #9
squaresofter | 26.02.2017, 15:21
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Cześć. Dziś mam dla Was jedną z legend anmie, czyli film kinowy Ghost in the Shell z 1995r. Oglądam tez dalej Kapitana Tsubasę i JoJo's Bizzare Adventure, więc o nich też możecie poczytać. Jeśli i Wy macie coś do polecenia, to zapraszam do komentarzy.
[Wpis zawiera spoilery.]

Ghost in the Shell (1995r.)

Długo zwlekałem z zobaczeniem tego jak zaczęła się jedna z najlepszych japońskich serii, jakie dane było mi oglądać.

Ghost in the Shell musi obejrzeć każdy fan Ghost in the Shell, bo o ile w Stand Alone Complex i S.A.C. 2nd GIG zobaczymy wszystko, z czego słynie ta cyberpunkowa historia, tak tylko w kinówce z 1995r. ujrzymy proces konstrukcji ciała Major Motoko Kusanagi z Sekcji Dziewiątej oraz koncept maszyn bojowych, w oparciu o które powstaną Tachikomy, czyli jeden z elementów rozpoznawczych historii, w której cyborgi zagłębiają się w kwestie natury etycznej oraz starają się rozwiązać zagadnienia natury egzystencjalnej, stawiając pytanie, które na jakimś etapie życia zadaje sobie chyba każdy człowiek, czyli czym jest życie.

Akcja tego filmu toczy się w przyszłości, więc wszystkim tym zagadnieniom towarzyszą walki z użyciem kamuflaży termo-optycznych, brawurowe pościgi samochodowe, szturmowanie budynków, cyberterroryzm, włamy do cybermózgów i przejmowanie kontroli nad duchami oraz tworzenie fikcyjnych wspomnień w celu realizacji niecnych celów.

Wszystko to jest okraszone wspaniałą muzyką Kenjiego Kawai, którego kompozycje znamy z Fate Stay/Night, Seirei no Moribito oraz gier takich jak Folklore. Nieważne przy czym pracuje tej japoński kompozytor, bo za każdym razem efekt końcowy tych prac jest więcej niż zadowalający. Zresztą posłuchajcie razem ze mną co potrafi zrobić ten człowiek. Są takie chwile, gdy muzyka w połączeniu z konkretnym obrazem stworzy wspomnienie, które na zawsze zostanie w Nas. Making of Cyborg to jeden z takich momentów.

O ile same projekty postaci w tym filmie trącą już myszką i ustępują tym z serii Stand Alone Complex, tak cała animacja i wykreowany świat został tu zrobiony ręcznie, bez użycia komputerów, które przejęły role rysowników i animatorów w anime po 2000r. i dziś są codziennością w tym medium.

Tu wszystko jest oparte o talent rysownika. Dzięki temu mamy do czynienia z klasykiem na miarę Akiry. Jeśli dodam do tych dwóch filmów kinówkę Ninja Scroll z 1993r. to są to moje trzy najlepsze filmy kinowe, które obejrzałem. Wynika z tego wyraźnie, że klimat cyberpunkowy i wojownicy ninja są motywem, na który bardzo łatwo mnie złapać, zupełnie jak nagie ciało Motoko, jej niewiarygodne zdolności bitewne, skoki  z wysokich budynków na do widzenia oraz twardziel Batou, dla którego cele aktualnie wykonywanego zadania nigdy nie mają żadnego znaczenia, jeśli jego ukochana major jest przez nie w niebezpieczeństwie.

Metal Gear Solid zadawał kiedyś pytanie: Czy miłość może zakwitnąć na polu walki?

Ghost in the Shell też zadaje pytania dotyczące miłości. Nie robi tego wprost, ale nie da się zaprzeczyć, że twardogłowy osiłek coś czuje do pięknej Motoko. Słowa 'Kocham Cię' nigdy nie padną w tej cyberpunkowej legendzie. Widz sam musi ocenić i zrozumieć pewne sprawy. Powiedzieć te dwa słowa jest prosto. O wiele trudniej je udowodnić lub pokazać ich istotę a GitS pokazuje nam, ze nawet cyborgi mają prawo do miłości. Pokazuje znacznie więcej. A co jeszcze pokazuje? Niech to pozostanie naszą słodką tajemnicą.


Captain Tsubasa (1983r.)

Tsubasa to nie chińska bajka, ani tez anime, to po prostu moje dzieciństwo, za którym stęskniłem się do takiego stopnia, że przez ostatni tydzień zaliczyłem dwadzieścia odcinków tego cyklu i oglądam już mecz finałowy mistrzostw japonii juniorów pomiędzy Nankatsu a Meiwą F.C.

Do bramki drużyny reprezentującej okręg Shizuoka wrócił w końcu zdrowy i w pełni sił Wakabayashi i od pierwszych minut meczu już wiadomo, że Kojirou nie będzie miał lekko. Bramkarski geniusz żąda rewanżu za zniewagę i kpiny ze strony brutalnie grającego napastnika. 

Najlepsze jest to, że jego drużyna, Meiwa F.C., w ogóle nie powinna grać w tym finale, bo kompletnie zlekceważyli Furano z kapitanem Matsuyamą w składzie. To drużyna, w której grał kiedyś Misaki. Kojirou nie potraktował swojego półfinałowego rywala poważnie i myślał, że po szybko strzelonej bramce jest już po zawodach, tymczasem Furano preferujące grę zespołową ani myślało się poddawać. Kapitan Matsuyama wykorzystał brutalną grę butnego napastnika jako broń przeciwko jemu samemu. Specjalnie dawał się faulować, a powstałe w ten sposób stałe fragmenty gry wykorzystywał na swoją korzyść. Jeśli dodamy do tego, że as z Meiwy grał z wysoką gorączką, to z o łatwym zwycięstwie mógł tylko pomarzyć.

Zawodnicy Furano trenowali nieraz na boisku skąpanym w śniegu, więc brutalny Kojirou i jego zawziętość była dla nich niczym. Doszło nawet do tego, że na minutę przed końcem spotkania lekceważona przez niego ekipa miała karnego przy stanie 2:2 i Meiwa powinna ten mecz przegrać, bo sędzia nakazał gwizdkiem wykonanie jedenastki, ale jak królik z kapelusza wyskoczył Ken Wakashimazu, który nie dość, że obronił karnego, to posłał jeszcze piłkę wprost pod nogi kapitana, który dopełnił tylko formalności.

Nankatsu też nie miało łatwo w drodze do finału, bo o ile braci Tachibana udało im się pokonać jedną bramką, tak w meczu z Musashi F.C. i z uwielbianym przez dziewczyny Junem Misugim mieli sporo problemów. Chory na serce piłkarz sprawnie dyrygował obroną swojego zespołu, która raz po raz łapała Tsubasę marzącego o wyjeździe do Brazylii na pułapki offsajdowe. W pewnym momencie jego drużyna przegrywała już dwoma bramkami a kapitan Nankatsu stracił zupełnie chęć do walki, bo dowiedział się przed meczem, że jego doskonale wyszkolony technicznie rywal jest śmiertelnie chory i jest to jego ostatni mecz.

Niemoc kolego poruszyła Wakabayashiego do żywego. Zaczął mu czynić wyrzuty, że nie po to przecież leczył kontuzję, żeby nie zagrać ani minuty w mistrzostwach. Podziałało to mobilizująco na protagonistę, a to czego nie był w stanie zrobić na boisku pomógł mu zrobić scenarzysta, który tak bezczelnie przeciągał dwie ostatnie minuty meczu, aż Nankakstu nie tylko wyrównało, ale i też zdobyło zwycięskiego gola. 

Żenada. Gdyby Misugi był zdrowy, to jego Musashi by nie przegrało, o czym sam powiedział do niego główny bohater tej piłkarskiej serii.

W każdym bądź razie te wszystkie mecze mają tak duży ładunek emocjonalny i są tak wyreżyserowane, że może i wyniki niektórych z nich są pozbawione logiki, a zmiana piłkarza zasygnalizowana nie przez trenera a przez samego zawodnika śmieszy równie mocno, jak brak kartek za brutalne faule od tyłu, ale nie mogę się się oderwać od telewizora jak spotkania nabiorą odpowiedniej dawki dramatyzmu.

Teraz, gdy oglądam Kapitana Jastrzębia jako dorosły, to znacznie lepiej go rozumiem niż gdy byłem jeszcze dzieckiem a frajdy, jaka mi towarzyszy i tak nikt mi nie odbierze. Jestem znowu małym brzdacem i czuję się wspaniale.

Poniżej macie świetny kawałek z anime pt. Tsubasa yo Hashire, opening Kapitana Tsubasy oraz czterdzieści pierwszych odcinków, które obejrzałem na YuoTube z wielką przyjemnością.


JoJo's Bizzare Adventure (2012r.)

W JoJo dzieje się sporo. Byłem już a Nowym Jorku. Byłem w Afryce, gdzie Joseph mierzył się z nową odmianą wampira, która potrafi wchłaniać w siebie ludzi, zdobywając ich krew oraz inteligencję i muszę przyznać, że w życiu bym się nie spodziewał, że polubię kiedyś jakiegoś hitlerowca. W tym momencie akcja oglądanego przeze mnie anime przeniosła się do Włoch.

Ta seria potrafi jednak zaskakiwać. Do Josepha walczącego z siłami ciemności i robiącego sobie jaja w obliczu zagrożenia życia dołączył wnuk Zeppeliego, Ceasar. Nie przepada on delikatnie mówiąc za Joestarem, którego rodzinę obwinia za śmierć dziadka. 

O ile w Phantom Blood JoJo i Zeppeliego łączyła więź ucznia i mistrza, tak tu od razu widać, że pomiędzy dwoma tak skrajnie różnymi osobami pełnymi temperamentu nie może być nawet mowy o współpracy. A jednak. Wspólna tragedia potrafi zjednoczyć i muszą oni ze sobą współpracować, jeśli pragną skopać tyłki kolumnowcom, dla których ludzie są jedynie prymitywną formą życia.

Ceasar potrafi używać nie tylko hamonu, niezbędnego do walki z kreaturami z piekła rodem. Jego najpotężniejszą techniką są wodne bąbelki, dzięki którym może pojmać wroga i uwięzić go w wodnym więzieniu w kształcie kuli.

Tak jak przypuszczałem w Battle Tendency wampiry sypią się już jeden po drugim, a że dwaj bohaterowie lubią walczyć, to na brak zajęcia zarzekać nie będą.

Tym razem wampirom chodzi o jakiś starożytny klejnot, w którego posiadaniu był onegdaj imperator rzymski.  


Myślę, że na dziś wystarczy. Do następnego razu, drodzy animaniacy.

Oceń bloga:
13

Komentarze (28)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper