Anime corner #4

BLOG
1244V
Anime corner #4
squaresofter | 22.01.2017, 01:38
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Witajcie w kolejnym anime cornerze. Dziś w menu: Koutetsujou no Kabaneri, Hyouka, Air Gear, RE: Zero i Hajime no Ippo. Zapraszam do lektury i komentarzy,
[Wpis zawiera spoilery.]

Koutetsujou no Kabaneri (2016r.)

Koutetsujou no Kabaneri to krótka, dwunastoodcinkowa seria, która opowiada o nierównej walce ludzi z kabane, czyli potworami łaknącymi ludzkiej krwi i zachowującymi się jak zombie. Seria powstała na bazie popularności Shngeki no Kyojin i ma wiele elementów zbieżnych. Ludzie chowają się przed potworami na stacjach otoczonych olbrzymimi murami a jedynym bezpiecznym sposobem na poruszanie się na zewnątrz są solidnie opancerzone pociągi zwane żelaznymi fortecami. 

Jednak nawet to nie wystarcza, gdy w ratowanie ludności wdziera się polityka, partykularne ambicje możnowładców i nierówności społeczne. Ofiarą tego wszystkiego pada Ikoma, który zostaje ugryziony przez jednego z kabane, ale cudem unika przemiany w kolejnego krwiopijce zatrzymując postęp kabanifikacji za pomocą stworzonej przez siebie maszynerii. W ten sposób główny bohater staje się tytułowym kabaneri, czyli kimś kto ma ciało kabane, ale panuje nad nim za pomocą resztki człowieczeństwa, która w nim została. 

Jednak to nie on sprawia, że oglądam tą serię. Składają się na to dwa, no powiedzmy, trzy powody.

Po pierwsze starcia z plagą kabane potrafią naprawdę być widowiskowe i na całe szczęście potwory są zróżnicowane. Poza zwykłymi kabane widziałem wazatorich, którzy potrafią kopiować zachowanie ludzi, a co za tym idzie, również i ich styl walki. Kabane walczący jak samuraj potrafi wywołać wielkie zamieszanie w szeregach nawet najlepiej wyszkolonych i uzbrojonych ludzi. Jednak chyba największe wrażenie do tej pory zrobił na mnie Cień, stanowiący ogromne skupisko żywych kabane.

Po drugie, księżniczka Ayame, która zupełnie nie potrafi walczyć, ale została hojnie obdarowane przez naturę, albo raczej przez wyobraźnię rysownika pracującego nad tą serią. Jest bardzo naiwna, ale nie wykorzystuje swojej pozycji społecznej i jako pierwsza postanawia nawiązać pakt krwi z pomagającymi jej kabaneri.

Trzecim i najważniejszym powodem jest Mumei (zwana w polskiej wersji Bezimienną). To co wyczynia ta laska mogłoby wprawić w zakłopotanie nawet Mikasę z serii o tytanach. Zabijanie kabane sprawia jest ogromną przyjemność, podobnie jak znęcanie się nad niedoświadczonym Ikomą. Niestety, element kabane, który mieszka w jej ciele nie pozwala jej na długą walkę i dziewczyna bardzo szybko się męczy. Wtedy nie pomagają jej ani jej niesłychane wręcz umiejętności bojowe, anie dwie strzelby, z którymi potrafi zdziałać cuda na polu walki. Bardzo podoba mi się, że nie jest to postać bez rys na charakterze. Jej arogancja potrafi przysporzyć wielkie kłopoty wszystkim, w obronie których postanowiła walczyć i choć nie może się z tym pogodzić, nie jest samowystarczalna. W momentach krytycznych musi polegać też na innych. Gdyby nie miała słabości, to pewnie wybiłaby wszystkie potwory w ciągu jednego odcinka, ale wtedy rzuciłbym to anime w cholerę.

Jestem ciekaw jak skończy się ta historia, ale czuję wielki niepokój w powietrzu i nie spodziewam się szczęśliwego zakończenia.


Hyouka (2012r.)

Nie powiem, żebym poświęcił ostatnio dużo czasu na oglądanie Hoyuki, ale staram się do niej od czasu do czasu wracać. Jak już wspominałem w jednym z poprzednich anime cornerów czwórka głównych bohaterów starała się rozwikłać tajemnicę wujka Chitandy sprzed czterdziestu lat. I to był chyba pierwszy raz gdy ta seria naprawdę mnie zaciekawiła. Okazało się bowiem, że wujek ciekawskiej dziewczyny stał się kozłem ofiarnym i został wydalony ze szkoły w konsekwencji protestów uczniów, które miały na celu utrzymanie istnienia święta kulturalnego. Kierownictwo szkoły było nieprzychylne temu pomysłowi i robiło wszystko, aby nie dopuścić do tego, żeby młodzież mogła się dobrze bawić, ale rezygnowali ze swojego stanowiska, gdy na terenie szkoły wybuchły zamieszki, w wyniku których spalony został nawet jeden ze szkolnych budynków. Szefostwo poluzowało cugle, ale żądało ofiary. Padło na wujka Eru, który stał się, jak to określili bohaterowie, martwy za życia. Stał się wyrzutkiem nie z własnej winy. Został wystawiony przez wszystkich do wiatru.

Muszę przyznać, że to był pierwszy raz, gdy to anime zmusiło mnie do głębszych refleksji o charakterze egzystencjalnym i etycznym. Niestety gdy wydawało mi się, że ten wątek będzie dalej kontynuowany zostałem wyprowadzony z błędu.

Kolejny epizod tej opowieści został poświęcony rozważaniom nad siedmioma grzechami głównymi a sama Chitanda starała się dociec czemu puściły jej nerwy i nakrzyczała na nauczyciela od matematyki. Ten epizod był tak niesamowity, że jedyne co z niego pamiętam to malutkie ciekawskie Chitando-aniołki, które zaczęły obłazić Hotaro, który puścił wodze swojej fantazji. Kapitalna scena.


Air Gear (2006r.)

Im dłużej oglądam Air Gear tym bardziej nie wiem o czym jest ta seria. Do niedawna myślałem, że z każdym nowym odcinkiem lub epizodem będę miał do czynienia z nowymi rywalami Ikkiego i coraz to ciekawszym pojedynkami  przy użyciu air treków, ale teraz już sam nie wie wiem co o tym myśleć.

Podejrzewam, że ostatni odcinek to jakiś zapychacz, bo jeśli nie to jego scenarzysta musiał zażyć coś naprawdę mocnego przed jego realizacją.

Wszystko zaczęło się od jakiejś dziewczynki szyjącej lalki, która zbudowała potem jakąś air trekową fortecę, potem było szczucie cyckami, zbliżenia na majtki Ringo, jakieś grzyby, laska z dużymi zderzakami lecąca na coraz grubszych gości, jakieś bzdury o tym, że przyjaźń pomiędzy ziomkami jest ważniejsza od dziewczyn, mokry podkoszulek okularnicy itd. Nie widzę w tym wszystkim żadnego związku przyczynowo-skutkowego, ale nie oczekuję logiki po anime, w którym protagoniście wyrastają skrzydła z rolek a jednym z głównych bohaterów jest potężny grubas bez przerwy obżerający się jedzeniem, który w kolejnej scenie jest czołgiem a jeszcze w innej przykokszonym osiłkiem, którego boi się cały kwadrat (kwadrat czyli dzielnica a nie ja, squaresofter - przyp. squaresofter).

Oglądam ąa serię nie po to, by ją zrozumieć albo odkryć największe tajemnice wszechświata. Opening jest świetny, tak  jak i cała ścieżka dźwiękowa i to mi w zupełności wystarcza. Poza tym, ile tak naprawdę jest anime o skate'ach? 


RE: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu (2016r.) 

Takiego spędu waifetek to nie widziałem w jednym anime od dawien dawna.

Złodziejka, dwie bliźniaczki w strojach pokojówek, księżniczka władająca lodem, której towarzyszy mały kotopodobny stworek, loli tsundere, która w każdej scenie masakruje Tsubaru, no i cycata domina, której największą frajdę sprawia patroszenie słabszych od siebie.

Żyć nie umierać. Harem doskonały i idealna rzecz dla kolekcjonerów dakimakur, których granie i kupowanie coraz nowszych konsol znudziło wieki temu.

Chyba ostatnio coś podobnego było w No Game No Life, ale pewnie mało kto z Was kojarzy albo pamięta w ogóle to anime.

Nie byłem z początku przekonany do głównego bohatera, który potrafi zginąć kilka razy w jednym odcinku a gdy umiera, to wszystko wraca do stanu z poprzedniego dnia i tylko on pamięta to, co wcześniej przeżył, ale to kobiece postacie dodają najwięcej uroku tej animacji.

Oprócz tego, dla kogoś, kto uwielbia wszelkie pętle czasowe znane chociażby z Dnia Świstaka, The Legend of Zelda: Majora's Mask lub nawet ze Steins;Gate, jest to ewidentnie coś, czemu warto poświęcić trochę uwagi. Po rozmowie z Dajznerem czekam już na finał RE: Zero, który podobno trochę zawodzi, ale chyba najbardziej czekam na grę visual novel o tym samym tytule, która podobno ma kiedyś pojawić się na rynku. Jeśli tak się stanie a tytuł zbierze solidna oceny, to nie odmówię sobie przyjemności jaką będzie podrywanie błękitnowłosej Rem.


Hajime no Ippo (2000r.)

W Hajime no Ippo rozpoczynają się właśnie japońskie mistrzostwa młodzików, w których Ippo chce się zmierzyć ze swym nemezis, Miyatą.

Jego pierwszym rywalem w turnieju ma być czarnoskóry Jason Ozuma, który jest bardzo biedny, ale Japończycy pomogli mu, gdy odbywał na obczyźnie służbę wojskową, więc chce walczyć dla swojej nowej rodziny. Ma piekielnie mocny cios sierpowy, więc trener Ippo wpadł na równie szatański plan. Postanowił, że sparingparnterem głównego bohatera będzie Takamura...i był to jeden z najlepszych momentów od początku całej serii, bo to jak obijał gębę swojemu podopiecznemu rozbawiło mnie do łez.

Skoro pierwszym rywalem turniejowym ma być mocarz, to lepiej zawczasu przygotować młodego Ippo na to, co się stanie, gdy oberwie ciosem, który może natychmiast przechylić szalę zwycięstwa na korzyść imigranta z Ameryki.

Miałem nie wracać w najbliższych dniach do przygód ippo, ale skoro nawet jeden odcinek tej bokserskiej serii wystarczył, żeby poprawić mi humor, to dochodzę do wniosku, że dobrze postąpiłem.


To tyle na dziś. Jeśli macie coś do dodania, to zapraszam do komentarzy. W przyszłym tygodniu nie planuję zaczynać żadnej nowej serii, więc albo nic nie napiszę, albo zdam relację z postępów w opisywanych dziś anime. Dodałem do playlisty ending z cyklu o kabaneri i opening z RE: Zero, więc jak ktoś z Was jest ciekawy tych serii, to może im się bliżej przyjrzeć.

Do następnego razu drodzy animofile.

 

Oceń bloga:
7

Komentarze (12)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper