W co gracie w weekend? #151

BLOG
1184V
W co gracie w weekend? #151
squaresofter | 26.05.2016, 00:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Miałem w tym tygodniu opisywać piękno świata Wiedźmina 3. Przygotowałem nawet pod to odpowiedni grunt w poprzednim odcinku w co gracie. Nic z tego. W międzyczasie ukończyłem drugi raz Steins;Gate i wciąż mi mało. [Wpis zawiera spoilery.]

Steins;Gate (PS3, 5pb + Nitroplus, 2015r.)

Jaka jest największa różnica między grą visual novel Steins;Gate a anime o tym samym tytule? Taka, że w tej pierwszej uratowanie kogoś wcale nie jest równoznaczne z poświęceniem marzeń bliskich osób. Niekiedy do szczęścia, które potrafi mieć różne oblicza, wiedzie więcej niż tylko jedna ścieżka.


Dawno nie byłem tak podekscytowany. Steins;Gate już drugi raz sprawił, że Geralt musi poczekać na to, abym lepiej poznał jego losy. Kolejny raz przeciwstawiłem się nieubłaganemu czasowi. Dalej chcę szerzyć chaos i obrócić w perzynę Tajną Organizację. Muhahaha!

Taki jest wybór Bramy Steina.

Aby tego dokonać musiałem wpierw potraktować wszystkie inne gry i sprzęty do grania jak zbędny balast. Tylko w ten sposób mogę poruszać się po kolejnych liniach czasu, o których jeszcze nic nie wiem.

Jak ja się cieszę, że twórcy tej visual novel sf nie kazali mi klepać jakiejś durnej kombinacji i liczyć na łut szczęścia, żeby zobaczyć inne zakończenia gry, tak jak to ma miejsce chociażby w Chrono Cross. Tutaj o wszystkim decyduje jeden D-Mail, czyli email wysłany w przeszłość, który zmienia kształt świata.

Skrót D-Mail to tak naprawdę Delorean Mail, co pokazuje jak bardzo twórcy Steins;Gate byli zafascynowani Powrotem do Przyszłości podczas tworzenia swojej gry. Wcale im się nie dziwię, wszak to jedna z najlepszych trylogii jakie widziałem w życiu.

Steins;Gate zadebiutowało na Xboxie 360 w 2009r., gdyż ten sprzęt posiadali w swoich w domach nawet Japończycy. Wtedy na amerykańskiej konsoli było miejsce na coś więcej niż tylko na kolejne Halo, Gears of War i Forzę Motorsport. Gra była znana jedynie wśród nielicznych potomków samurajów. Ta iskra stała się jednak początkiem wszystkiego. Anime, które powstało później na bazie gry trafiło do szerszej publiczności. Wtedy tą opowieść poznali także ludzie mieszkający poza Japonią. Okazało się to jednak niewystarczające dla fanów uniwersum. Niektórzy pragnęli poznać materiał źródłowy. Byłem jedną z takich osób. 

Teraz, gdy czasem przeglądam swoje starsze blogi z 2013r. i widzę ankietę o najlepszych grach o podróżach w czasie, w której wymieniłem dla żartu Steins;Gate, kiedy jeszcze żaden znak na niebie nie wskazywał, że kolejny przedstawiciel tak niszowego gatunku gier jakim jest visual nowel doczeka się angielskiej lokalizacji, to uśmiech sam maluje mi się na twarzy a serce rozpiera duma.

Z początku S;G wydaje się być prostackim symulatorem randkowym dla weeaboo lub kolejną komedyjką jakich wiele, o której szybko zapomnisz. Jednak gdy w tej japońskiej historii o podróżach w czasie dochodzi do punktu kulminacyjnego, gdy znasz już prawie wszystkie sekrety członków laboratorium, kiedy dostrzegasz desperację, frustrację, smutek, złość, przerażenie i znasz marzenia głównych bohaterów, wtedy po prostu ciężko jest się od tego wszystkiego oderwać.

Gdy relatywizm Alberta Einsteina ściera się z fizyką kwantową Stephena Hawkinga, gdy o względy Okarina walczą dziewczyny nie tylko o różnych walorach, pochodzeniu, statusie majątkowym, osobowości i planach na przyszłość, gdy mogę sam na własne oczy zobaczyć, że są rozwiązania ciekawsze od mitycznej 'idealnej ścieżki', coraz bardziej dostrzegam jak wiele dobrego zostało pominięte w jednym z anime mojego życia. Okarin jest tam taki jednowymiarowy. Poświęci w nim każde marzenie innej osoby, byle tylko zrealizować swoje własne.

Gra tymczasem pokazuje nam co się stanie, jeśli protagonista zrezygnuje z własnych ambicji. Po skończeniu ścieżki Faris jestem wniebowzięty. Spodziewałem się ciekawych pomysłów po kocicy, ale że jej historia opowiedziana w grze spodoba mi się bardziej od 'idealnego zakończenia', które jako jedyne z wszystkich zakończeń występujących w visual novel trafiło do anime. Tego zupełnie się nie spodziewałem.

To nieprawda, że gra smakuje najlepiej za pierwszym razem.

Za pierwszym razem nie wiedziałem zbyt wiele o mechanice tej produkcji. Dopiero podczs drugiego przejścia, gdy trzymałem w ręku komórkę, która miała za chwilę zniszczyć szczęście i spokój ducha mistrzyni gry karcianej RaiNet Access Battlers, wtedy zrozumiałem, że nie mogę tego zrobić.

Zawsze uważałem królową moe za postać ciekawszą od pyskatej tsundere i ubolewałem nad faktem, że występuje tak rzadko w anime.

Gdybym tylko wiedział jak to będzie wszystko wyglądało, gdy stanie się główną bohaterką i całym światem dla szalonego naukowca. Przy kimś takim to nawet i zabawa w ośmioklasistę na niewiele się zda. Żyć w świecie, w którym oszalał zegar mierzący różnice pomiędzy poszczególnymi światami i w którym nie istnieje laboratorium to coś niesamowitego.

Nigdy więcej nie obejrzę anime, które starało się mnie przekonać na każdym kroku, że ciągłe utarczki słowne z pewną zakompleksioną geniuszką to najlepsze rozwiązanie na życie.

Nie raz zastanawiałem się nad tym, jakby wyglądała seria gier Persona, gdyby wyrzucić z niej grind, lochy, potwory, historyjki o ratowaniu świata, misje poboczne, zdobywanie lootu a z więzi społecznych zrobić cel gry sam w sobie. Po dwukrotnym ukończeniu Steins;Gate już nie muszę się nad tym dłużej zastanawiać.


Jadę na kolejne mistrzostwa RaiNet. Nie czekajcie na mnie. Kocia Królowa znów wszystkim pokaże na co ją stać, gdy chwyci karty w swoje ręce.

El Psy Kongroo.

Oceń bloga:
44

Komentarze (135)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper