Gra o Tron - Stormborn

BLOG
375V
Gra o Tron - Stormborn
Darek | 24.07.2017, 15:56
"Zrodzona z Burzy" jest znacznie ciekawszym odcinkiem niż premierowa Smocza Skała. Dostaliśmy masę interesujących konfrontacji, piękną bitwę morską, dziesiątki odniesień do początków serii i obietnicę dalszych wrażeń.

Kroniki Wojen Po Śmierci Króla Roberta Pierwszego: Gra o Tron, Kroniki Wojen Po Śmierci Króla Roberta Pierwszego: Starcie Królów, Kroniki Wojen Po Śmierci Króla Roberta Pierwszego: Nawałnica Mieczy. Nie podoba ci się tytuł? "Wolałbym coś bardziej poetyckiego" odrzekł Sam. No to może Pieśń Lodu i Ognia? Czyżbyśmy dostali właśnie potwierdzenie, teorii wedle której Pieśń Lodu i Ognia zostanie spisana przez Maestera Samwella Taryl'ego? Nie obraziłbym się na takie zakończenie. Pachnie trochę Władcą Pierścieni, ale jak już ściągać to od najlepszych. Jakby nie patrzeć, Geroge Martin nie raz i nie dwa razy odwoływał się do prac innych autorów w swojej sadze, zwłaszcza Szekspira.

Wydaje mi się, że już to mówiłem, ale kurde jak ja nie lubię Dany. W książkach jej postać wzbudza wielką sympatię, więc nie zwalam tu winy na postać, ale raczej na aktorkę. Emilia Clarke zagrała niby w kilku filmach, ale ja kojarzę ją tylko jako Sarę Connor w ostatnim Terminatorze, w którym to filmie pokazała, że mogłaby najwyżej nosić kapcie za Lindą Hamilton. Jej gra jedną miną, która wyraża pogardę, przebiegłość i pustogłowie jednocześnie znudziła mi się już dawno temu. Z drugiej strony, nawet pomimo jej drewnianego aktorstwa, bardzo podobało mi się jak Dany zaczęła wypytywać Varysa o wydarzenia z pierwszego sezonu. To niby tylko sześć lat, a mam wrażenie, że tamte wydarzenia miały miejsce całą wieczność temu. Jesteśmy już tak głęboko zanurzeni w tym świecie i tak blisko końca całej historii, że już prawdopodobnie w każdym odcinku będziemy dostawać niesamowicie satysfakcjonujące konfrontacje i odwołania do dawnych wydarzeń. Spotkałem się z opiniami, że to głupie jak dużo fanserwisu obecnie dostajemy i, że krzyżujące się ścieżki znanych i lubianych postaci są strasznie nierealistyczne, że poprzednie sezony były pod tym względem lepsze. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Przez bardzo długi czas oglądaliśmy dziesiątki wątków dziesiątek postaci, każda z nich zajęta była własnymi sprawami i rozwijała się w swoim kierunku. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy już na ostatniej prostej przed finiszem i wątki te muszą zacząć się ze sobą zazębiać, bo jaki sens miałoby śledzenie kogoś przez siedem lat, tylko po to, żeby ostatecznie umarł gdzieś na wsi stratowany przez konia? To są wszystko istotne postacie, które mają do odegrania rolę w wielkim planie rzeczy.

Melisandre sprytnie wybrnęła z odpowiedzi na pytanie czy to Dany jest księciem/księżniczką która została obiecana. Nie dość, że dała powód dla którego jej zdaniem chodzi o Jona, to jeszcze słowem nawet nie wspomniała, że na własne oczy widziała, jak Jon wstał z martwych, a jest to bardzo istotna informacja, która w decydującej chwili może pomóc Jonowi w przekonaniu ciotki do swoich racji. Danka oczywiście puszy się jak paw, więc mimo, iż wszyscy jej mówią, że Jon jest spoko i pomoże w walce z wrogiem znacznie groźniejszym niż Cersei, ta i tak upiera się, że Jon musi klęknąć. Zastanawia mnie co z tego wyniknie, choć widzę tylko dwie możliwości. Albo klęknie, bo nie jest głupi, albo nie będzie nawet musiał klękać. Jest jeszcze za wcześnie aby okazało się, że są ze sobą spokrewnieni, więc to raczej jeszcze musi poczekać, choć kto wie, może Varys, jako dawny sługa Szalonego Króla wie, że Rhaegar i Lianna mieli dziecko? Tak czy siak, nie mogę się już doczekać kiedy Jon stanie na Smoczej Skale.

Miło było zobaczyć Randylla Tarly'ego w odrobinę bardziej pozytywnym świetle niż ostatnio. Może i facet nie ma serca, ale za to ciężko go przekupić. Mam wrażenie, że słowa Jaime'ego zaczęły do niego trafiać, ale finalnie zostanie przy Tyrellach, kiedy okaże się, że Dany nie próbuje zdobyć Królewskiej Przystani za pomocą imigrantów. Chyba, że nie będzie miała wyjścia, bo po schwytaniu i, nie oszukujmy się, pewnej śmierci Ellari Sand nie jest wcale powiedziane, że armia Dorne tak chętnie pójdzie za Daenerys. Jakby nie patrzeć, kochanka Oberyna zamordowała króla, księcia i jego księżniczkę. Wątpię, żeby ludzie specjalnie z nią sympatyzowali, więc teraz, gdy jej już nie ma, ich decyzje mogą być zupełnie inne od jej. W jednym z trailerów siódmego sezonu widzieliśmy jak Nieskalani atakują Casterly Rock, ale co dalej? Wątpię, żeby siły samych Tyrellów wystarczyły do zdobycia Przystani. No i nie pokazywaliby nam przecież wielkiej kuszy rodem z Hobbita, gdyby nie miała zostać użyta, więc możemy być w miarę pewni, że smoki pójdą w ruch.

Skoro już o Tarlych mowa to wróćmy jeszcze na chwilę do Sama. Zeszłotygodniowy odcinek oglądałem już kilka razy i przy drugim podejściu postanowiłem spróbować doczytać się co jest napisane w księgach zabranych przez Sama z biblioteki. Na jednej ze stron można przeczytać urywki zdań, z których wynikałoby, że Smocze Szkło w jakiś sposób coś leczy. Nie trudno skojarzyć, że młody Tarly ma pod ręką desperacko potrzebującego pomocy Lorda Friendzone'a, więc jego próba wyleczenia go w tym odcinku nie jest niczym niespodziewanym. Nie spodziewałem się natomiast, że będzie to tak obrzydliwe. Ostatnim razem kiedy miałem problem z patrzeniem na to co dzieje się na ekranie Góra miażdżył w swoich dłoniach głowę Oberyna. Brawa należą się również za przejście od klatki piersiowej Mormonta do Aryi jedzącej ciasto (od Hot Pie'a!), którego również zupełnie się nie spodziewałem. Już myślałem, że zwrócę śniadanie, kiedy kamera pokazała co tak naprawdę oglądałem. W ogóle Arya w tym odcinku to czyste złoto. Hot Pie ze swoją pełną, szczerą twarzą zawsze jest miłą ozdobą, do kompletu mówiący, że Arya jest ładna. Jej pełne nadziei spojrzenie, kiedy dowiaduje się, że Jon zabił Ramsaya i odbił Winterfell. Jej spotkanie z Nymerią w drodze do domu. Myślałem naiwnie, że wilczyca pójdzie z Aryą jak gdyby nigdy nic, ale akurat ta scena miała coś dużo ważniejszego do pokazania. Po pierwsze, wiemy gdzie jest wilkor Aryi, a idąc za prawem Chekhova jeśli w pierwszym akcie sztuki na stole leży broń (w tym wypadku wilk) to możemy być pewni, że w trzecim akcie ktoś z niej wypali. Nymeria może i została ze swoim stadem, ale jeszcze zdąży spłacić swój dług wobec młodej Starkówny. Drugi aspekt tej sceny jest bardziej metaforyczny i nie do końca rozumiem, co oznacza. Kiedy wilkor odszedł do lasu, Arya powiedziała "To nie jesteś ty". Z jednej strony Arya może dziwić się temu co stało się z jej przyjaciółką, w co osobiście wątpię. Z drugiej strony może się to odnosić do rozmowy Aryi z Nedem w pierwszym sezonie, kiedy to dziewczyna w dokładnie taki sam sposób powiedziała, że nie dla niej jest życie dwornej damy - to nie jest ona. Już nie. Pytanie tylko, czy do Aryi dotarło właśnie, że odeszła już zbyt daleko od swojej rodziny i musi podążać drogą do Królewskiej Przystani, czy dokładnie odwrotnie uzmysłowiło jej to, że do tej pory zbyt ślepo podążała drogą zemsty, że to nie jest to kim jest. A może jest jakaś trzecia interpretacja, której nie dostrzegam? Ktoś coś?

Wreszcie Missandei znowu zachwyca swoją figurą!

Wszystko zgrało się idealnie aby Jon mógł wyruszyć do Smoczej Skały na spotkanie przeznaczenia. List od Tyriona, który od początku był dla niego miły. List od Sama, że Smocza Skała jest kluczowa dla przetrwania wojny z Innymi. Sansa, która może zostać i rządzić w jego imieniu. Trochę martwi mnie fakt, że w Winterfell zostali akurat Sansa i Baelish. Ten ostatni wie już, że nie zdobędzie przyjaźni Jona, więc lepiej dla niego, żeby ten nigdy nie wrócił. Sansa niby stoi twardo za bratem, ale ma też do niego trochę żalu i, czy tego chce, czy nie, wciąż znajduje się pod wpływem Petyra. Rozbawiło mnie jak łatwo zmieniła zdanie co do wyprawy Jona, kiedy ten powiedział, że to właśnie ona go zastąpi. W tej krótkiej chwili doszło w ogóle do ciekawego precedensu - całe Westeros znajduje się obecnie pod panowaniem kobiet. Ciekawy zbieg okoliczności. Nawet jeśli tylko chwilowy. Wracając do Jona, ten w końcu zszedł do rodowej krypty. Niestety, wizyta została skrócona przez upierdliwego Littlefingera, a liczyłem na jakieś objawienie, czy choć znalezienie jakiejś wskazówki na temat tożsamości rodziców Snowa. Gdyby zobaczył jak podobny jest do pomnika Lianny, albo dostrzegł jakiś szczegół w jej posągu, który później zobaczyłby również na Smoczej Skale. Cokolwiek! Oszaleję zanim prawda w końcu wyjdzie na jaw!

No i na koniec zatoczmy koło i jeszcze raz wspomnijmy o morskiej bitwie między Greyjoyami. To co najważniejsze - dwie nudne żmije Oberyna nie żyją, została już tylko ta najciekawsza, żeby Bronn mógł ją uwolnić. Euron pokazał właśnie co dało mu życie dowodzenia statkami na morzu. Jeszcze nigdy nie widziałem tak jednostronnej batalii. Bitwa była przegrana zanim jeszcze się zaczęła. Internet już huczy jak to Theon zachował się jak ostatni tchórz, ale moim zdaniem to nie do końca jest tak. Chwilę wcześniej mówił, że jest obrońcą Yary. W tamtej sytuacji walka była nie do wygrania - Euron zabiłby Yarę, a nawet gdyby Theon jakimś cudem zabił jego, to wokół znajdowały się jeszcze dziesiątki innych, wrogo nastawionych piratów z Żelaznych Wysp. Ucieczka była jedyną szansą na zachowanie życia, tak swojego, jak i siostry. No i jest teraz ktoś kto może powiedzieć Dany co zaszło.

"Zrodzona z Burzy" jest znacznie ciekawszym odcinkiem niż premierowa Smocza Skała. Dostaliśmy masę interesujących konfrontacji, piękną bitwę morską, dziesiątki odniesień do początków serii i obietnicę dalszych wrażeń. Jestem bardzo zadowolony i idę obejrzeć odcinek jeszcze raz, żeby sprawdzić co umknęło mi za pierwszym razem!

 

Zapraszam do polubienia fanpage'a www.facebook.pl/coztym/ oraz na stronę bloga www.co-z-tym.bloog.pl gdzie znajdziesz wszystkie teksty w jednym miejscu. Dzięki :)

Oceń bloga:
10

Komentarze (15)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper