Robert Galbraith - Wołanie Kukułki

BLOG
345V
Robert Galbraith - Wołanie Kukułki
Darek | 31.05.2017, 11:16
Rzadko kiedy piszę o książkach, ale kiedy autorka Harry'ego Pottera bierze się za pisanie kryminałów, to trzeba o tym chociaż wspomnieć.

Dobrze jest wrócić do prozy Rowling. Jej seria o Harrym Potterze charakteryzowała się, moim zdaniem, lekkością z jaką autorka przedstawiała świat i zamieszkujące go postacie. Po prostu dobrze się to czytało. Każda postać była zupełnie odmiennym charakterem, a opisy miejsc i sytuacji pozwalały poczuć się jakby człowiek stał tam razem z Harrym, Ronem i Hermioną (co później tak elegancko zepsuły filmy). Nie jest wcale łatwo stworzyć kilka postaci i nadać im faktycznie odmienne charaktery, ale w tym akurat pani Rowling jest mistrzynią. Nic więc dziwnego, że Cormoran Strike i jego asystentka Robin Ellacott są postaciami tak sympatycznymi. 

 wolanie-kukulki-oprawa-twarda-dodruk-2014-galbraith-robert-pseud-jk-rowling-ksiAZka_midi_365530_0003

Rzecz zaczyna się w pewną zimową noc. Słynna modelka Lula Landry wyskoczyła z balkonu znajdującego się na trzecim piętrze apartamentowca w Londynie i złamała sobie kark. Trup na miejscu. Trzy miesiące później żyjący na skraju ubóstwa i tonący w długach prywatny detektyw Cormoran Strike zostaje, w pewnym sensie, wyrzucony z domu, przyjmuje do pracy nową, tymczasową asystentkę na którą go nie stać, a do jego agencji przychodzi facet podający się za brata Landry. John Bristow nie umie się pogodzić ze śmiercią siostry. Uważa, że to nie było samobójstwo, że ktoś ją zabił. Strike początkowo nie daje wiary w wersję Bristowa, ale trudna sytuacja zmusza go do przyjęcia zlecenia. Już wkrótce pierwsze tropy sprawią, że teoria o morderstwie przestanie brzmieć jak niedorzeczne bajania pogrążonego w rozpaczy brata, a Strike będzie musiał spieszyć sie zanim na ulicach Londynu zaczną pojawiać się kolejne zwłoki. 

 

Jeśli ktoś lubuje się w kryminałach,  to wymyślona przez Rowling zagadka nie będzie dla niego niczym przesadnie odkrywczym, ani specjalnie szokującym. Mistrzostwem świata jest natomiast sposób w jaki cała intryga składa się do kupy. Wszystkie z pozoru nieistotne wątki i ślepe uliczki zbiegają się aby stworzyć jeden spójny obraz. Dobry kryminał to taki, który po tym, jak wszystkie karty zostaną już odkryte, sprawi, że powiesz "No tak! Jakie to było oczywiste, jak mogłem tego nie zauważyć!" - rozwiązanie które ukryte jest w widocznym miejscu, a którego nie znalazłeś, bo nie wiedziałeś czego tak naprawdę szukasz. 

Sam finał wydaje się być szyty odrobinę zbyt grubymi nićmi, ale jak to powiedziała kiedyś bodajże Agatha Christie, "W każdym kryminale morderca musi zrobić coś niezwykle głupiego, żeby dało się go złapać". Patrząc na to w ten sposób, jestem w stanie zrozumieć taki a nie inny wybór Rowling. Zdecydowanie lepiej sprawić, żeby morderca popełnił błąd, niż żeby detektyw w jakiś magiczny sposób dowiedział się prawdy zupełnym przypadkiem. Tym bardziej, że autorka w jakiś tam sposób argumentuje zachowanie winowajcy, więc przy odrobinie dobrej woli nie ma się czego czepiać. 

 

Wspominałem już z jaką łatwością Rowling ubarwia swoich bohaterów. Nie tyczy się to jedynie olbrzymiego Strike'a i ambitnej Robin. Praktycznie każda jedna postać jest interesująca i zupełnie inna. Non stop spięty brat Luny, któremu została już tylko matka sprawia, że szkoda go nam niemalże zawsze, kiedy pojawia się ja scenie. Projektant dla którego pracowała Lula, Guy Some jest przezabawny ze swoim krótkim temperamentem i lubieżnym spojrzeniem, którym prześwietla Strike'a, ale potrafi też wzruszyć, kiedy pokazuje swoją ludzką stronę. Jest też mający parcie na szkło szofer, seksowna, ale jednocześnie mocno szczeniarska Ciara Porter, udający twardego chłopak zamordowanej, Evan Duffield i dobre drugie tyle innych, równie ciekawych charakterów. Nawet Lula Landry, którą znamy tylko ze zdjęć i opowieści innych ludzi zdaje się być żywym człowiekiem z krwi i kości. Coś fantastycznego. To właśnie te intrygujące postacie sprawiają, że 450 stron niemalże samych dialogów chce się skończyć bez odrywania wzroku od książki. 

Konstrukcja narracji jest bardzo prosta. Detektyw Strike, lub Robin dokądś idą, prowadzą rozmowę z osobą z otoczenia zamordowanej, robią notatki i idą dalej. Nawet kiedy Cormoran idzie na urodziny swojego siostrzeńca, jego nadrzędnym celem jest obejrzenie płyty z monitoringu, która może naprowadzić go na odpowiedni trop. Mało tu miejsca na coś bardziej kinetycznego, jak powiedzmy pościg za podejrzanym. Niemalże nigdy nie czujemy się niepewnie, nie martwimy się o głównego bohatera. Tak naprawdę jedyne realne zagrożenie i stres czujemy na sam koniec, kiedy dochodzi do konfrontacji. Trochę szkoda, że Rowling nie pokusiła się o coś mniej kameralnego, ale biorąc pod uwagę, że w planach jest cały cykl o Strike'u, nie ma się co dziwić, że autorka chce stopniowo podnosić widowiskowość opowiadanych historii. 

 

Przyznam, że kiedy tylko dowiedziałem się, że autorka Harry'ego Pottera postanowiła pisać kryminały, od razu stwierdziłem, że to świetny pomysł. Przecież, tak w zasadzie, już seria o czarodzieju była zasadniczo lekkimi kryminałami ubranymi w szaty fantastyki. Każda część Pottera to zagadka, którą należy rozwiązać przed końcem narracji - ot, kryminał. Jedyna różnica między Harrym, a Cormoranem jest taka, że ten ostatni pisany jest pod czytelnika, który wyrósł razem z Harrym i teraz chciałby przeczytać coś poważniejszego. 

Oceń bloga:
4

Komentarze (1)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper