SZKOP (grA)TAK

BLOG
548V
SZKOP (grA)TAK
Szkopek | 01.10.2015, 18:32
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

   Tym oto wpisem rozpoczynam nowy cykl na moim profilu, mianowicie "Zwierza mowa". Będą to przemyślenia, doświadczenia z mojego zwierzyńca, wszystko co mi przyjdzie do głowy na temat gier i całej kultury growej. Na pierwszy ogień chciałbym zaprosić do notki na temat mojego sposobu na granie, jak, jak długo, jak bardzo mnie to pochłania, tak więc, nie przedłużając już bardziej zapraszam do wpisu.

   Jak każdy gracz mam swoje ulubione gatunki, serie, poszczególne tytuły, które to wywołują u mnie szybsze bicie serca, czytam każdy post, dyskutuje na ich temat, ustawiam tapety z grafiką, a jak:) W większości, oprócz wyścigów, są to serie przygodowe, najlepiej sandboxy, z elementami strzelanek, zagadek, czyli to co teraz na czasie. Najbardziej cenie sobie gry od Rockstar, ponieważ jako jedyne z mojej grupy docelowej nie potrafią mnie znużyć ciągłym bieganiem tu i uwdzie. Na drugim miejscu, chociaż w mniejszym stopniu jest to otwarty świat, postawił bym tytuł Deus EX Bunt Ludzkości, który potrafił mnie wciągnąć na prawdę mocno, o czym szerzej za chwilę, natomiast na trzecim miejscu seria Far Cry, która swoim ogromnym, choć mniej zróżnicowanym światem niż np. produkcjach od R*, wchłania mnie bez reszty. Przechodząc do meritum mojej notatki, grając w powyższe serie, tytuły, mam dość specyficzny rytuał, tak to nazwijmy, schemat, który powtarzam co kolejną grę.

   Zanim jeszcze napiszę jak to u mnie wygląda kilka informacji ogólnych. Po pierwsze gram nocą, jak cały mój zwierzyniec pójdzie spać, po drugie gram na słuchawkach, które pozwalają  mi się odciąć od otaczającego świata na dobre i jedyne co mnie może oderwać od konsoli w takiej sytuacji to chyba pożar:) lub.... żona wybiegająca na balkon, zbierająca pranie, bo zaczął padać deszcz:) Po trzecie wreszcie, otwieram piwo (zwiększa immersję) i zaczynam grać, ale, nie,sorry to nie jest tak do końca. Ja nie gram. Ja..... przenoszę się w czasoprzestrzeni, zmieniam tożsamość i otaczający mnie świat, staje się kimś innym i zaczynam drugie życie. W takim stanie potrafię trwać do kilku godzin, 3-4 godziny pozwalają mi naładować baterie na kilka dni, najdłużej, choć nie zamierzenie zasiedziałem się przy Deus EX, kiedy siadając na chwilę, na jedną misję  ok 22 wstałem od pada ok 4 rano jak zaczęło świtać i gdyby nie słońce za oknem to pewnie bym siedział dalej w swoim świecie, w Detroit.

   Rozbudowany, przekonywujący do siebie, najlepiej wielki, otwarty świat, za to właśnie kocham sandboxy i muszę w nie grać, pozwalają wniknąć w swoje realia, stać się kimś innym, dają po prostu swobodę. Mogę bez celu jeździć po wielkiej mapie i podziwiać widoki (co zdarza mi się robić), wypełniać różnorodne choć czasem monotonne zadania poboczne lub robić misje wątku głównego i pchać fabułę do przodu, co kto lubi, jak w życiu:) Grając tak jak lubię zapominam o problemach dnia codziennego, wyłączam się, przy tym relaksuje i odpoczywam. Jak wspomniałem wyżej grać tak mogę godzinami, jak się mocno wkręcę to dzień po dniu, bez przerwy, jak najczęściej, jak najdłużej, a najlepiej, żeby dany tytuł w ogóle się nie skończył. No właśnie, najlepiej jakby dana gra nie kończyła się w ogóle...

   Właśnie z tego powodu potrafię rozwlekać rozgrywkę prawie w nieskończoność, nie śpieszę się, wpierw robię misje poboczne, jeżdżę bez celu, zbieram różne pierdoły, byle tylko nie pchać fabuły do przodu, lecz jak to w życiu bywa, co za dużo to i świnia nie może. W końcu przychodzi czas zmęczenia materiału (nie dotyczy to gier od R*, dlatego są na piedestale), muszę od danej gry odpocząć, zbieranie kolejnych masek czy innych diamentów wychodzi mi bokiem, zaczynam je widzieć w życiu realnym;) Robię urlop od drugiego świata, dzieje się tak w ok 60% ukończenia tytułu. Nie przestaję grać w ogóle, co to to nie, ale wracam do pozycji mniej, jakby to ująć... wciągających, taki Battlefield czy Gran Turismo (akurat GT potrafi wciągnąć) idealnie się nadają do odpoczynku od np. Far Cry 2, którego przejście i zebranie wszystkich diamentów zajęło mi ponad 100h.

   Po pewnym czasie zaczynam tęsknić za ogrywanym tytułem, myślę o nim coraz częściej, aż w końcu wracam i dokańczam historię. Kiedy widzę wynik bliski 100%, a na liczniku zegara jest okrągła liczba godzin mogę powiedzieć, że skończyłem swoją przygodę z danym tytułem, nie jestem masochistą, za wszelką cenę nie robię 100% (chyba, że w GTA), ale czuje satysfakcję kiedy jestem bliżej setki, wtedy mam wrażenie, że wycisnąłem z tytułu tyle ile się dało (kasa się zwróciła ;) ) i cieszy mnie to, że spędziłem z ulubioną grą dużą liczbę godzin (kasa się zwróciła). Pomijam temat trofeów, bo mnie nie interesują ani trochę.

   Powyżej przedstawiłem Wam jak wygląda granie "po mojemu", czyli wkrętka na maxa, nie ma mnie dla nikogo, jednocześnie jestem ciekaw czy ktoś ma podobnie jak ja, napiszcie proszę Wasze spostrzeżenia, doświadczenia jak i zapraszam do sondy. Mając na uwadze, że jest to mój pierwszy jako taki tekst, czekam na wszelakie uwagi, co pozwoli mi przy okazji następnych notek pisać lepiej, przez co Wam będzie się czytało nie gorzej:)

Oceń bloga:
10

Co daje Ci największą satysfakcję z grania?

Samo granie i zabawa z tego płynąca
38%
Ukończenie tytułu
38%
100% w statsach
38%
Bycie dobrym w danym tytule
38%
Pokaż wyniki Głosów: 38

Komentarze (3)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper