UWAGA ! Na terenie całych stanów rozpoczęła się inwazja ...

BLOG
1363V
UWAGA ! Na terenie całych stanów rozpoczęła się inwazja ...
malpa | 08.07.2017, 04:11
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

    Thargoidow. Czas domysłów się zakończył. Obcy ujawnili swoją twarz. Ale na początku było spokojnie.

 -Prospector poszedł.

-I co masz?

-Nic ciekawego, pełno wody, metan, szukamy dalej.

-Może tamta bryła, ładnie wygląda i nie wierzga jak poprzednia.

-Prospector gotów, leci. 1km. 500m 300m 100m cel. Bingo. Brom 22%, troszkę Litu, reszta woda i lód.

-To grzejemy ją, włazy otwarte, limpety zbieracze gotowe. Zaczynamy żniwa.

Tak to znowu ja CMDR Szeląg i jego niezłomy kompan Dr. Zgon w misji zbierania Bromu. Ostatnio skończyłem na kopaniu to pewnie myślicie że te kilka miesięcy tylko zbieraliśmy minerały?

Nie, nie. To moje drugie kopanie. W międzyczasie sporo się jeszcze innych rzeczy wydarzyło ale no to przeznaczę miejsce w innym czasie. Teraz zbieramy Brom. Jesteśmy w systemie LHS 65 gdzie Dr.Zgon znalazł gęsty pierścień lodowy. Bardzo dużo tu lodu. Wszędzie kręcą się lodowe bryły tak że cieżko się czasem przecisnąć. Pomagam mu bo potrzebuje tego składnika dla inżyniera. Dokładnie 50 ton ale już większość ma. Limpety zbierają kawałki wsadzają do naszych statków a tam już rafineria wyciąga z nich ekstrakt. Kolejny dzień lub noc pracy dobiega końca. Kolejny piękny rozgwieżdżony nocodzień.

Mamy poniedziałek 26 czerwca roku 3303.

-Ok mamy już wystarczającą ilość ton.- zameldował Zgon

-To co wymianka? Ja ci dam Brom ty mi Lit i będzie git.

-He he dokładnie, jeszcze dorzucę ci trochę metanolu i reszty.

Zaczęliśmy ustawiać nasze statki brzuchami do siebie żeby limpety miały wygodną robotę. Pomału nasze oba Pythony ustawiły się równolegle do siebie i w odpowiedniej odległości. Wypuściłem ładunek. Kanistry z bromem poszybowały w przestrzeń w kierunku Doctora. Jego limpy latały jak świetliki i ładnie zagarniały towar do jego Pytka który nazywa się Hard Vacum. Naprawdę piękny widok i jeszcze w scenerii lodowego pierścienia. Teraz jeszcze mój Grotosław przejmie towar Zgona i się żegnamy do kolejnego dnia. Ja się jeszcze pokręcę bo ma trochę limpetów to je wykorzystam i tez się zawinę na jakąś okoliczną stację gdzie najlepiej sprzedam towar. Wybieram kolejna ofiarę i grzeję ją laserem górniczym. Laser koloru fioletowego roztapia bryły. Przyjemna praca. Zaglądnąłem jeszcze przed hibernacją do Galnetu. Wojny, epidemie, sexafery, sport, korupcyjne afery, śmieszne historie i dramaty. Życie. Co tam dalej. Odnaleziono bazę Thargoidów. Żyletkowcy dołączają do floty pilotów. WRÓĆ. CO?! BAZĘ THARGOIDÓW!!!! Akurat kiedy zbierałem się spać. Ok jutro trzeba będzie wszystkich poinformować. Szkoda bo teraz latam tylko ja i Zgon. Alexy na urlopie w Sagittariusie, Marek ma chwilowe problemy z implantem w uchu i go jeszcze nie będzie. Ale już do końca tygodnia powinni i oni dotrzeć.

 

Wtorek 27 czerwca 3303. Wycieka pełno informacji. Staram się nigdzie nie zaglądać bo chcemy sami zbadać te tereny. Już odkryte są dwa miejsca. Na HIP 19026 i HIP 14909.

Postanawiamy z Dr Zgonem lecieć do obu, są oczywiście w rejonie Plejad gdzie już wcześniej pojawiały się sygnały obcych. Najpierw dwa lata temu odkryto obce sondy i artefakty, potem różne dziwne bioorganizmy na powierzchni księżyców i planet, następnie wraki obcych statków. Na jednym już jesienią 3302 byliśmy ekipą. Leżał wrak obcych i ludzkie statki też. Jeszcze były te dziwne rośliny które rosły bez atmosfery. Zaczęły się poważne badania nad obcymi. Wszyscy zadawali sobie pytanie: to powrót Thargoidów czy ktoś jeszcze inny? Powrót bo pojawiają się już od dawna. Już w 3125 słychać było pierwsze wzmianki o pilotach wyciąganych z hiperprzestrzeni, większość nie wracała żywa. Ci co przeżywali opowiadali o dziwnych statkach które były wyjątkowo zwrotne i silne. Potem była cisza aż do roku 3250 czyli 50 lat temu. Wtedy to ludzkość zatruła Thargoidów wirusem w tajnej operacji sił Federacji i Imperium. I był znowu spokój aż do teraz. W zimie na przełomie 3302 i 3303 zaczęły pojawiać się statki które wyciągały ludzi z hiperprzestrzeni ale na razie tylko skanowały i odlatywały. Na wiosnę były już przypadki pozostawionych wraków ludzkiej floty z wyraźnymi śladami po broni obcych. I teraz całkiem niedawno donoszono o pojawianiu się statków, o konstrukcji kwiatka, nad powierzchnią planet gdzie są „roślinki obcych” tzw barnacles. Byliśmy tam ekipą, czekaliśmy parę godzin ale nikt się nie pojawił. Na filmach u szczęściarzy widać było jak statek obcych coś chyba z roślin pobierał. Potem jak wracałem do banki to mnie cztery razy obcy skanował. Już się balem ze nigdy nie dolecę do domu. Najpierw wyciągał z hiper potem wyłączał systemy mroził szyby i się przyglądał jak i ja jemu. Wielki kwiatek. Czego chce? Oświetlił mnie żółtawo zielonkawym światłem i odleciał.

I ostatnie wydarzenie. Profesorowi Pallinowi, naukowcowi który bada wszystko co związane jest z obcymi, wykradła federacja wyniki badań i odleciała w nieznanym kierunku. Ale nie dane im było daleko lecieć. Wraki konwoju znaleziono na HIP 17044. Konwoju w którym był też ogromny krążownik klasy Farragut. Wszyscy zginęli. Z wraków wydobywała się zielonkawa poświata. Broń obcych. Transmiter nadawał wiadomość co pół godziny. THARGOIDZI WRÓCILI. Tam też byliśmy i wrak widzieliśmy. Wzbudzał wielki niepokój. Jeśli z taką siłą sobie radzą to co my mamy powiedzieć w naszych małych stateczkach?

My już się gotujemy do zobaczenia tym razem miasta, bazy lub tego czegoś co tam na powierzchni jest.

-Dobra to ja lecę jeszcze oddać Brom Billowi Turnerowi na Alioth.- powiedział Dr Zgon

-Alioth? To stolica Alliance i musisz być tam bardzo lubiany żeby dostać pozwolenie.

-Serio? Nic nie pisze w punktach które chce żeby mu zrobić.

-Może było to dla niego oczywiste że wiesz że do stolicy nie wlecisz bez pozwolenia więc nic nie wspominał.

-To z Bromu nic. Trzeba sprzedać i innym razem znowu zbierać.

-Nic się nie przejmuj, polecimy jeszcze kiedyś raz i pomogę z przyjemnością.

Wszystko gotowe. Przesiedliśmy się do naszych Aspów Ex z dobrym zasięgiem po 45 ly. I lecimy. 8 skoków. Blisko. Najpierw baza na HIP 19026. Widać już ją z dużej wysokości. Malutkie kółko. W miarę zbliżania się zmienia się w wir. Obcy lubią ten układ wiru. Często się u nich pojawia. Zbliżamy się. Widać dziwne konstrukcje jak kości, lub bardziej organiczne. W środku kopiec z otworem ale zamkniętym. Dr już tam wlatuje i bada z bliska. Wygląda jakby wielki kwiat go zjadał. Ja schodzę niżej obok. Całość wydaje się opuszczona ale z powierzchni widać że kręcą się jakieś małe istoty. Latające obce głowy. Coś robią. Zbierają, naprawiają. Na razie ich nie tykamy. Wyjeżdżam łazikiem. Atmosfera jest tu gęsta. Wszędzie wystają jakieś szkielety, unosi się mgiełka. Jest ciemno. Światło daje tylko oś galaktyki które odbija się od powierzchni wokoło bazy. Do środkowego kopca prowadzą jakieś drzwi u podstawy ale jak podjeżdżamy łazikami to tylko na chwile zapala się jakieś światło i nic więcej. Czegoś nam brakuje. Bramy mocne zniszczyć się nie chcą. W ogóle łaziki głupieją w bliskiej odległości od centralnego kopca. Siada elekteronika. Łazik ustawiony do centrum daje też jakieś dziwne sygnały dźwiękowe. Jeszcze trochę się pokręciliśmy i lecimy do drugiego miejsca. HIP 14909. Na miejscu ale jeszcze w kosmosie zlokalizowaliśmy silny sygnał wołający o pomoc. Niestety był to już tylko wrak Corvety naznaczony obcym. Polecieliśmy pełni obaw dalej na księżyc 2A. Tam jest już jaśniej, więcej widać. Ten wir z góry. Może to wielki statek matka? Może to tylko wystaje czubek nad powierzchnie a pod ziemią jest całe miasto? Już niektórzy z niepokojem stwierdzają że to chyba rośnie całe. Ta baza jest wogóle jakby zdrowsza.

Więcej organicznego materiału jest pomiędzy kośćmi. Niektóre stworki widać jak naprawiają części korzeni lub żył. Też unosi się mgiełka. Planeta czy raczej księżyc znajduje się blisko gazowego giganta z pierścieniem i teraz go widać na niebie co buduje jeszcze większy klimat obcości. I wszędzie te dziwne kościste konstrukcje. Niestety też wjechać się nie da przez podobne drzwi jak poprzednio. No nic na razie dużo tu nie zrobimy. Postanowiliśmy rozwalić trochu te latające coś. Nie są groźne. Pękają szybko w zielonym błysku pozostawiając jakieś nieznane materiały. Gdzieniegdzie można jeszcze znaleźć takie małe kwiatki, miniaturki statków, które można skanować, dają nieznane dane. Wszystko się na pewno kiedyś przyda. No cóż dziś więcej nie zdziałamy. Obóz rozbiliśmy w pewnej odległości od obiektu z pełnym skanowaniem co tam się dzieje żeby nas coś nie zjadło. Zgon już dawno spal w swojej komorze hibernacyjnej i ja pomału uruchamiałem systemy w moim Żuczku. Ale nie dane mi było jeszcze spać bo dostałem sygnał od Marka że i on się zbliża do nas. Tak jeszcze w trakcie rekonwalescencji, jeszcze nie wszystko działało jak trzeba. Mówi że przez to ucho obraz widzi taki jakby płaski. Ale ciekawość pokonała wszelkie dolegliwości. Pomogłem mu, naprowadziłem na właściwe koordynaty i na miejscu wskazałem co odkryliśmy do tej pory. Zostawiłem go sam na sam z Obcym i poszedłem spać.

 

Środa 28 czerwca 3303. Już wiemy jak się dostać do środka. Potrzeba Artefaktu obcych i Sondy obcych. I w środku jak będziemy jeszcze znajdziemy jakiś link obcych. Artefakt obcych łatwa sprawa, całkiem niedawno z Zgonem zbierałem to bo potrzebował dla Profesora Palina. Szukaliśmy w próżni kosmosu jak i przy wrakach obcych statków. Gorzej Sonda. Ta występuje tylko w kilku systemach koło Plejad z planetami z atmosferą amoniaku. Doktor wyszperał z Galnetu info o jednym takim systemie i tam się udaliśmy. Pleiades Sector Kc-u b3-1. Dolecieliśmy znaleźliśmy odpowiednia planetę. Polataliśmy ale nic się nie pojawiało. Może już wszystko wybrane? Dr Zgon zaczął szukać po galnecie informacji czy da się jeszcze gdzieś znaleźć sondy. Włamał się do wojskowych baz danych Federacji i znalazł lokalizacje kilku systemów gdzie w konwojach są owe sondy przewożone. Może będzie łatwiej.

Wracamy do bańki. Po drodze lecę przez Aldebaran. Nazwa znana fanom klasyka z odległego XX wieku. I co tam się wyłania zza gwiazdy? Fischers Rest. Muszę tam podlecieć żeby złożyć hołd Księżniczce Leii. Przesiadam się z Żuczka na Grotosława bo konwoje mogą być mocne. Jeszcze muszę go przerobić bo teraz jest przygotowany pod kopanie kamieni. Lasery górnicze na rakiety. Ładownie na pancerz. Rafinerie wyrzuciłem też. Limpety zbierające zostawiłem jedne i jeszcze dołożyłem Hatch breaker. To będzie potrzebne do piractwa. Jeszcze powinienem mieć Manifest scaner żeby wiedzieć co tam za ładunek ma delikwent ale Dr Zgon już ma ten skaner, to może nie potrzebujemy dwóch. W ogóle piractwo to dla mnie całkowita nowość. Wydawało mi się że to polega na tym że lecę do gościa, rozwalam go i zbieram pojemniki po nim. Ale to bardziej jest skomplikowane.

Lecimy. System G 99-49. Szukamy sygnału konwoju o zagrożeniu 4. Może być problem bo ja mam Pythona Grotosława a Zgon Vultura Backstabbera. Czyli dosyć słabe statki na spodziewanych przeciwników. Po licznych rożnych sygnałach jest interesujący nas konwój. Niestety już wiemy że będzie ciężko. Dwie Anacondy dwa Typ 9, Vultury. Jeszcze na dodatek jak wyczują strach to od razu uciekają. Trzeba atakować albo na ślepo albo wogóle. Przy jednym konwoju mamy szczęście. Jedna Typ 9 się pogubiła i została sama. Można było ja zmiękczyć. Typ 9 to transportowiec więc to jest danie główne. Niestety nie ma tego co potrzebujemy i tak w ładowni. Już widze że to jeszcze trudniejsze jak szukanie tam wcześniej wokół planety. Na dziś koniec. Możne jutro. Jutro już będzie Aleksy. On ma mocna flotę to będzie łatwiej konwój zatrzymać.

 

Czwartek 29 czerwca 3303. Wrócił Aleksy :) Już pomału scalamy się od nowa. Tak się człowiek uzależnił od chłopaków z naszej ekipy że każdego mocno brakuje podczas wymuszonych nieobecności. Ale urlopy są ważne żeby nie zgłupieć od tych gwiazd :). Zobaczyć co się dzieje tam na powierzchni jakiś egzotycznych planet. Zresztą Aleksy wysyłał nam foty jakiś samic z uniwersum ;) Teraz jest już tu z nami, będziemy kolejny raz podchodzić do zdobycia Obcej Sondy z konwoju. Już widać zieloną Corvetę The Croc. Od razu mi się Krokodyl spodobał. Ma teraz charakter. Bo siłę już jego znamy i podziwiamy.

Szukamy. Już po chwili mamy konwój mark 4. Wlatujemy i zaczynamy akcje, trzeba szybko rozwalić napęd transportowców żeby nie uciekły. Alexy w tym czasie odciągnie uwagę od obstawy. I ja też. Ale ja za bardzo pomocny nie jestem bo osłony zaraz padły a wtedy jeszcze nie używałem cell shield banków czyli natychmiastowych odnawiaczy osłon, kosztem jeszcze szybszego nagrzewania się statku który z kolei można schłodzić wysysaczką ciepła. Nie miałem bo nie umiałem używać i radziłem sobie tak że oddaliłem się na na bezpieczną odległość i patrzyłem jak radzą sobie kompani a osłony powoli się odnawiały. Ale Alexy ładnie wziął na siebie cały ogień i rozwalał Anacondy. Zgon zajął się T9 w tym czasie. Niestety znowu to samo. Wiozą jakieś badziewie które nas nie interesuje w tej chwili. Za dużo jednak czasu zajmuje ten sposób, bo nie dość że trzeba wyszukać odpowiedni konwój to jeszcze musi on wieźć Unknown Probe. Proponuje udać się do Ruin Starożytnych. Tam już byliśmy zimą jak odkryto pierwsze ruiny Ochraniarzy, teraz jest już odkryte sporo nowych. Dzielą się na typy alfa beta i gamma. Każdy rodzaj ma trochę inny układ budowy i każdy po rozwiązaniu pewnej zagadki związanej z skanowaniem starych monolitów, daje wiedzę o starej rasie. O ich kulturze, języku, biologii czy nauce. Kiedyś byliśmy na beta teraz pasuje się wybrać na coś innego. Ok lecimy na gamma. Głównym celem nie jest zwiedzanie czy badanie, potrzebny nam Starożytny Relikt. Potrzebny nam bonusowo bo podobno wchodzi w jakąś inną interakcje z bazą obcych jak sonda. Lecimy do systemu Synuefe LY-I B42-2. Ponad 800 ly, dla nas teraz to szybki wypad, nie ma tragedii.

Na miejscu okazało się że na tym księżycu jest trzy miejsca do wyboru i są ładnie oznaczone, bo już są punktami turystycznymi. Alexy wybrał jedno z nich i polecieliśmy tam. Z odległości 20 km było już wyraźnie widać ruiny. Regularne, proste linie, pozostałość po jakiś murach. Dwa większe kopce, usiane metalicznymi instalacjami. Wielki plac po środku też z wystającymi monolitami. Tu jeszcze tkwi sporo tajemnic. Trzeba będzie to kiedyś dokładniej sprawdzić, dziś przyjechaliśmy tylko po Relikt. Przy okazji każdy zgarnął dodatkowo inne pamiątki na sprzedaż. Ja znalazłem stare urny i tablety. Aleksy i Zgon uruchomili jeden z obelisków co spowodowało uwolnienie paru Reliktów. Prowadzone są ciągle badania nad Strażnikami jak chcą być nazywani. Wiedzy już jest sporo. Była to mocno uduchowiona rasa żyjąca mocno z naturą. Lubieli tradycyjne polowania. Żyli sobie spokojnym rytmem ale postęp był nieuchronny. Coraz to nowe technologie stawały z coraz większą sprzecznością z religią i filozofią życia. Podział ich osłabił a dobiło wynalezienie sztucznej inteligencji. Czy maja jakiś związek z Thargoidami? A może z nami? To jeszcze czeka na rozwiązanie. Wszystko w naszych rękach badacze.

Pojeździliśmy jeszcze trochę maltretując bez szacunku wiedzę eonów lat ale zaczęło się robić późno. Alexy i Zgon postanowili zostać tymczasowo na miejscu. Ja jeszcze miałem trochu sił i czasu wiec wybrałem się do znanego już nam wszystkim system KC-U w Plejadach gdzie krążą Obce sondy. Tym razem im nie daruje choćbym miał cały dzień je śledzić to je znajdę. Ale nie dziś, jutro. Dziś tylko dolecę do celu. Wybrałem trasę, pożegnałem kompanów tradycyjnym o7 i wzbiłem się ponad orbitę księżyca. 23 skoki. Spoko. Nie ma problemu za chwilkę będę. Skok. Sprawdzanie mapy systemu i taka niespodzianka. Tak blisko bańki i nieodkryte planety. Wprawdzie sam lód i skały czyli mało wartościowe ale chorągiewka z nazwiskiem pierwszego odkrywcy jest moja. Trzeba brać co jest bo zaraz nowa fala Żyletkowców będzie zbierać wszystko co w miarę blisko :) . Ok doleciałem do KC-U koło planety amoniakowej. Szkoda że tam jeszcze nie możemy lądować nawet pomimo smrodu jaki musi tam panować. Statek na bezpiecznej orbicie to można kończyć dzisiejszy nocodzień.

 

Piątek 29 czerwca 3303. Obudziłem się nerwowo wcześniej. Chyba okolica nie sprzyja. Dziwne sny, jakieś wydarzenia i miejsca z przeszłości pomieszane z obcymi Thargoidami. Widziałem ich wszędzie, widziałem jak wyciągają ludzkie statki z nadprzestrzeni i je niszczą w nierównej walce, jak wciągają je do swojego świata. To tylko sen, projekcja obaw. Teraz trzeba sny zostawić za sobą, dziś dużo monotonnej pracy. Lece na niskiej orbicie, pojawiło się też kilku mobiusiaków i szukają też tego samego. Każdy ciekawy jak łowy. Czy dziś dobrze biorą? U mnie kiepsko. 15 min, 30 min i nic. Lece za jakimś gościem w Aspie o nazwie Maggelan. Imię żeglarza który odkrywał oceany jak my dziś kosmos. O coś jest. Skanuje, nic dla mnie, wołanie o pomoc zagrożenie zero, pewnie komuś paliwa zabrakło, Fuel Rats go wyratuje ja i tak nie mam tankowaczki. Mogę mu dać conajwyżej kanapkę. Kolejne półgodziny i nic. Odlatuje może coś będzie dalej lepszego. I pojawia się sygnał ale dalej nic ciekawego. Zastanawiam się co będzie jak znajdę sondę bo ona będzie mocno zjadać najpierw ładownie a potem powoli cały statek. Musi Dr Zgon przylecieć tylko on ma specjalna ładownia która wytrzymuje napór obcej technologi. Kupił ja u Pallina. Chciałem i ja kupić ale jak się zbliżyłem do jego stacji naukowej od razu zaczęli do mnie strzelać. Jeszcze nie dostałem zaproszenia i myślą że jestem szpiegiem lub sabotażystą. Dr Zgon ma pozwolenie i Pallin go nawet lubi za to że dał mu 50 ton obcych artefaktów które razem szukaliśmy kiedyś. Sama specjalna ładownia niestety tylko na 2 tony. Kilka miesięcy temu Pallin wystosował prośbę że potrzeba mu materiałów do badan ale odzew był nikły. Starczyło na małą ładownie. Dobre i to.

Tymczasem mija kolejna godzina. Raz musiałem opuścić kabinę na moment a po powrocie widziałem tylko umykający bokiem sygnał, było za późno, nie zdążyłem nawet zobaczyć co tam było. Kolejne 20 min już zaraz będzie trzecia godzina szukania. Same płotki. O kolejny sygnał. Skanuje i JACKPOT. Jest, uszkodzony sygnał zagrożenie 2. To jest to. Robię pamiątkową fotkę i wyskakuje uradowany. Coś nie tak, nic nie ma. Dlaczego? Przecież wszystko było dobrze. Niestety fotka ujawniła że nie zwróciłem uwagi na odległość, bylem za daleko i teraz po ponownym wyskoczeniu do SC sygnału już nie było.

Kolejne pół godziny i jest kolejny sygnał, zagrożenie 2 szybko wleciałem żeby nie przeoczyć ale to był tylko sygnał o pomoc. Uchodźcy, brakło im paliwa. Dam namiary to ktoś im pomoże. Uciekają pewnie przed Thargoidami.

Czwarta godzina. Pojawia się Zgon. Pyta jak łowy, zagaduje tez do mobiusaków. Teraz będzie lepiej bo razem raźniej i prawdopodobieństwo znalezienia celu większe. I ma ładownie specjalna to mu przerzuce sondę jakby co. Latamy, krążymy, gadamy. 30 min i nic. Doktor mówi że użyje znanego triku wyskoku do innego systemu i powrotu, to chyba ściąga sondy. Już traci wiarę a dopiero przyleciał. Ale coś właśnie się pojawiło u niego na sensorach. Mówi że uszkodzony sygnał zagrożenie 2 to nie to i chce go zignorować. Bierz to! To jest właśnie to! On myślał ze ma być jakiś obcy sygnał. Na szczęście bylem tu bo tak to by szukał w nieskończoność. Jest Sonda była tam i czekała. Zgon ja ładnie zapakował i teraz został już tylko artefakt. Ale to proste. Wraków wszędzie pełno a kolo nich często można znaleźć artefakty. W międzyczasie pojawił się na linii Aleksy ale był w bańce. Jak dowiedział się o znalezisku to już się do nas kierował swoją Anacondą Curiusity.

Znaleźliśmy zaraz wrak. Ja latałem i z góry Zgona nakierowałem na artefakty bo z perspektywy łazika czasem mało widać a obiekty schowały się głęboko w wraku. Chwycił jednego i szybko wjechał do swojego Voice of Eclipse. Nawet ta krotka chwila zaczęła mu uszkadzać łazika.

Teraz już ostatni cel. Baza obcych na HIP 14909. Alexy już blisko my na miejscu też. Szkoda że Marka jeszcze nie mogło być z nami. Obiecuje sobie że jeszcze wszyscy tu zawitamy jak przeżyjemy ta ekspedycje. Zbliżamy się do księżyca 2A i szukamy współrzędnych -28. -27. Ale już z daleka widać, kolo dwóch kraterów malutki krater o ciemniejszym odcieniu. Nie widzę zmian wielkości chociaż na powierzchni wokoło jakby się rzeczywiście obszar ciemnych żyłek powiększył. Lądujemy. Alexy przyleciał Anacondą i my dwoma Aspami. Łaziki wyjeżdżają jeden po drugim. Alexy ogląda z zaciekawieniem bo tu jeszcze nie był. Szukamy drzwi. Są, okrągłe jak u Hobbitów. Zgon załadował swój pomarańczowy łazik artefaktem oraz sondą i od razu odczuwa skutki działania ładunku. Ale spoko będziemy się wymieniać w razie czego. Łazik też można naprawić, gorzej że zjada systemy a tych już nie naprawimy. Podjeżdżamy do drzwi i zaczęły się otwierać. Widocznie wyczuły znajomego. Ale za drzwiami jest tylko zawalone jakimś gruzem przejście. Jak to? Ta baza miała być żywa? Miało dać się wjechać. Spoko bez paniki są jeszcze inne drzwi. Objeżdżamy i szukamy kolejnych. Otwierają się i tu już jest wszystko tak jak powinno być. Widać korytarz w głąb. Wjeżdżamy po kolei. Zgon Alexy i ja na końcu. Kiedy przejeżdżałem przez próg wrota zaczęły się zamykać. Ups przycięło mnie w włazie. „What a shame“ jak mówi Obsydianowa Mrówka. Chłopaki wrócicie po mnie. Drzwi reagują na na nich i się na szczęście otwierają. Jesteśmy w środku. Jakieś tunele zielonkawe. Wszystko żywe, organiczne. Zgon zaraz zauważa kable ciągnące się wzdłuż jednego tunelu. No cóż nawet super inna forma życia nie uporała się z kablami to może jakieś szanse z nimi mamy. Jeździmy i zwiedzamy, nikt nam nie przeszkadza. Po chwili znaleźliśmy duża komnatę z jakimś tworem po środku. Z instrukcji podanych przez pierwszych odkrywców wynika że powinniśmy położyć artefakt i sondę na swoich miejscach. Tyle że nie wiemy jeszcze co to są za miejsca. Coś tam świeci. Coś drga. Musimy zwiedzić cała bazę i się zastanowimy. Latają tu też te głowy obce. Na ścianach gdzieniegdzie widać małe kwiatkowe urządzenia. Po skanie dają dane jak na zewnątrz. Jeździmy dalej wokoło dużej komnaty. Już wiemy co trzeba zrobić. Jak podjeżdża się na oświetlone podesty zaczynają się pojawiać symbole. Widać artefakt, sondę i coś trzeciego. Próbujemy włożyć tak jak trzeba ale mi odrzuca ciągle sondę tylko Zgon dal rady włożyć swój artefakt. Alexy próbuje i to samo. I znowu tylko Dr może jej użyć. Widocznie miasto baza widziała kto wjeżdżał z materiałem i tylko jego akceptuje. Ok obydwa usadowione. Teraz trzeba znaleźć ten trzeci przedmiot albo włożyć Relikt. Szukamy, jeździmy, kolejne korytarze. Ogólnie baza niezbyt skomplikowana. Znajdujemy małą komnatę z dziwnymi portalami. Mi się kojarzą z prysznicami.

Na ziemi leżą jakieś zielone jaja. One nam się na nic nie przydadzą. Tu powinny być tzw Unknown Link. Nic nie ma. Uruchamiamy kwiatka na ścianie i nic. Jedziemy dalej jest jeszcze jedna komnata z natryskami. Jaśniejsza od poprzedniej. Ale też nic. Instrukcja. Już wiadomo gdzie był problem. Musimy mieć przy sobie artefakt i sondę. Powrót do wielkiej komnaty centralnej. Ok tylko jak wydostać potrzebne nam rzeczy? Strzelamy, skaczemy po wszystkim i nic. Mnie i Zgona dopadła rezygnacja. Trzeba będzie przylecieć z kolejną sondą. Jak pomyśle o ponownym szukaniu to. No cóż trzeba będzie nie ma wyjścia. Ale Alexy tak szybko się poddać nie chce. Mówi że tu coś musi być, jakoś trzeba je wydostać. I tak, odnajduje sposób, bohater. Trzeba było uruchomić jednego kwiatka na ścianie. Taki przełącznik pewnie. Pole siłowe puszcza, artefakty opadają. Szybko je zbieramy i jedziemy. U mnie na chwile wyłączyło się podtrzymywanie życia. To artefakt zżera systemy łazika. Trzeba się streszczać. Prysznice szybko. Są ale dalej nic. Nic nie wylatuje. Każdy próbuje i nic. Zarządzamy przerwę. Wracamy na pokłady statków i ponawiamy probe za 30 min.

Misja: badanie obcej bazy. Próba nr 2. Łaziki się cudownie w statku odnowiły. Można znowu jechać. Wjeżdżamy, tym razem bez przygód, szybko i pewnie. Kierunek prysznice. Tym razem wyprodukował lub zteleportował się unknown link. Sukces. Bierzemy go i jedziemy do centrum. Tam już spokojnie po kolei Zgon wkłada sondę i artefakt. I jeszcze link na koniec.

Link, artefakt i sonda zostały przyjęte. Mechanizm się uruchomił. Po chwili naszym oczom ukazał się rosnący wir składający się z tysięcy świecących punkcików. Od razu dwa skojarzenia. Galaktyka i wspólny punkt budowy statków i innych konstrukcji obcych. Jeśli to mapa naszej Drogi Mlecznej to nie jest za ciekawie. Bo by się okazywało że są wszędzie. Jest teoria że to alternatywny świat pokrywający się z nasza galaktyka. Bo Thargoidzi wydaje się że żyją w nadprzestrzeni w której podróżujemy. Musieliśmy ich kiedyś rozdrażnić, i teraz już nie dadzą nam spokoju. A nas tak mało jest. Ale jesteśmy sprytni. Zobaczymy co się będzie dziać. Na razie możemy podziwiać piękny widok w tym niemiłym dla ludzi otoczeniu. Po kilku minutach obraz zniknął. Mamy jeszcze relikt. Oddaliliśmy się bo podobno może być groźnie. Link obcych został zastąpiony Reliktem. Tym razem ładnie nie było. Pojawił się strumień energii który przeszywał centralna konstrukcje na wylot. Aż mi się żal zrobiło tego czegoś. Tak się krztusił i jakby cierpiał, bo byliśmy ciekawi co będzie się dziać. Na pewno zapamięta to dobrze. Ale dało to pewna odpowiedz. Thargoidzi nie lubią technologi Strażników. Może się to przydać. Po wszystkim cale urządzenie uległo destrukcji i już nie nadawało się do użytku. Nic tu po nas, trzeba się zawijać. Porozglądaliśmy się jeszcze na koniec i wyjechaliśmy na zewnątrz. Okazało się że dostaliśmy jakąś audio wiadomość. Potem dowiedziałem się że można to wykorzystać wraz z linkiem do szukania kolejnych baz. Odnaleziono już ponad 50 miast i ciągle pojawiają się nowe. Na zewnątrz jeszcze trochę pozwiedzaliśmy. Alexy w Anacondzie miał muchę to bzykał tu i tam. Ja znalazłem wielka kość i postanowiłem wyjechać. Pomogła mi Conda Alexego w tym a Zgon jakoś poradził sobie bez wsparcia. Jeszcze fotka pamiątkowa i powrót do statków. Trzeba wracać do codziennej rutyny. Praca czeka, celów do zrealizowania jak zwykle dużo. Szczególnie teraz kiedy pojawili się Thargoidzi. I pasuje pomóc nowym pilotom też.

Tak minął tydzień prawie. Cel został zrealizowany. Jak widzicie prosta wydawałoby się misja rozrosła się trochu. Samemu by było ciężko lub wręcz niemożliwe ją zrealizować. Każdy coś daje i jakąś pomoc udziela. Bez Dr Zgona nie wiedzieliśmy gdzie co szukać i nie dowieźlibyśmy obcych składników, Alexy pomógł wydostać się z kryzysu w bazie. Wielka szkoda że tym razem nie było z nami Marka. Bo na pewno by coś wykombinował i może by wywołał obcego z bazy lub uruchomił ją cała i wysłał w kosmos.

Obcy zdominowali wiadomości. A miało być inaczej. Galaktykę zasilili właśnie piloci z frakcji Żyletkowców po wcześniejszych Pudełkowcach i jeszcze wcześniejszych Blaszakowcach do których my należymy. Mieliśmy ich oswajać, zająć się nimi. A tu od razu będą wrzuceni na głęboka wodę. Dobrze że są już z nami, każde skrzydło się przyda. Bo na terenie całych stanów rozpoczyna się inwazja ale nie Waranów. A Thargoidów. Lekko nie będzie.

 

                                           Z niepokojem żegna się CMDR Szeląg. Bądźcie czujni CMDRy.

 

                                                                                       o7

 

 

 

Oceń bloga:
23

Komentarze (21)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper