O Switchu słów kilka

BLOG
4031V
O Switchu słów kilka
Rayos | 05.04.2017, 21:28
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Właśnie powoli mija mój piąty już tydzień ze Switchem i naszła mnie ochota by  jakoś podsumować ten czas spędzony z konsolą, wyrazić swoją opinię na temat nowego sprzętu Nintendo i trochę powróżyć z fusów o jego przyszłości. Przy okazji trochę bełkocząc bez większego sensu.

Nintendo Switch – ileż ta konsola ostatnimi miesiącami dostarczała emocji! Oficjalna zapowiedź sprzętu w październiku, prezentacja w styczniu, a oficjalna premiera zaledwie dwa miesiące później. W zasadzie przez cały ten okres marketingowy (choć reklam było tyle co kot napłakał) wisiało nad nami widmo wielu niewiadomych. Niewiadomej mocy, niewiadomego wsparcia, działania, ergonomii i innych. Karmieni byliśmy delikatnymi przeciekami, krótkimi testami redakcji, plotkami, a bańka pękła dopiero podczas premiery sprzętu, czyli w zasadzie kiedy już każdy zainteresowany nową konsolę posiadał. Ja posiadłem, choć zakup był dość nieplanowany. 

DA BEST

Wiadomym jest, że konsola z początku wywoływała same pozytywne wrażenia. „Wow, jakie to fajne, nowe, małe, fajne, śliczne, interesujące, fajne, OMG Zelda GOTY, fajne, Fast RMX świetny...” - tak mniej więcej brzmiały moje myśli przy pierwszych kilku dniach obcowania ze sprzętem, ale jest to równie oczywiste co fakt, że Mario umie skakać i robi to dobrze. Switch na początku, już po otwarciu pudełka, robi niesamowite wrażenie i z przyjemnością muszę stwierdzić, że dla mnie konsola nie straciła ani odrobiny na swoim charakterze przy codziennym użytkowaniu. Neonowe kolory Joy-Conów przyjemnie kontrastują z czarno-szarą powagą konsol konkurencji, a sam sprzęt doskonale się komponuje zarówno obok swoich dużych, starszych kuzynów i braci jak i w trybie mobilnym, kiedy trzymamy go w dłoniach.

Switch jest niezwykle wygodny w użytkowaniu, nieważne czy w trybie mobilnym, tabletop czy TV. Najważniejszy ficzer, tj. praktycznie natychmiastowe przejście z trybu przenośnego do „telewizorowego”, uważany przeze mnie najpierw za niepotrzebną w sumie funkcję okazał się zbawieniem i wielokrotnie korzystałem z tej funkcjonalności. Gram sobie na TV w Zeldę w 20 fpsach, ale mam ochotę zagrać w 30? Nic trudnego, wyciągam konsole z docka, wpinam Joy-Cony i już mogę hasać w glorious 30fps@720p na małym ekranie sprzętu. 

A tak całkiem na poważnie, doskonałym motywem jest to, że mogę rozpocząć rozgrywkę na TV, a potem bez żadnego kombinowania, zapisywania danych, synchronizacji ich z chmurą czy czymkolwiek takim mogę zwyczajnie wziąć konsolę do łap, pójść do klopa za potrzebą i ratować Hyrule przez kolejne 2 godziny aż przestanę czuć nogi, a dziewczyna się wyprowadzi do innego faceta co nie blokuje WC. Równie dobrze mogę Switcha wziąć gdziekolwiek zechcę, co też często czynię i z podekscytowanym wzrokiem, niczym Mario naćpany zbyt dużą ilością grzybków, wciskam znajomym sprzęt w łapy i mówię jakie jest to fajne, super i w ogóle Nintendo jest najlepsze. Wiadomo, nie czują się przekonani widząc małego, lekko grubego tableta z dziwnymi kontrolerami doczepionymi bo bokach, ale mózgi kolegom eksplodują za każdym razem jak wysuwam chybotliwą nóżkę z tyłu konsoli, odpinam Joy'e i wciskam im do łap jedną sztukę oferując wspólną zabawę w Fast RMX czy Snipperclipsa. Znajomi się zachwycają, ja się zachwycam, wszyscy są szczęśliwi. Nintendo doskonale przemyślało konstrukcję i sposób interakcji użytkownika z konsolą oferując dla każdego coś dobrego. Dzięki temu, że w zasadzie zawsze mamy 2 kontrolery przy sobie, Nintendo może zaszaleć na częściowo zapomnianym już i zaniedbanym rynku kooperacyjnych gier kanapowych. Dajcie mnie porządnego party game a nie to gówno 1-2-Switch, a będę wniebowzięty.

Switch chodzi bezawaryjnie, uruchamiany jest codziennie na co najmniej godzinę. Często wyciągane Joy-Cony z konsoli nie mają luzów, chodzą znakomicie, kliknięcie po wpięciu do konsoli równie satysfakcjonujące co pierwszego dnia. Widzę Switch – widzę jakość. Niektórzy przyczepiają się do plastiku, ale... Jak tak można?! Konsola i kontrolery są miłe w dotyku, wygodne, materiał jest twardy i elegancki. Może to coś ze mną nie tak, ale ogólny design i jakość wykonania nowego dziecka Nintendo bije na głowę PROsiaka i Xbox VHS.

DA WORST

W ciągu tych pięciu tygodni jednak, spotkało mnie kilka, nazwijmy to, przykrości związanych z samą konsolą. Lewy Joy-Con. Tak, niestety, ale w przeciwieństwie do naszego bardziej szczęśliwego redakcyjnego kolegi (pozdro Wojtek) trafił mi się kontroler, który notorycznie gubił zasięg. Wystarczyło przesłonić czymkolwiek drogę między konsolą a Joyem i już, sprzęt wariował. Czasem nawet przy idealnych zadałoby się warunkach gubił zasięg. Ale hej, przez pierwsze 2 tygodnie grałem głównie w trybie mobilnym bo mi tak było wygodniej, a problem został zażegnany niezwykle szybko dzięki uprzejmości sklepu w którym się w Switcha zaopatrzyłem. Nowy Joy-Con działa idealnie, nic nie przerywa, nic się nie gubi i wszystko jest cycuś glancuś.

Drugim problemem czysto technicznym jest straszny potwór zwany rysującym dockiem. Nie, dock mi nie rysuje ekranu. Poniekąd. Dzień po zakupie konsoli kupiłem oficjalne etui i folię, którą założyłem na ekran (z lekkimi problemami (damn you, kot!)), więc byłem o ten problem spokojny. Czy słusznie postąpiłem? Raczej tak, bo po 2 tygodniach na folii pojawiły mi się ryski, ale tłumaczę to tylko tym, że folia jest dużo miększa niż ekran konsoli i dużo łatwiej o jej zarysowanie. Poza tym, kilkukrotnie po ciemku, nie do końca trzeźwym będąc zdarzyło mi się wkładać konsolę do docka a to pewnie miało dość spore podłoże rysogenne. 

Dla mnie problemem konsoli jest również fakt tego, iż potrafi się trochę nagrzać. Jasne, nie mówimy tu o olbrzymich temperaturach (A przynajmniej nie o takich od których konsola się wygina. Serio, czy ktoś to wziął na poważnie?), ale mi, jako człowiekowi ze skłonnościami do nadmiernej potliwości dłoni sprawia to lekki problem jak gram w trybie mobilnym. Mała pierdółka, ale jednak mnie czasem wkurza. 

Czy jest coś, czego mógłbym się przyczepić poza tymi czysto technicznymi aspektami? Mógłbym narzekać na ubogi w opcje system, ale po co? Do cholery, ja na konsoli, uwaga, GRAM, a nie oglądam jutjuby, netfliksy czy inne pornole. Od tego mam smartfona, tableta, laptopa. Nie mówię, że to dobrze, że Switch nie oferuje jakichś opcji multimedialnych, ja po prostu nie odczuwam ich braku. Problemem jest również dla mnie fakt, że nie mogę zrobić kopii zapasowej moich zapisów. Niby to nie jest duży problem, ale co jak konsolę, odstukać, szlag trafi?  

Irytuje mnie również wielki powrót badzo przeze mnie nielubianych friend-codów. Jaka mądra głowa w Nintendo postanowiła, że rzucą w cholerę cywilizowany sposób dodawania znajomych po nicku z Wii U na rzecz archaicznego wklepywania długich kodów unikalnych dla każdego znajomego z 3DSa? No po co to? Dodatkowo wywalili sensowny i dokładny activity log opisujący jak długo w daną grę graliśmy na rzecz bardziej ogólnego licznika, który na dodatek nie działa doskonale i uruchamia się po jakichś dziesięciu dniach od odpalenia gry... 

DA GAMES

Zelda! Na co komu więcej gier, kiedy ma się zawsze pod ręką mesjasza generacji? Poważnie mówiąc, start Switcha nie należał do najbogatszych w premiery, ale jednak część z tych dostarczonych w ciągu kolejnych tygodni i które jeszcze później do nich dołączą robią dość pozytywne wrażenie. Fast RMX jest świetnym portem Fast Racing NEO z Wii U z paroma dodatkami i usprawnieniami. Snipperclips jest fenomenalną grą logiczno-zręcznościową. Kultowy Metal Slug 3 bawi równie dobrze jak te setki lat temu, Snake Pass jest przeuroczy, I am Setsuna podobno świetna. Niedługo Mario Kart 8 DX, Disgaea 5, Splatoon 2, Puyo Puyo Tetris i wiele wiele więcej. Kurcze, Mario pod koniec roku i podobno Xenoblade Chronicles 2 do licha! Jasne, w tej wymienionej przeze mnie liście znajduje się sporo portów czy remasterów. Ale... co z tego? Mam przypomnieć jak wyglądały początki PS4 czy X1? Zresztą, do dziś twórcy gier raczą nas remasterami z podbitymi rozdziałkami i nikt specjalnie nie narzeka. Jeśli miałbym się przyczepić do gier, to jedynie do ich ceny. Już w przypadku I am Setsuna widać, że gry na Switcha mogą kosztować więcej. Tak będzie z Rime i podobno tak ma się stać z Puyo Puyo Tetris. Bo podobno produkcja cartridgy jest droższa niż płyt. Jasne, pewnie jest. Ale czy dystrybutorzy nie powinni sami sobie jakoś tego ogarnąć, tak, by gracz nie cierpiał? Liczę na to, że w przyszłości, po pierwszym boomie na konsolę Nintendo, ceny się ustabilizują.

DA FUTURE

Wróżę Switchowi świetlaną przyszłość. Sprzęt ma ogromny potencjał. Nie jest może najpotężniejszą konsolą stacjonarną, ale jako mobilna robi fenomenalne wrażenie. Jeśli tylko 3rd party dopisze, jeśli tylko na E3 kolokwialnie mówiąc Nintendo dojebie tytułami od studiów wewnętrznych i zewnętrznych, to konsola ma sporą szansę na sukces. Już teraz jestem Switchem zachwycony. Problemy wieku dziecięcego, przynajmniej w moim przypadku nie były uciążliwe i proste do ogarnięcia. Obecne gry dają mocno radę, a w ciągu roku powinno być jeszcze lepiej. Trzymam kciuki, by tak się stało.

Oceń bloga:
39

Czy jesteś zadowolony ze swojego Switcha?

No jasne!
491%
Zawiodłem się :(
491%
Nie mam Switcha.
491%
Pokaż wyniki Głosów: 491

Komentarze (79)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper