Co robiliście w ten weekend? #17

BLOG
358V
Co robiliście w ten weekend? #17
Tomaszek88 | 09.05.2017, 05:08
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Witam was serdecznie w 17 już odcinku mojego cyklu. Znowu zaspałem i szukałem na szybkiego gościa (kiedy ja z tym skończę?), na szczęście niezawodny Real nie zawiódł i postanowił podzielić się częścią informacji ze zlotu w Lublinie. Czekam na więcej. A co działo się zarówno u mnie jak i u samego Reala?

Generalnie weekend zacząłem od bardzo złej informacji w piątek w pracy. Nie dość, że robiłem na 2 zmianie to jeszcze dosłownie na ostatnią chwilę dostaliśmy oficjalne pismo od firmy, że musimy przyjść do pracy w sobotę ponieważ firma ma potrzebę... Pominę fakt, że takich akcji się nie robi ale kto bogatemu zabroni?

Oczywiście 2 zmiana nie pomieszała szyków growych i tak oto męczyłem twardo Alienation na PS4. Jak ja się cholernie cieszę, że nie kupiłem tej gry kiedy była w promocji! Przyszła za darmoszke więc portfel spokojnie odsapnął. Sama gra jest kurewsko wciągająca. Początki są oczywiście ciężkie ale po ogarnięciu całej mechaniki gry gra się dosłownie wyśmienicie. Człowiek pnie się w rankingach, klepie expa i rozwija swoją postać. Przez weekend spędziłem z tą grą dobre 8h siedząc wieczorami do 4 rano. Kto nie grał temu polecam.

W sobotę postanowiłem odświeżyć Paladins. Jak się okazało, wersja na PS4 jest uboga w postacie! Brakuje 2 w stosunku do wersji na PC. Chciałem pograć z Musielem i w momencie kiedy już odpalałem grę ten napisał mi, że idzie spać :D Dużo nie narobiłem, trafiłem na podwójne monetki więc trochę ich wpadło i niebawem zakupię kolejną nową postać.

Zmęczyłem również Gran Turismo Sport. Powiem wam, że nowa aktualka daje radę. Samochody nie trzymają się już tak sztywno drogi, wychodzenie z zakrętów nie jest już banalnie proste i mocno trzeba uważać aby nie wypaść. Wydaje mi się, że i zachowanie samochodów na trawie uległo zmianie. Ciężko stwierdzić ponieważ przez ograniczony czas musiałem zadowolić się normalną jazdą. Jedyne czego nie mogłem sobie odmówić to próba brania zakrętów na bandzie. Nadal sprawdza się doskonale i strata tych 10-20km/h daje jednak szanse na lepszy wynik niż normalne pokonanie zakrętów. Łatają grę więc jest dobrze!

Niedziele zaś przespałem do 14 po czym udałem się na kolejny nasz mecz. Oczywiście na miejscu dowiedziałem się, że dzisiaj nie bronie co lekko mnie zirytowało ale pomyślałem, że przecież mogę wejść w pole i pobiegać. W końcu to C klasa więc wystarczy tylko umieć kopnąć piłkę i ruszać się na boisku. Oczywiście pewna osoba nie wpuściła mnie na boisko mimo iż 2 osoby dosłownie biegać nie mogły. Aby było śmiesznie to już druga taka sytuacja kiedy to nie broniłem ale byłem gotowy do wejścia w pole aby pomóc chłopaką. Mecz zakończył się przegraną naszą 6:4 i prawdopodobnie zakończy również moją karierę w obecnej drużynie. Nie nawidzę kiedy ktoś nie szanuje innych osób. W takiej sytuacji zamiast siedzieć i marznąć na boisku wolałbym zrobić coś konstrutywnego w domu. Nie ma się co zamartwiać. Mam plan jak owego pana dość mocno wkurzyć :D

A teraz zapraszam do przeczytania co robił w ten weekend Realista. Ciul nie opisał pewnych smaczków więc będę musiał z niego wyciągnąć to siłą!

 

REALista

Weekend zaczął się w piątek o 20:00 jako, że w sobotę miał odbyć się zlot PPE w Lublinie stwierdziłem, że muszę być wypoczęty, a więc pójdę wcześnie spać, żeby się wyspać na pociąg. Plan był dobry wykonanie już nie. O 4:00 nad ranem stwierdziłem, że chyba coś nie do końca wyszło…

Po trzech godzinach snu wstałem życząc wszystkim budzikom na świecie śmierci w męczarniach. Trzeba było jechać na PKP. Na dworcu Centralnym spotkałem Hienamasa, który czekał na ten sam pociąg co ja. Z resztą nie tylko pociąg nas łączył, ale też pokój, w którym mieliśmy spać po zlocie. Gdy już wsiedliśmy do wagonu znaleźliśmy pusty przedział. Byłem pewien, że za jakiś czas wpadnie do niego kółko różańcowe, albo coś takiego przez co nie będziemy mogli sobie spokojnie pogadać. O dziwo to się nie stało i przez całą drogę prowadziliśmy rozmowy o wszystkim i o niczym dzięki czemu podróż minęła szybko.

W Lublinie spotkaliśmy Muminka i Dorotę. Po raz kolejny byłem w szoku, że wszystko układa się tak jak to było zaplanowane. Wiedziałem, że musi nastąpić jakiś zgrzyt i rzeczywiście tak się stało. Otóż wpadliśmy na genialny pomysł: mieliśmy iść do hotelu w mieście, którego kompletnie nie znamy na pieszo. Całe szczęście szybko porzuciliśmy ten plan, gdy GPS w telefonie Doroty zaczął pokazywać chodnik, którego nie było. Podjechaliśmy taxą.

Na miejscu szybko okazało się, że pani z hotelu, która gadała z Muminem o dostawieniu łóżka do pokoju Hieny i mojego go oszukała. Złożyliśmy dwa jedno osobowe łóżka do kupy dzięki czemu uzyskaliśmy więcej miejsca do spania, ale i tak wiedziałem jedno: będzie ciasno. Poszliśmy do plackarni, w której zamówiliśmy pizze, a Dorota do pizzy zamówiła sok pomarańczowy, którym w całości został oblany Muminek przez niezdarną kelnerkę :D

Po zjedzeniu wróciliśmy do hotelu chwila przygotowań i wybiła godzina zero: idziemy na zlot. Co tam się działo? Kto był na chociaż jednym zlocie zapewne wie, a kto nie był temu współczuje. W każdym bądź razie powiem tyle: warto było, chociaż to, że ludzie naprawdę zaczęli grać w talizman mnie zaskoczyło. Około 20:20 stwierdziłem, że należy się ewakuować, ale spoko wiedziałem, że to nie koniec imprezy, gdyż czekał nas jeszcze after party. Nie wiem, o której się zaczął, ale było to gdzieś koło północy. Jako, że na afterach ludziom puszczają hamulce nie będę pisał co tam się działo, bo być może ktoś sobie tego nie życzy.

Obudziłem się w szczelinie między dwoma łóżkami i nie wierzyłem, że mogłem spać tak całą noc… Wstałem wcześnie, bo o godzinie 5:30. Nie z własnej woli, gdyż jeden z użytkowników postanowił zostać z nami na noc (nie do końca był to świadomy wybór, po prostu nie dało się od niego dowiedzieć gdzie mieszka, a nikt nie wiedział). Obudziła nas jego komórka na, którą dzwoniła jego córka, która chciała się dowiedzieć czy tacie podobała się impreza. Dość powiedzieć, że 5:30 to była godzina o, której on wreszcie odebrał, bo córka dzwoniła do niego kilkanaście razy mniej więcej od godziny czwartej. Miałem ochotę zniszczyć ten telefon…

Rozejrzałem się po pokoju i wyglądał dokładnie tak jak się spodziewałem, że będzie wyglądał (kto był na afterze po zlocie w Wawie wie o czym mówię). O 11:00 wydobyliśmy się z ruin naszego pokoju i pojechaliśmy na PKP. O 12:00 wsiadłem w pociąg i w sumie przez resztę niedzieli zdychałem.

Oceń bloga:
14

Komentarze (28)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper