Co robiliście w ten weekend? #16

BLOG
485V
Co robiliście w ten weekend? #16
Tomaszek88 | 02.05.2017, 00:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Witam was serdecznie w kolejnym odcinku mojej serii "Co robiliście w ten weekend". Maamy długi weekend, dla szczęśliwców potrwa on aż do następnej niedzieli, inni obijają się do środy, a jeszcze inni jutro lecą do pracy. A co działo się u mnie i mojego gościa? Zapraszam do czytania.

Z racji tego, że dopadł nas weekend majowy, a teściowie pojechali na urlop plan był tylko jeden, ogarnąć domówkę. Szybko zebrana ekipa i w sobotę już można było się bawić. Grill + turniej w fifę + alko + zgrana ekipa = genialna zabawa. Zaczęło się oczywiście od spóźnienia sporej części ludzi więc czas ten spędziłem na ogranie Split/second Velocity na PS3. Gra ma już swoje latka ale takiej radości z eliminacji innych przeciwników nie czułem dawno. Moment kiedy skasuje się na raz 5 przeciwników jest po prostu nie do zapomnienia. Pamiętałem również o spadającym samolocie, który i dzisiaj wygląda na prawdę nieziemsko. Najważniejszym jednak trybem jest split screen. Do cholery jasnej, dlaczego takich wyścigów nie ma na PS4 ja się pytam? Dlaczego ten tryb wymarł? Więcej o tym tytule zapewne napiszę niebawem ale już teraz mogę polecić tą grę każdemu!

Po 2h szpilania, przyszedł czas na pierwszych gości, odpalenie grillka i ogarnięcie pierwszego turnieju który o dziwo mnie ominął ponieważ twardo z kumplem pilnowaliśmy grilla aby mięsiwo szybciutko dochodziło do siebie. Po 2h z talerzy wysypywało się mięso, a ja wreszcie przysiadłem z ekipą. Turniej zaczął się mojego meczy z największym rywalem. Ja rozumiem, że graliśmy w Fifę 17, a ja napierdzielam non stop w 16 na PS3 ale wpierdziel 4:0 w pierwszym meczu? Wstyd. Ogólnie całość skończyła się moim 3 miejscem na 12 osób więc nie jest źle. Poziom był wprost proporcjonalny do ilości wypitego alko! Czuć moc. Najzbawniejsze jest to, że cała impreza trwała do 4, a z kumplem który spał u mnie siedzieliśmy do 6 i piliśmy. Gorzej, że w niedziele mieliśmy mecz. Wielkie derby Oławy! Chyba nikt nie przyszedł trzeźwy.

Niedziela zaczęła się źle, kumpel po chamsku obudził mnie o 12, a miałem spać do 13! Szybkie śniadanie, zapakowanie ciuchów i jazda na mecz. Jako, że odra zrobiła nam psikusa i podniosła się dość mocno, a boisko mamy zaraz obok wału, miejscami stała woda. Mecz trzeba było rozegrać ponieważ docelowe boisko na stadionie miejskim zostało zamkniętę z powodu stojącej wody. Cały mecz zakonczył się naszą wygraną 8:4. Do teraz zastanawiam się jakim cudem przeciwnik wkręcił mi piłkę po długim rogu przy poprawnie ustawionym murze! Oczywiście 3 mecz z rzędu udało się naszym obrońcą strzelić bramkę samobójczą! To już chyba będzie norma do końca sezonu. Wygrana cieszyła więc postanowiliśmy zrobić mały afterek u mnie i kolejny turniej. Zaś się człowiek nawalił. 

A dzisiaj, w chwili pisania tego bloga przeglądam oferty kajaków. Odra w ciągu 1 dnia podniosła się o dobre 1,5 metra jednocześnie przekraczając stan alarmowy jaki wynosi 5,4 metra. Z ostatnich informacji widziałem, że ma już 6,4 metra, a wał wysoki jest na bodaj 7 metrów. Jutro do pracy płynę kajakiem jak nic!

A teraz zapraszam do przeczytania co robił w ten weekend mój gość którego zaskoczyłem dość mocno informując, że tekst potrzebuję za 4h :D

Przed wami...

Gomlin

Siemka ;)

Mój pierwszy występ w tej serii, także dzięki za zaproszenie - chociaż było ono dość perfidne. Tomaszkowi widocznie koty ciągle zawracają dupę i w ten sposób nie myśli o swoim blogu. Gdy owa dupa zaczęła mu się palić, popędził do Gomlina z propozyszyn wystąpienia w blogu. Ten jak głupi zgodził się od razu po czym dowiedział się, że musi spiąć poślady bo termin do jutra...THX!

Niestety słowny ze mnie człowiek (w miarę możliwości), więc zamiast cieszyć się wypoczynkiem popierniczam z układaniem literek do bloga. 

A skoro te literki już jakoś składnie się zaczynają układać, to po trochu podzielę się tym co robiłem (a właściwie wciąż robię i robić będę) w ten najdłuższy weekend w roku.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ci co odwiedzili kulturowy weekend to mogli spojrzeć co mniej więcej planowałem na dany weekend - ale plany się zmieniły. W ostatniej chwili dowiedziałem się, że od soboty szykuje mi się wypad nad morze. 

Przed samym wyjazdem w Piątek pogrywałem sobie jeszcze w niedawno zakupioną kolekcję klasyków na nesa Capcomu czyli: Disney The Afternoon Collection 

 

Mamy tutaj sześć kultowych klasyków, które przypominają dzieciństwo i wciągają lepiej niż niejedna AAA. Samego Cipa i Dejla ograłem cztery razy z rzędu, także dla mnie miodzio. Po więcej szczegółów (jakaś recka coś) zapraszam na RnG - być może jutro tekst o tych klasykach ujrzy światło dzienne 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sobota - wyjazd. Jak większość z nas szybkie pakowanie zostawiłem na ostatnie minuty przed samą jazdą. Dzięki temu zdążyłem ze sobą zabrać z książek tylko Żarnę Niebios, którą już mam za sobą w całości. Z rozpędu zapomniałem gdzie poszybowała moja Vita więc szybkim ruchem zabrałem ze sobą 3DS-a z pierwszą lepszą grą na wierzchu i heja.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zatem tak mijał i wciąż mija dłuugi weekend. Wszystkie znaki w pogodach dawały do zrozumienia, że pogoda będzie do dupy, deszcze niespokojne i sztorm nad bałtyckim morzem.

Tymczasem pogoda jest elegancka w porównaniu do zapowiadanej. Słońce świeci każdego dnia, temp waha się w okolicach 14-16 stopni z siliejszymi podmuchami wiatru, a ja w tym czasie podziwiam fale - zajebiście to uspokajające. 

Rano wstaje się wcześnie i szybkim krokiem zmierzam do portu. Każdego dnia kutry wypływają w morze i gdy przypłyną to można okupić się w jeszcze żywe dorsze prosto od rybaków ( Dorsz o tej porze roku przed tarłem to prawdziwe pyszności).

Czasami trafi się na Turbota i chociaż rybka cholernie droga to warta grzechu - polecam jeśli nigdy nie jedliście ;]

Chociaż gdyby Geralt był na moim miejscu a zamiast dorsza miałby rozprawiać o sandaczu...

A co dalej ? A no reszta weekendu to spacery, drzemki, odpoczynek na całego. A wieczorami sięgam po mojego 3DS-a i powoli pykam sobie w Zeldę, którą nieświadomie zabrałem ze sobą ;)

W zależności od pogody, mój weekend będzie kończył się w środę lub czwartek a w piątek..już kolejny weekend także całkiem fajne zgranie. Życzę wszystkim miłego zakończenia trwającego jeszcze weekendu (chociaż mam świadomość, że wielu nagina do roboty), tak czy siak miłego i do następnego.

Ps. mam nadzieję, że Tomaszkowi koty nie wyzdychały z głodu...

Pozdr, Gom.

Oceń bloga:
28

Komentarze (34)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper