Co robiliście w ten weekend? #7

BLOG
444V
Co robiliście w ten weekend? #7
Tomaszek88 | 28.02.2017, 00:45
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Witam was serdecznie w kolejnym odcinku mojego bloga. Kolejny weekend za nami. Mi minął dość intensywnie i wesoło. Plany lekko się pokręciły z tych planowanych ale i tak nie ma tragedii. Zaliczam ten weekend do mocno udanych. A więc po kolei.

Weekend zaczał się od przypomnienia sobie o becie Ghost Recon: Wildlands. Był to wielki niewiadomy tego weekendu. Planowałem ogranie bety już jakiś czas temu ale gdzieś wyleciało mi to kompletnie z głowy. Oczywiście beta szybko pobrana więc nastał czas poszukiwania kompanów do gry. piątek ograłem tytuł niestety sam, w sobotę odpalając konsolę zauważyłem że Rein i Daaku (którego nie poznałem, wybacz! ) są w grze. Szybkie dołączenie do chłopaków, impreza i się zaczęło. Jak ja się dobrze bawiłem! Gra cholernie śmierdzi całą serią Far Cry ale nie jest to absolutnie minus. Grając w to, człowiek ma nieodparte wrażenie, że już gdzieś ten mechanizm rozgrywki widział. Szczerze mówiąc, samotne przemierzanie mapy jest po prostu nudne mimo ogromu ciekawych aktywności w grze. To samo tyczy się gry z randomami. Najlepszym zestawem jest buszowanie ze swoją, zgraną ekipą. Jako że Daaku szybko zniknął i miał pojawić się wieczorem, postanowiliśmy z Reinem bawić się dalej. Czas leciał nieubłaganie, akcje jakie czasami odbywały się podczas wykonywania misji to dosłownie górna półka dobrego kina. Nie zapomnę kiedy Rein informuje mnie, że zostało jeszcze 12 sek do rozbrojenia bomby. Akcja jak z dobrego filmu akcji, wpadli, zaczeli strzelać jak w Rambo, Rein poleciał dezaktywować bombę i na ostatnie 2 sek przed się udało. Jeśli ta gra będzie oferowała więcej takich akcji to po prostu mnie mają.

Samo przemierzanie mapy jest bardzo przyjemne. Podczas jazdy do punktu docelowego można spokojnie pogadać, podziwiać widoki które w tym tytule są po prostu nieziemskie lub oddelegować 1 osobę do prowadzenia fury, a reszta może np. zrobić sobię kanapkę, kawę czy wyjść na fajke. Ot, taki plus.

Oczywiście nie omieszkaliśmy zrobić sobie pamiątkowej fotki po której Reina wywaliło z gry :D

 

 

Ograłem również Drivecluba. Co prawda nie tak jak w planach miałem Bikes ale swoje dniówki w zdobywaniu punktów zrobiłem z nawiązką. Ciągle z klubem staramy się o te nieszczęsne TOP 75. A dlaczego akurat top 75? System gry jest na tyle dziwny że potrafi w statystykach ostro namieszać jeśli chodzi o miejsca klubów jak i pkt. Praktycznie przy każdym awansie nawet o 1 oczko coś się nie zgadzało. Przeganialiśmy kluby które miały znacznie więcej pkt niż cały team zrobił w tym czasie. Sam fakt że przez długi czas w podglądzie byliśmy na 112 miejscu, a jak weszło się bezpośrednio w rankingi byliśmy wtedy na 85 miejscu coś świadczy.

W niedziele pojechałem na mecz. Pierwsze sparingi się zaczęły przed rozpoczęciem drugiej połowy sezonu więc można było wreszcie się poruszać. Co prawda moje plany do gry szybko się rozmyły. Okazało się że pozyskaliśmy nowego, młodego bramkarza więc na spokoju siedziałem na ławce i jeszcze dałem odpocząć swoim plecą. Niestety mecz skończył się naszą przegraną i ogólnym wynikiem 8:5. Sam mecz to czysta parodia, brak sędziego, brak wymalowanych liń, a zamiast nich za boczne linie robiły grzybki treningowe. Profeska pełną parą. Ot, uroki sparingów w C klasie :)

Najgorsze było to, że umówiłem się z Reinem na ogrywanie Wildlandsów w niedzielę po meczu. Miałem wrócić, ogarnąć się, zjeść obiad i grać. W praktyce wyszło tak, że wróciłem do domu, ogarnąłem się i położyłem dosłownie na chwilę. Przebudzenie nastąpiło po 22. Niby nie byłem zmęczony ale codzienne spanie po 4-5h dało się we znaki. Szkoda bo zapowiadało się kolejne konkretne szpilanie przed zakończeniem bety Wildlands. Wybacz Rein!

Jako że o tej godzinie Reina już nie zastałem, postanowiłem odpalić Saint Row 4: Re-elected na PS4. Patrząc na to co się odpierdziela w tej grze wiem jedno. Kolejna dawka humoru gwarantowana. 

 

A teraz pora na mojego kolejnego gościa. Napisałem dla niego do ostatniej gromady, a  teraz dostałem od niego tekst do mojego cyklu.
Panie i Panowie, przed wami...

Musiel

 

Czołem wszystkim! Ostatnio Tomaszek wystąpił w GROmadzie prowadzonej przez mnie, a więc pora bym się mu zrewanżował i pojawił się w jego cyklu.

 

Jeśli czytaliście 22 odcinek GROmady to wiecie, w co planowałem ogrywać w ten weekend. A więc jak myślicie plany się udały? Odpowiedź: Tak, choć nie do końca, ale zacznę od początku.

 

W sobotnie południe po pracy postanowiłem odpalić sobie planowane Beyond Good & Evil i zacząć mozolny grind pereł. Zacząłem od zakupu urządzenia do wykrywania zwierząt na terenie Hillys. Ruszyłem więc po urządzenie, ale że się trochę nużyła mi podróż (ponieważ wpierw popłynąłem poza bezpieczny teren po trochę gotówki), to postanowiłem sobie postrzelać. Pech chciał, że trafiłem cywila. Nagle podleciał do mnie pojazd policyjny i kazał mi zapłacić grzywnę. Skurczybyk zawinął mi tysiaka. Akurat tyle ile udało mi się zdobyć. No cóż, popłynąłem dalej, kupiłem urządzenie i zaczęło się polowanie na zwierzęta. Udało mi się zająć prawie 3 rolki filmu dzięki czemu zainkasowałem 3 perły, a liczba zdobytych urosła do 20. Później trochę się pomęczyłem w barze z Frankym, którego trzeba ograć w minigierce, ale po kilku próbach się udało i zdobyłem perłę, którą nosi na głowie. Biedak stracił już w ten sposób dwie, życie heh :P

Zastanawiałem się jak zdobyć kolejne. Pomyszkowałem tu i tam i wpadły kolejne perły. Tak więc miałem już ich 23 i na tym skończyłem sobotnie łowy.

Poszukiwania wznowiłem w niedzielę. Znalazłem kolejne zwierzaki i zapełniłem kolejne 2 rolki (jestę świetnym fotografę! ;P), odblokowałem drzwi w barze i tam znalazłem kolejną perłę. Potem kolejne perły i kolejne, aż doszedłem do liczby 28, a potrzebuję ich 30 na napęd do statku :( Wiem gdzie są pozostałe dwie, ale ciężko będzie je zdobyć. A skoro robiło się już późno to postanowiłem, że zdobędę je za tydzień i wtedy również ruszę na podbój Księżyca :)

 

 

Przed weekendem było ich 17

 

Żeby nie było, nie grałem tylko w Beyond Good & Evil. Znalazło się także trochę czasu na kilka partyjek w Gwinta. Skleciłem sobie własną talię Nilfgaardu i jak na razie wygrywam co 2 no może 3 mecz :P Nie mniej bawię się znacznie lepiej niż chociażby przy takim Hearthstone, które według mnie stało się trochę za ciężkie. Owszem to jest closed beta Gwinta i nie wiadomo czy będę się tak samo dobrze bawił gdy tytuł stanie się dostępny dla wszystkich. Ale jak gdzieś wyczytałem, to wszystko co zdobyliśmy w closed becie ma zostać wyczyszczone. Pewnie po to by wszyscy gracze byli równi na starcie. Ciekawe czy CDP RED jakoś zrekompensuje stratę kasy tym co kupili beczki z kartami za realną gotówkę. Zresztą się jeszcze okaże, czy ten reset to na serio, czy tylko plotka w necie.

 

Jak obstawiacie wygrałem ten pojedynek czy nie? ;)

 

Znalazłem także trochę czasu na Paladins. Mój main czyli Cassie, to istny wymiatacz. Za każdym razem jak nią gram, to idzie mi wręcz znakomicie. Owszem zdarzają się mecze w których ginę często, ale zazwyczaj jest to spowodowane nieudolnością moich współtowarzyszy w teamie. Nie mniej master numer 11 jest już bardzo blisko. A i zdobyłem nowe ubranko dla rudej. I jak myślicie, pasuje do niej? :D

Sama gra też ulega non stop zmianom. Raz mniejszym, a raz większym. Ostatnio dodano wybór dodatkowego skilla przed rozpoczęciem meczu. Niestety matchmaking nadal potrafi wkurzyć, co niestety jest często normą w grach MOBA. To ktoś nie wybierze postaci, to ktoś lami jak ostatnia pi...znaczy się dupa, to nagle przestaje grać przez co cały team przegrywa, to jeszcze nie dołączy do matchmakingu. A potem czekanie na mecz trwa mniej więcej tyle czasu.

 

Ehhhhh, no comment

 

Nie mniej to nie zniechęca mnie do grania w ten tytuł, ponieważ już za czasów grania w LoLa zdarzały się takie momenty, więc jestem przyzwyczajony do tego. Jednakże gdy mam zły humor, a chce się odprężyć przy tej grze i widzę taki obrazek jak ten powyżej, to mam ochotę pozabijać tych matołów co nie dołączają do meczu.

 

Tak więc jak widać moje plany na weekendowe granie wypaliły tak w 80% A jak z Waszymi? ;)

 

Na koniec suchar tego tygodnia:

Miał facet bardzo brzydką żonę nie mógł się z nią nigdzie pokazać. Poszedł więc do chirurga plastycznego z pytaniem, ile będzie kosztować operacja plastyczna.
- Dziesięć tysięcy - odpowiada chirurg.
- Panie doktorze, nie mam tyle... Mam tylko trzy tysiące - mówi facet.
- Za trzy tysiące to na pewno nie zrobię. 
Facet wyszedł załamany. 
Chirurg skończył pracę, wychodzi z ośrodka, patrzy, a na przystanku stoi ten gość, co u niego był, a obok niego tak strasznie brzydka kobieta, że aż nie można na nią patrzeć.
Żal się zrobiło lekarzowi tego faceta, zawołał go na bok i mówi:
- Wie pan co... Ta pana żona jest naprawdę bardzo brzydka. Zrobię jej tą operację za trzy tysiące.
- Teraz to się pan w dupę pocałuj! Znalazłem myśliwego, co ją za dwie dychy zastrzeli.

Oraz klasyk jaki dzisiaj wyłapałem an shoutcie:

 

A wam jak minął weekend? Plany się udały? Co robiliście w ten weekend?

 

 

Oceń bloga:
15

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper